Szukaj na tym blogu FAS

poniedziałek, 29 grudnia 2014

CO O TYM MYŚLEĆ ???

Kiedy ogląda się niektóre programy telewizyjne wydaje się że jest to niemożliwe a jednak , nie dosyć że jest to możliwe to jeszcze może się okazać że dotyczy kogoś bliskiego .

W tym roku pisałam o wiecznym pomaganiu młodym osobą ale to co chcę dzisiaj opisać przekracza moje możliwości rozumienia świata .

Powinnam napisać o czymś przyjemnym świątecznym a tu nic z tego temat  „ciężki „ i trudny

Do tego ktoś powie to nie moja sprawa i pewnie nie moja ,ale trudno przejść obojętnie ja zrozumieć niestety nie mogę i już piszę o co mi chodzi .

Znam małżeństwo z wieloletnim stażem mają dwoje dorosłych dzieci . W małżeństwie wiadomo jest różnie czasami nawet tragicznie . Jednak trudno zrozumieć dzieci które są wykształcone -  jak nie szanują jednego z rodziców , potrafią podnieść rękę , manipulują zastraszają . Dla mnie to jakaś masakra a im więcej się im daje tym więcej biorą i ciągle mało . Ja na coś takiego mówię przynieś, podaj , pozamiataj .

Nie będę się więcej rozpisywać mam nadzieję że ta Osoba się opamięta i powie w końcu dosyć tego , mnie należy się szacunek a nie traktowanie jak ścierkę od podłogi .

A dorosłym dzieciom  życzę żeby ich przyszłe dzieci traktowały je identycznie jak oni teraz traktują rodzica

Z pozdrowieniami dla dzieci nie szanujących rodziców JednaZwielu

niedziela, 7 grudnia 2014

szkolenie dotyczące zespołu FAS

Po raz pierwszy byłam na szkoleniu dotyczącym zespołu FAS . Jak dla mnie to przynajmniej o trzynaście lat za późno .

Szkolenie dla mnie było tylko podsumowaniem mojej wiedzy , która okazuje się wcale nie jest taka mała . Wynika z tego że jak się chce to i samemu można . O bardzo wielu sprawach tutaj już pisałam więc dzisiaj też zrobię małe podsumowanie tematu .

Typowe objawy zespołu FAS to

- nisko rosłość

- małogłowie

- podniesione nozdrza , brak rynienki podnosowej , górna wąska warga

-  picie matki biologicznej

Dla mnie jednak to marsz na skróty , dlaczego tak mówię - po pierwsze oprócz picia biologicznej matki inne składowe mogą pasować też do innych chorób . Po drugie jaki jest procent potwierdzonego picia matek biologicznych ( naprawdę nie wielki ) . Po trzecie o wiele większym problemem moim zdaniem są choroby narządów wewnętrznych , ponieważ alkohol uszkadza wszystko .Układ pokarmowy , serce , uszy,  oczy , cały układ kostny , obniża odporność .

Przypominam że Syn ma postawioną diagnozę właśnie metoda układania puzzli . Dlatego wiem na co Młody choruje bo przeszliśmy wszystkich specjalistów uważam to za rzecz bezcenną .

Na szkoleniu padło wiele pytań , pytania proste z odpowiedzią gorzej . Bo co zrobić z takim upierdliwcem jak ja . kiedy interesuje mnie czy syn ma ataki złości i agresji tylko z powodu choroby , czy przyczynia się do tego jeszcze okres dojrzewania . No cóż to tak jak herbata z cukrem nie da się tego rozdzielić . A ja jestem ciekawa czy są prowadzone badania pod tym kątem .

Kolejne pytanie z sali jak okiełznać dziecko przy ataku złości , i co się okazało na pewno nie żadne karne jeżyki Super Niani . Naszym dzieciom tylko się zaszkodzi ( a ja stosowałam tą metodę od lat )   Dzieci pozostają same i nie wiedzą co się dzieje , trzeba postępować jak z niemowlakiem , przytulić ,  uspokoić  , Tylko jak to zrobić z nastolatkiem to już nie zostało powiedziane oprócz tego ze trudno .

Ponieważ dzieciaki zespołem FAS mogą inaczej odczuwać np,

-  dotyk może się zdarzyć że głaskanie powoduje ból

-  mleko w butelce może parzyć niemowlaka ( letnie )

-  dźwięki ból głowy

- światło razić

Oczywiście każde dziecko choruje inaczej ma zupełnie inne deficyty i musi mieć indywidualne podejście .

Jednak jedno jest pewne każde czeka rehabilitacja , walka z deficytami i przeciwnościami losu i  przy niektórych wadach wewnętrznych leczenie do końca życia

środa, 3 grudnia 2014

Światowy Dzień Osób Niepełnosprawnych

Światowy Dzień Osób Niepełnosprawnych w szkole syna obchodzony pod hasłem " Razem Możemy Więcej " . Tak to już kolejny raz kiedy uczestniczę w tym święcie i jestem pełna podziwu dla nauczycieli szkoły .

Naprawdę fajnie jest pisać pozytywnie . Dzisiejsza impreza była zorganizowana wyłącznie w domu kultury trzy godziny super  zabawy . Kadra pedagogiczna tak urozmaiciła czas że nikt nie miał prawa się nudzić .

Zajęcia plastyczne , pokaz slajdów , wideo klipy , z muzyką przez świat , słodki poczęstunek i na koniec występ teatralny . Dzieciaki miały tak uśmiechnięte buzie że aż serce się radowało i prawie we wszystkim brały czynny udział żadne deficyty nie przeszkadzały .

Kiedy towarzystwo zaczęło wywijać na parkiecie to nie wiadomo kto był bardziej w swoim żywiole dorośli czy dzieci i młodzież .

Wszystkim niepełnosprawnym i ich opiekunom życzę zdrowia , pogody ducha i wytrwałości w pokonywaniu barier

wtorek, 25 listopada 2014

Tęcza nadziei

Życie toczy się codziennością dnia .

Ja mam czasami wrażenie że jestem obok tego chaosu. 

Jedni w prawo drudzy w lewo a ja z boku .

Za to moje myśli są rozbiegane .

Co się stanie , co za chwilę się wydarzy?

Może się to dzieje , a może to wyobraźnia moich marzeń ?

Tak moje życie się zmienia skorupa pęka.

Kiedyś telefon milczał teraz dzwoni , godziny rozmów za nami

Czy mamy palny ?

To czas pokaże co się jeszcze wydarzy

 

Tyle o mnie a Młody szczęśliwy bo nauczanie indywidualne to najlepsza rzecz dla syna .

Jest wyspany , zadowolony że nikt Go nie denerwuje , oceny są super i chce Mu się uczyć.

Częściej jeździ do taty nawet na trzy dni i jest nareszcie ok. wszyscy zadowoleni .

Moje długie walenie głową w mur przyniosło rezultat .

Życie normalnieje a ja znowu się przekonałam że cierpliwość i upartość popłaca nawet jak na pierwszy „rzut oka „ wydaje się że nic nie ma sensu 

poniedziałek, 3 listopada 2014

nauczanie indywidualne – nareszcie

Od tygodnia mamy nauczanie indywidualne – nareszcie

Młody człowiek jest bardzo zadowolony i mniej nerwowy , co nie zmienia postaci rzeczy że daje ciągle popalić - przynajmniej w domu .

Zmienił się jednak całkowicie mój dzień i na razie jest bardzo dziwnie mi z tym .

Rano wstajemy i nie idziemy do szkoły , tylko załatwiamy sprawy codzienne , odrabiamy lekcje jak zdążymy to jakiś spacer i oczywiście musi być zrobiony obiad . Po obiedzie pakowanie plecaka i przygotowanie do wyjścia , bo szkoła teraz jest po południu .

Moje obowiązki się zwiększyły , koniec samodzielnego chodzenia do szkoły jest to zbyt niebezpieczne .

Na razie z tymi zmianami dziwnie się żyje , jednak na pewno to jest kwestia czasu i będzie dobrze .

sobota, 1 listopada 2014

Pierwszy listopada

Pierwszy listopada nie jest niestety moim ulubionym dniem , z jednej strony zaduma z drugiej choinki na grobach a dla mnie jeszcze jest trzecia strona , fałsz który działa na mnie jak płachta na byka .

Co mam na myśli jestem na cmentarzu kilka razy w roku ale jest to wystarczająca ilość żeby porównać jak wyglądają groby przez cały rok i jak wyglądają na wszystkich świętych .

I tak się co roku zastanawiam o co w tym świecie chodzi nie, nie żebym nie wiedziała ale mam wrażenie że dla części osób  to przepych , postaw się i zastaw się a gdzie tu ta pamięć . Zresztą z tą pamięcią to też jest różnie bo skoro się nie pamięta o najbliższych to znaczy że taka osoba została już wymazana z pamięci , tylko czym sobie na to zasłużyła tego nie wiem .( może swą dobrocią za życia )


W tym roku zaczęłam odwiedzać groby trochę wcześniej , dlaczego ? Jest mi tak wygodniej mam wszędzie czas nic mnie nie goni i do tego nie ma korków i jest gdzie zaparkować . Niestety większość grobów które odwiedziłam powiedzmy były średnio zadbane i dzisiaj słyszę jak to pięknie wszystko wygląda o hipokryzjo , wiem że znajdą się osoby które potępią moje słowa ale trudno .

Ja już dawno powiedziałam że mają mnie spalić a prochy najlepiej rozsypać , przynajmniej nie będę miała bałaganu na grobie przez cały rok a na 1 listopada choinki i fałszu i obłudy

poniedziałek, 27 października 2014

Czy są ludzie i ludzie ???

Moim zdaniem ludzi należy szanować niezależnie od stanowiska , pieniędzy czy wykształcenia .

Parę lat temu leczył mnie profesor  i w gabinecie zdarzało mi się do niego powiedzieć panie doktorze , jednak zaraz się poprawiałam i przepraszałam . W pewnym momencie usłyszałam ależ pani mówi do mnie poprawnie niczemu nie uchybiając , przecież ja jestem lekarzem a profesor to tylko tytuł naukowy proszę się tak nie przejmować .

Pan profesor nie tylko w tym momencie okazał ludzką twarz .

Dosyć dawno temu kiedy byłam jeszcze młodym pracownikiem i co może być dziwne pokochałam to co robię zdarzyła mi się bardzo dziwna sytuacja . Mimochodem stałam się pracoholikiem praca stawała się moim domem i nie ważne było czy to niedziela czy dziesiąta godzina pracy ja po prostu byłam szczęśliwa w swoim życiu . Nie miałam rodziny byłam wolna nikomu nie robiłam tym krzywdy .

I tak pewnej niedzieli będąc w pracy odebrałam telefon kiedy się przedstawiłam , przedstawiła się też osoba z drugiej strony i powiedziała o co chodzi . Odłożyłam słuchawkę na bok , poszłam po sprawdzałam wszystko zgodnie z zasadami mojego zawodu i odpowiedziałam człowiekowi po drugiej stronie zgodnie z prawdą o co chodzi .

I w tym momencie się zaczęło pani nie wie z kim rozmawia ja jestem prezydentem miasta ... kiedy się dostałam z powrotem do głosu odpowiedziałam dla mnie jest pan człowiekiem i odpowiedziałam panu zgodnie z prawdą a jutro może pan na mnie zgłosić zażalenie do dyrektora i w tym momencie jeszcze raz się przedstawiłam po chwili odłożyłam słuchawkę .

Koleżanka bardzo się zdenerwowała przez ciebie nas zwolnią . Odpowiedziałam - co Ty masz z tym wspólnego to ja załatwiałam tą sprawę i to ja rozmawiałam .

W poniedziałek rano zaczęły się szmery po kątach jak to ja spuściłam prezydenta na drzewo , chwila moment i już tłumaczyłam się kierownikowi . Wszyscy latali wystraszeni a ja nic złego nie widziałam i stwierdziłam że zrobiłabym to jeszcze raz .

Kiedy kierownik wylądował na dywaniku u dyrektora , to już wszyscy tylko zaliczali kąty a ja zastanawiałam się znowu dlaczego .

Po zakończonej  rozmowie kierownik przyszedł i powiedział że dzwonił prezydent do dyrektora i kazał mi podziękować że przypomniałam Mu że jest człowiekiem i pogratulował świetnego pracownika .

Mówiąc szczerze nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy a współpracownicy tym bardziej .

Moje zdanie się po latach nie zmieniło dalej twierdzę tak samo .

wtorek, 21 października 2014

Wszystko trwa .

Od ostatniego wpisu nie wiele się zmieniło nauczania dalej nie ma , trwają procedury , kto z urzędników by się przejmował . Młody się wścieka i nie może zrozumieć , zadaje pytania na które ja nie znam odpowiedzi . Jeśli o mnie chodzi to już nie wieżę sama w to co się dzieje .

Młody w szkole radzi sobie średnio a najbardziej kombinuje żeby do szkoły nie iść .

Wczoraj byliśmy na wizycie u alergologa wszystko było dobrze gdyby nie parę godzin w poczekalni i jedno drobne ale . Młody nic nie powiedział że Go boli gardło , a przecież nasza lekarka jest  też laryngologiem i mogła dokładnie wszystko po sprawdzać – to nie powiedział dopiero wieczorem , i dzisiaj znowu nas czeka wizyta u pediatry – ciekawe co powie .

„Najbardziej”  będzie zadowolona wychowawczyni , w tym roku szkoła to inny świat Ci sami ludzie a wszystko inaczej , naprawdę aż miło o tym pisać . Mam zupełnie inny kontakt , wszystko na bieżąco pełna współpraca i chciałabym żeby tak zostało .

Mój świat też się zmienia ale nic więcej nie napiszę może za wyjątkiem trzymajcie kciuki

środa, 8 października 2014

Na dobrej drodze

Na tym blogu już pisałam o różnych sprawach  zawsze bardzo szczerze czasami pod prąd , albo mało poprawnie politycznie . Jednak taka jestem - szczera do bólu bo fałsz nie ma w moich oczach sensu .

Dzisiaj odebrałam i od razu zawiozłam do szkoły orzeczenie o nauczaniu indywidualnym . Można by powiedzieć chip , chip , hura  od piątku do dzisiaj dokumenty czekały tylko na podpis przez dyrektora placówki . Czy jest to normalne ??? Dla mnie to lekceważenie pracy i ucznia oraz jego opiekuna , oczywiście nawet słowa przepraszam nie było bo po co .

Najlepsze jednak przeczytałam w orzeczeniu jak już sobie spokojnie usiadłam w fotelu tylko nie wiem czy się śmiać czy płakać a jedyne co mi przychodzi do głowy to , to że ta kobieta jest po prostu głupia . Wiem mocne słowa ale chyba jeszcze w rzeczywistości bardzo delikatne , o co chodzi już tłumaczę .

Moje dziecko ma problem przewodzenia słuchowego niestety nie ma takiej krateczki w formularzu i lekarz oprócz opisu musi skreślić odpowiednią kratkę więc skreśla niedosłuch bo innej brak . Więc poradnia pedagogiczna dorobiła całą ideologię do diagnozy syna i brzmi to tak „ zaś funkcje słowne w granicach upośledzenia stopnia umiarkowanego co jest prawdopodobnie spowodowane niedosłuchem ucznia „

Niestety to nie jest ani prawdziwe , ani prawdopodobne jest to kompletna bzdura i jak pomyślę od kogo jest uzależnione nasze życie to szlak mnie trafia .

Problem przewodzenia słuchowego to czas chwilowy a nie stały . Jest całkowicie związany z katarami u syna dlatego razem z naszym Generałem walczymy żeby było go jak najmniej i trwał jak najkrócej .

Skoro nie słuch to upośledzenie ma inną przyczynę i tu już jest tradycja brak wiedzy o zespole FAS .

Mam takie drobne pytanie jak z taką głupotą walczyć i jak tą wiedzę nakłaść do głowy ???

Bo niestety na te wszystkie dziwne instytucje jesteśmy ciągle skazani , a szkoda bez nich życie było by łatwiejsze

niedziela, 5 października 2014

Ale bałagan śmiać się czy płakać

Są takie dni kiedy nie wiadomo czy się śmiać czy płakać .

Od maja próbowałam zarejestrować Młodego do okulisty bezskutecznie pani pielęgniarka rozkładała ręce , wiem pamiętam ale ciągle nie ma miejsca .

Kiedy 24 września zadzwoniłam ponownie żeby zapytać o termin to szczerze powiedziawszy byłam już nastawiona na rozmowę z szefem tej instytucji .

Jednak okazało się że pielęgniarka nie zapomniała i ustaliła nam wizytę na 29 września , z jednej strony byłam bardzo ucieszona , z drugiej wściekła bo jak bym nie zadzwoniła to wizyta by przepadła bo nikt nie dał nam znać.

Do okulisty Młody tak jak już pisałam poszedł z tatą , lekarka stwierdziła że na razie jest wszystko w porządku , a problemy z cieniami w oczach polegają na problemach z nerwami kiedy wzrasta adrenalina pojawiają się cienie . Na razie nie jest to niebezpiecznie ale na przyszłość może uszkodzić nerw wzrokowy co już jest tragiczne .

Jak młodemu człowiekowi ograniczyć tą adrenalinę kiedy On funkcjonuje jak zapalnik.

Jednak to nie koniec okulistycznej przygody w piątek zadzwonili z przychodni i przypomnieli o wizycie u specjalisty , słuchałam co się do mnie mówi i przez chwilę szybko szukałam w głowie o jakiej wizycie ta kobieta mówi na początku nic nie rozumiałam , dopiero po chwili zorientowałam się że chodzi o okulistę .

Zaczęłam tłumaczyć że to pomyłka przecież myśmy byli w poniedziałek a kolejna wizyta za rok a nie za tydzień . Po wyjaśnieniach to pielęgniarka była zdziwiona , tylko ja się pytam z czego  wynika ten bałagan ???

wtorek, 30 września 2014

Szeroko rozumiane DOBRO DZIECKA

W ostatnią niedzielę w programie „ Państwo w Państwie „ był temat nie sprawiedliwej opieki nad dziećmi przez ojców po rozstaniu  bo oczywiście kobiety są temu winne i przestarzałe prawo .

Mówiąc szczerze we mnie się gotowało , na własnym przykładzie wiem że sąd moją osobę po sprawdzał bardzo dokładnie , włącznie z tym jaki mam kontakt ze szkołą a mojego jeszcze wtedy męża wcale - tak jak by nie istniał.

Co się z tym wiąże po mimo że tata dzieckiem się nie interesował nie łożył na Niego sąd nie ograniczył tatusiowi władzy rodzicielskiej . W wyroku jest tylko zasądzenie alimentów i to że syn ma mieszkać ze mną i mnóstwo godzin widzeń dla tatusia i syna .

Jak to wszystko wygląda w praktyce niestety bardzo smutno .

Alimenty są płacone dopiero jak komornik się zabrał za to,  teraz tatuś się boi i płaci regularnie . Odwiedza Młodego kiedy chce i na ile chce . O obowiązkach nie pamięta ale o prawach przypomina na każdym kroku . Żeruje na niepełnosprawności syna i na tym że Młody kocha Go bezwarunkowo .

Po mimo rozwodu muszę ciągle wojować i się denerwować zdarzyło się nawet że podniósł na mnie rękę przy synu i to w tym roku prawie cztery lata po rozwodzie .

Dlaczego nie wiele robię w tej sprawie , jest to bardzo proste bo Młody drania kocha i by sobie psychicznie nie poradził i jeszcze mnie by obwinił że odebrałam Mu ojca .

Wszystko wyglądałoby inaczej jakby sąd ograniczył ojcu prawa rodzicielskie przy rozwodzie i dał widzenie z Synem dwa lub raz w miesiącu . Cały rozwód był przeprowadzony przy wsparciu psychiatry od Syna żeby Młody jak najmniej ucierpiał . Okazało się jednak że ani były mąż ani była teściowa a tym bardziej sąd do tego nie podeszli poważnie i odpowiedzialnie

A oto przykład na kompletny brak odpowiedzialności :

W zeszłą środę nastolatek nie poszedł do szkoły ze względu na problemy jelitowe kiedy wybieraliśmy się do lekarza zjawił się były poszedł z nami . Lekarka nie wiedziała czy to wirus czy tradycyjny problem syna , zaleciła leki i kazała obserwować no i oczywiście dieta . Młody chciał pojechać do taty i o dziwo tatuś się zgodził zwracając się do mnie - będziesz mogła sobie odpocząć . Zdziwiłam się bardzo ale nie protestowałam spakowałam nastolatka , przypomniałam o diecie,  lekach ,ostrożności bo dziecko przecież osłabione  -  dobra nie martw się damy radę . W poniedziałek jeszcze mieliśmy wizytę u okulisty i eks też się zgodził że pójdzie za mnie z Młodym . Na tym jednak dobra strona się skończyła bo o diecie nie było mowy jak było duszone mięso to ogórki pod różną postacią jako dodatki do posiłków . Babcia za dbała o dietę która by byka powaliła a tatuś zadbał o zwiedzanie – instytucji różnego rodzaju bo sprawy do załatwienia  , plenerowych imprez . A co tam ktoś dwóm MĄDRYM będzie tłumaczył oni wiedzą lepiej . Efekt końcowy od wczoraj wieczora leczę syna sama , boli Go brzuch ma biegunkę , temperaturę . Czemu leczę sama bo wiem co robić nie muszę biec do lekarza a leki już działają .

Czy syn wyciągnie nauczkę na przyszłość  -  raczej nie za chwilę zapomni , będzie za to pamiętał o zakupionych gadżetach przez tamtą stronę .

niedziela, 28 września 2014

ANITA

Na tym blogu jeszcze nigdy nikogo o nic nie prosiłam , ten wpis jest jednak wyjątkiem .

 Poznałam dzięki blogowi wyjątkową kobietę Anitę która pisze pięknego bloga o walce z chorobą nowotworową . Jej spojrzenie na świat przekazuje za pomocą pięknych wierszy.

Blog się nazywa mój - przyjaciel rak . Przez parę dotychczasowych miesięcy znajomości udało nam się zakolegować , powymieniać różne poglądy , przepisy kulinarne .

Anita należy na pewno do silnych kobiet i tym razem na pewno też się nie podda , bo choroba znów zapukała do jej ciała .

Moja prośba jest nie typowa , zostawiajcie komentarze dla Anity i co jeszcze ważniejsze dla ludzi wierzących pomódlcie się za nią za wiarę w wyleczenie , siłę do walki , za Jej zdrowie

piątek, 26 września 2014

akceptować inność

Jestem szczęściarą bo zawsze ma dookoła siebie przyjaznych mi ludzi . Jak to się dzieje nie do końca wiem na pewno lubię ludzi nie oceniam nikogo nie krytykuję , mówię że mam margines tolerancji na inność . Owszem jestem wykorzystywana ale najczęściej pozwalam na to świadomie , chociaż ta druga strona o tym nie wie że ja wiem . Zdarzają się też zabawne zdarzenia jak udawanie że mnie nie widzą przechodzenie na drugą stronę ulicy itd. Widocznie mają wyrzuty sumienia .

Po latach spotkałam bardzo dobrą koleżankę i z tego powodu bardzo się cieszę . Zawsze umiałyśmy się śmiać i rozmawiać na poważne tematy . Przed laty byłyśmy z jednej strony z dwóch różnych światów a z drugiej wiele nas łączyło . Teraz jest podobnie po mimo upływu lat może jeszcze więcej rzeczy nas łączy .

Jednak nie chodzi tu o nasze relacje tylko Jaj z Młodym i odwrotnie . Nie pamiętam nikogo kto byłby tak zaakceptowany przez Syna . Czeka na Jej wizyty nie przeszkadza jak rozmawiamy słucha co się do niego mówi . Przed Gosią nie ucieka nie chowie się .Dopytuje jak dłużej Jej nie widzi,  a co jeszcze dziwniejsze dla mnie , nie próbuje za wszelką cenę na siebie zwracać uwagi. Czasami pod nosem po buczy ale nie przeklina nie obraża . Gosia jest pierwszą osobą tak zaakceptowaną J . Z drugiej strony Ona się go nie boji , słucha co On mówi , stara się Młodego zrozumieć ,  dotrzymuje słowa co jest bezcenne . Przywozi synowi bardzo mądre upominki działające na jego rozwój . Jak na początku września oboje byliśmy chorzy , to właśnie Gosia przyjechała sprawdzić jak się czują choróbki . Młody był w szoku mama ktoś się nami interesuje.

Mam nadzieję że Gosia nie będzie na mnie zła że napisałam o Jej relacjach z Młodym , ale one są tak pozytywne i szczere , że warto pokazać innym że chorych ludzi nie należy się bać , oceniać tylko wystarczy akceptować inność

wtorek, 23 września 2014

uwierzyć to nie możliwe

Dzisiaj rozmawiałam z dyrektorem szkoły na temat Młodego , a raczej sposobu kształcenia . Jakież było zdziwienie kiedy okazało się że jeszcze nie ma orzeczenia z PPP o kształceniu indywidualnym . Kiedy powiedziałam że załatwiam wszystko od lutego to już nam się wierzyć obojgu nie bardzo chciało . Niestety twierdze że naszym życiem kierują ludzie za biurka którzy nic o nim nie wiedzą , ale ich procedury są ważniejsze niż my sami .

Dyrektor opowiedział jeszcze dziwniejszą historię niż moja , dotyczącą ucznia szkoły i tak się zastanawiam czy naprawdę mieszkam w kraju europejskim . Edukacja nie ma nic wspólnego z uczeniem i wcale tu nie chodzi o pieniądze jak się okazuje ..

Jak w lipcu rozmawiałam z dyrektorką PPP obiecała że wszystko będzie przygotowanie i orzeczenie dostanę od ręki bo brakuje tylko jednego dokumentu , więc się uzupełni i zdążymy na 1 października . Wczoraj wszystkiemu  zaprzeczyła , szukała dokumentów , gdzieś dzwoniła . Usłyszałam albo teraz w środę albo w następna będzie orzeczenie przecież nic się nie stanie . Według mnie owszem się stanie bo załatwianie wszystkiego tak długo to kpina i lekceważenie ludzi a wypieranie się rozmowy to już nie skomentuję .

 Kiedy słyszę musi pani zrozumieć to powoli mnie ogarnia złość , dlaczego ja mam rozumieć a nie być rozumiana ????

Pani Dyrektor w PPP zaczęła dawać mi wykład na temat optymizmu i ja to trzeba dobrze dbać o dziecko żeby miało przyszłość .

Byłam bardzo uprzejma nawet nie wiem skąd miałam tyle sił na słuchanie tych steków bzdur . Jak by tak kobieta zajęła się swoją pracą z takim zapałem jak wykładem dla mnie to może Dyrektor szkoły nie miałby tylu problemów, jak ma ogarnąć prawidłową pracę swojej placówki .

Ciągle papier goni papier po co są komputery chyba do grania i oglądania FB    

sobota, 20 września 2014

Wywiadówka miała też drugie oblicze całkiem zaskakujące

Wywiadówka u syna miała też drugie oblicze dla mnie całkiem zaskakujące .

Kiedy wychowawczyni zapytała czy mamy jakieś pytania powiedziałam - o tym że Młody przychodzi do domu ze szkoły , ze słownictwem które przeraża . Panie spojrzały na mnie jakbym spadła z wierzby i co tak w ogóle mi się nie podoba . Kiedy zapytałam czy to tylko moje dziecko przeklina – odpowiedź była zabójcza – co się pani czepia żebyśmy tylko takie problemy mieli przecież wszyscy przeklinają . Dobrze że siedziałam bo inaczej pewnie grunt by mi się pod nogami usunął .

Wychowawczyni stanęła po mojej stronie i stwierdziła - jak nauczyciele słyszą nie stosowne słownictwo to jest dotkliwa kara , może śmieszna ale uczniowie jaj bardzo nie lubią . Muszą pisać po sto razy „ nie będę mówił ....”

Za chwile okazało się że większość dzieciaków ma kuratora i to wszystkie których matki nie widzą problemu .

W tym momencie zrozumiałam dwie rzeczy , po pierwsze przypomniała mi się rozmowa z byłą wychowawczynią  kiedy w grudniu 2012 przyprowadziłam syna po raz pierwszy do tej szkoły „ Pani tu będzie jak rodzynka w cieście „ usłyszałam po krótkiej rozmowie .

 Po drugie nie dawną rozmowę z psychiatrą syna że jest upośledzenie umysłowe wynikające z choroby i z zaniedbania .

Normalnie człowiek się denerwuje dlaczego coś złego się dzieje z jego latoroślą , a tu nie ma problemu kiedy dzieci są zaniedbane , rodzice nic nie widzą .

A może dzieci są odbiciem rodziców ????

piątek, 19 września 2014

Zupełnie wszystko wygląda inaczej

W tym tygodniu byłam na pierwszej wywiadówce w tym roku szkolnym – tradycja . Przyszłam oczywiście z lżejszym portfelem i mnóstwem wiadomości .

Z Wychowawczynią w końcu jest współpraca i to pod każdym względem , i to od początku roku . Zupełnie wszystko wygląda inaczej , a mi aż miło się to pisze .

Pełne zrozumienie dla deficytów i problemów syna .

Mam wrażenie jakbyśmy znaleźli się w innym świecie . Po wywiadówce miałyśmy o czym jeszcze porozmawiać . Jestem pełna optymizmu .

Młody ze szkoły przychodzi zadowolony a pani też go chwaliła . Codziennie jest zadanie domowe i o dziwo chętnie odrabiane przez mojego nastolatka . Pilnuje dobrych ocen zaczęło Mu zależeć co napawa optymizmem .

Codziennie dostaję zeszyty do sprawdzenia jak za starych dobrych czasów . W zadaniach domowych nie muszę zawsze pomagać .

Teraz namawiamy Młodego żeby zostawił sobie książki w szkole żeby plecak nie był taki ciężki . Syn ma bardzo duże poczucie własności ale może się uda , Pani powiedziała że zamknie książki w szafce i to chyba jest dobry argument.

 Mam nadzieję że cały rok szkolny będzie taki jak jego początek .

czwartek, 18 września 2014

O co w tym wszystkim chodzi ???

Powoli mam serdecznie dosyć lekarzy i załatwiania różnych spraw . Kiedy słyszę wizyta u specjalisty to kolana zaczynają mięknąć .

Dzisiejsze  „ miłe „ spotkanie z psychiatrą to pewnie nie przespana noc .

Najpierw godzina w poczekalni a potem godzina w gabinecie a na koniec ból głowy .

Dlaczego tak dziwnie zaczęłam już wyjaśniam . Młody ma już trzeciego psychiatry i z żadnym nie można się dogadać . Pierwsza lekarka  zdiagnozowała padaczkę nie wiadomo tylko z jakich objawów i wyników badań . Druga zdiagnozowała FAS książkowy i po dwóch latach leczenia kazała oddać syna do ośrodka . A obecny lekarz chyba sam nie wie czego chce .Dzisiaj zapytał się czy byłam w Lędzinach odpowiedziałam że nie , kiedy zapytałam czy mam się zapisać i co ma być tam sprawdzone usłyszałam  no tak - to nie wiele da . A czy miał badania genetyczne na FRAX  - tak miał wersję podstawową ale nic nie wyszło . Bo wie pani genetyka to też bardzo ważna sprawa . Wie pan dzwoniłam do Funduszu i usłyszałam że nie ma przychodni genetycznej w naszej okolicy , tak to prawda jest bardzo mało genetyków ale są prywatne kliniki . A może mi pan powiedzieć czy potrzebuje pan jakieś wyniki badań, w czymś to pomoże . Nie to tylko rozwieje wątpliwości ale nie wiele da . Na wiele pytań nie usłyszałam odpowiedzi zostały zignorowane  - no cóż za dużo pytam . Usłyszałam za to że FAS to nie choroba tylko stan rzeczy , tego to ja z kolei nie rozumiem co to znaczy .

Perspektywa przyszłości dla Młodego jest tragiczna z tego co na razie się obserwuje i to jest największe moje zmartwienie . Lekarz zwiększył dawkę leków i tyle .

Tak się zastanawiam kto ma leczyć syna , bo neurolodzy stwierdzają że oni pomóc nie są w stanie i nie mają możliwości , tylko psychiatra powinien leczyć .

Moje dziecko za niedługo będzie dorosłym człowiekiem i co dalej - strach się bać . Dalej będziemy szukać jakiegoś cienia czy w końcu skończymy z gdybaniem

piątek, 12 września 2014

Obiecałam sobie

Moje życie to sinusoida lata szczęścia i wielkich porażek.  Życie mnie poobijało jak mogło najlepiej . Czy jestem zła na nie ? Wielokrotnie się nad tym zastanawiałam i dochodzę do wniosku że jednak chcę żyć na przekór całemu światu .

Kiedyś planowałam , marzyłam a teraz tego nie robię biorą życie z dnia na dzień z dobrodziejstwem inwentarza . Dzień w którym nie pokłócę się z byłym mężem to już dzień szczęśliwy . To nie do uwierzenia ale dalej najlepiej nam to wychodzi , a mnie dodatkowo jeszcze otwieranie Mu drzwi do wyjścia . Pozbywam się Go jak bumerang a On zawsze wraca .

Po rozwodzie mój były teść powiedział wnukowi jeszcze będziecie za tatą płakać . Słowa okazały się mało prorocze bo dalej nie płaczę , z Młodym jest różnie ale Ex sam powiedział ostatnio On po rozwodzie sobie nie radzi .

Powoli zamykam drzwi przeszłości na rygle nie do otworzenia, jeszcze nie potrafię oglądać zdjęć z przed lat ale do tego też dojdę .

Fakt że problemów mi nie brakuje ale mam przyjaciół i mamę oczywiście Młody jest najważniejszy mam po co żyć i dla kogo .

Syn ostatnio stwierdził mamo ty coraz częściej się uśmiechasz . To już nie zły objaw bo po latach kiedy byłam skupiona na rzeczach do wykonania i problemach do rozwiązania a jako kobieta czułam się nikim bo zostałam zdeptana . Powoli dostrzegam w sobie kobietę do tego wartościową , nie tylko matkę  i opiekunkę czy gospodynię domową . Drogę przechodzę długą ale już wiem jedno na pewno moje dziecko będzie szczęśliwe kiedy ja będę szczęśliwa . Po czasach niepewności już wiem czego chcę do czego zmierzam i wiem że przy swojej upartości ja będę bardzo szczęśliwa . Już nic nie muszę a wszystko mogę to tylko kwestia czasu .

wtorek, 9 września 2014

niepewność

Stan którego nie znoszę to niepewność , wtedy po głowie chodzi wiele myśli i to nie wszystkie dobre. Adrenalina rośnie i nie można znaleźć miejsca ani chwili spokoju tylko skołatane nerwy .

Nasz rok szkolny rozpoczął się z tygodniowym opóźnieniem z powodu choroby. Jeszcze tak nie rozpoczynaliśmy początku roku, Młody jednak był całkiem z tego zadowolony. W niedzielę kiedy pakowaliśmy plecak co chwilę powtarzał a zaprowadzisz mnie, a która to nasza klasa. Musiałam kilka razy powtarzać polecenia bo był rozkojarzony, poszedł wcześnie spać tym razem nie było problemu z higieną. Rano był wypoczęty i zadowolony zjadł spokojnie śniadanie, o lekach też nie musiałam pięć razy przypominać, nie zapomniał o higienie. Postanowiłam że w nagrodę pod prowadzę Go do szkoły ale też  chciałam  sprawdzić na jakim etapie jest przebudowa głównej drogi, czy można bezpiecznie przejść. Kiedy się rozstawaliśmy przypomniałam jak będziesz przy szkole to zadzwoń - oczywiście zadzwonię. Kiedy dochodziła godzina ósma i telefon nie dzwonił ja zaczęłam się denerwować co się stało. Przecież w poprzednim roku zawsze pamiętał a tu cisza . Dobrze że kontaktowała się z nami Wychowawczyni w poprzednim tygodniu, bo zadzwoniłam, przeprosiłam i powiedziałam o co chodzi – usłyszałam tak jest w szkole odetchnęłam z ulgą podziękowałam. Jednak kiedy skończył lekcje i znowu telefon milczał to moje ciśnienie znowu zaczęło rosnąć wraz z adrenaliną. Teraz już nie było sensu dzwonić można było tylko czekać . Po półgodzinie przyszedł szczęśliwy w skowronkach do domu na moje pytanie – pamiętasz o naszej umowie dostałam odpowiedź – no co nie można zapomnieć telefonu, no co się denerwujesz . Dziecko ja się nie denerwuję ja dostaję zawału z niepokoju o Ciebie czy ty to rozumiesz, prosiłam tyle razy o włożenie telefonu do plecaka . Tak mamo zapomniałem. Po obiedzie poopowiadał o szkole nawet pozytywnie, uzupełnił zeszyty i pobiegł do babci zdać relacje.

Je mam zamiar w tym roku szkolnym dalej pomagać Mu się usamodzielniać, według mnie to jest  najlepsza rehabilitacja i pewnie niepokój jeszcze nie raz mnie dopadnie.

środa, 3 września 2014

Samo życie

Nasz proces adopcyjny trwał bardzo krótko jak na biurokrację w tym kraju. Nie kupowałam niczego dopóki nie będzie dziecka tak zgodnie z przesądem. Kiedy już nadszedł ten dzień pochwaliliśmy się najbliższym i się zaczęło .... Okazało się że wszyscy mieli pomysł na wyprawkę lista rosła i rosła i oczywiście bez tych rzeczy dziecka wychować się nie da .

Zanim pojechaliśmy do sklepu połowę sami z listy poskreślaliśmy a pani w sklepie skreśliła jeszcze kolejne gadżety. U pani Celiny kupowałam już od lat więc miałam do niej zaufanie a Ona też wiedziała że jak będę zadowolona to do niej wrócę i tak wracam do dzisiaj .Nie kupiliśmy między innymi nosidełka , huśtawki, leżaczka, przewijaka . Ograniczyłam się do podstaw i faktycznie to wystarczyło a i tak wszystkie drobiazgi zajęły cały pawlacz . Doszła tylko wanienka, fotelik samochodowy który służył za nosidełko, bujaczek, fotelik do zabawy i karmienia w późniejszym czasie a kiedy Młody był już w domu przyjechał zgodnie z tradycją wózek . Dzięki pani Celinie nie wydałam majątku na środki do pielęgnacji . Ona zwróciła uwagę na alergię u niemowlaków i miała rację . Dla nas było szare mydło a dokładniej biały jeleń i oliwka ot środki do higieny .

Jednak z powodu bardzo krótkiego macierzyńskiego życie zmusiło nas do kupienia drugiego łóżeczka i wózka do babci . Pod tym względem zaszaleliśmy bo Młody miał w całości trzy łóżeczka doszło jeszcze turystyczne i podwójne wózki

W dzisiejszych czasach to babcie biegają  do wnuków niezależnie od wieku bo młodym trzeba pomóc, bo jest tak trudno .

Jak by prześledzić historię Polski to nie ma pokolenia któremu było łatwo . Każde dostało w kość, już się pogubiłam ile jest teraz macierzyńskiego, ale ja miałam niecałe dwa miesiące na Syna.

To że teraz jest problem z pracą to fakt, jednak pamiętam młodych ludzi którzy jeszcze dobrze nie zostali przyjęci a już rządzili i krzyczeli że za mniej niż tyle nie będą pracować bo On studiuje albo dopiero co się obronił. Jeszcze nie zweryfikował wiedzy teoretycznej z praktyką a już próbował ... Starsi czytelnicy będą wiedzieć co to frycowe i moje pokolenie je płaciło a nie rządziło. Teraz ciągle są wymagania a to mieszkanie, samochód, wczasy, markowe ciuchy i meble. Oczywiście życzę to każdemu ale niech to sobie młodzi zarobią a nie tylko żądają, można zawsze pomóc ale to nie to samo co dawać bez końca. Nie zgadzam się z umowami śmieciowymi bo to wyzysk i robienie krzywdy pracownikom i ich rodziną . Jednak Ci co umieją się ustawić to już na nic nie zwracają uwagi, a rodzice jacy dumni bo zasmarkani do wnuków latają.

Ja nie jestem przeciwna pomaganiu , jednak jestem przeciwna egoizmowi

Mam nadzieję że za kilka lat to dzieci się rodzicom odwdzięczą za wychowanie i ciągłą pomoc i zaopiekują się starszymi schorowanymi osobami.

 

wtorek, 2 września 2014

Takie sobie rozmyślania w łóżeczku przy chorobie

 Samotność to dzień dobry, co słychać, ładna pogoda tak przy okazji rzucone po drodze.                 
Samotność to smutne oczy którym nawet makijaż nie pomoże.

Samotność to setka ludzi na facebook i cóż z tego wynika?

Samotność to uszkodzone drzwi i z nikąd pomocy.

Samotność to codzienność dnia codziennego.
Samotność to piękne niebo malowane barwami tęczy a obok nikogo.

Samotność to cztery piękne ściany a wokół pustka głucha.

Samotność to telefon który milczy.

Samotność to stół pełen pustych miejsc.

Ale co gorsze samotność zmęczonej osoby, czy fałsz ludzi żyjących dookoła?

Co lepszym wyborem naiwność czy głupota?

Która wersja lepsza miłość pierwsza czy z kwiatka na kwiatek skakanie?

A może to wszystko należy przykryć zasłoną milczenia?

sobota, 30 sierpnia 2014

Zwiedzanie i oglądanie i na koniec brak sił

Czy lubiłam zwiedzać a i owszem sprawiało to mi dużo przyjemności. Najpiękniejsze było to że, bez żadnych dodatków, uwielbiałam siedzieć z nosem w szybie i chłonąć to co widzę. Im była dłuższa trasa tym lepiej, nie męczyła mnie długa jazda, nie czułam głodu, czas zatrzymywał się w miejscu .

Kiedy wpadłam na pomysł zwiedzania Wiednia i nie tylko, znalazła się też ekipa chętna do takiego szaleństwa. Nasz przewodnik sam nazywał się kapo i faktycznie tak się zachowywał .

Wycieczka zaczynała się zwiedzaniem zamku w Trenczynie ,tam już wchodząc na wzniesienie, nasz starszy pan pokazał kto ma kondycje a kto w ogonie. 
Było co zwiedzać ,ale też już znaleźli się pierwsi maruderzy. Kiedy wróciliśmy do autokaru większość padła i marzyła o tym żeby znaleźć się już w hotelu. Organizator jednak zmienił w ostatniej chwili hotel, co nie zostało przyjęte na początku pozytywnie,bo było znacznie dalej do Wiednia na drugi dzień.

A dzień w Wiedniu to zwiedzanie na wysokich obrotach po lewej ręce widzicie to, po prawej tamto a teraz proszę szybciej i tak bez końca,w końcu wszyscy chwycili zadyszki a nasz przewodnik nawet się nie spocił. Kiedy się dowiedziałam że nie zobaczę złotego pomnika Johanna Straussa II , zaczęłam tak marudzić, że został zmieniony troszkę plan wycieczki i przejechaliśmy autokarem koło parku, żebym zobaczyła ów pomnik ale przez okienko. W ciągu dwóch dni zwiedziliśmy bardzo dużo i wszystko robiło wrażenie, od ilości złota mogło zakręcić się w głowie, jednak trzech rzeczy nie zapomnę .

Po pierwsze wtedy uważano Polaków za złodziei i dawano nam to dobrze odczuć. 
Po drugie piłam tam najdroższą i najmniejszą kawę po której serce kołatało.
Pierwszy raz piłam wino z truskawek tak zwane młode wino. 
Po trzecie zachowanie policjanta kiedy kierowca wjechał pod prąd i to w wąskiej uliczce, gdzie manewrowanie osobowym samochodem było problematyczne a co dopiero autokarem. 
Policjant był uprzejmy pomocny w manewrach i na koniec życzył szerokiej drogi zamiast mandatu. 

Kiedy kupiliśmy książkę o Wiedniu okazało się że zwiedziliśmy wszystko co było w tej książce w dwa dni, wierzyć się jeszcze dzisiaj nie chce.

Czwarty dzień  był przeznaczony na Moravsky Kras piękne stalaktyty i stalagmity .

Zaczęliśmy widokami z góry a zakończyliśmy widokami jaskiń

                                    

czwartek, 28 sierpnia 2014

Takie tam podsumowanie dwóch miesięcy wakacyjnych

Wakacje jak zwykle przeleciały za szybko, mam wrażenie że co rok szybciej czas leci.

Wyprawka szkolna nie przygotowana, bo w zeszłym roku zrobiłam i większość rzeczy przeleżało włącznie z książkami. W tym roku będę kupować na bieżąco bo szkoda pieniędzy. Książki nie kupione bo na stronie szkoły nie zamieszczono aktualizacji 2014/2015 a tatusiowi nie chce się zadzwonić i dopytać. Już drugi raz podzieliłam obowiązki związane z wyprawką szkolną i były zajmuje się podręcznikami a ja całą resztą.

Wizyta u Generała wypadła całkiem dobrze pani doktor zadowolona ja też bo leki działają następna wizyta w październiku

Leki z poradni PZP też ustabilizowane już lepiej nie będzie ale też nie ma źle .

Młody człowiek nie zapomniał o każe dotyczącej odkurzacza i parę razy tacie pomagał ale tatuś nie wywiązał się i dziecku nie zapłacił jak na razie za pracę.

Szkołę powiadomiłam o nauczaniu indywidualnym w szkole, trochę nie mógł mnie Dyrektor zrozumieć bo dlaczego od października ale w końcu się dogadaliśmy.

Rehabilitację w OREW też już załatwiłam termin i zajęcia na 2014/2015.

Wyjazd w góry jak będzie to we wrześniu i to bez taty bo to śmieszne tak dalej twierdzi ex mąż , a zresztą nie wiadomo jaka będzie pogoda czy dalej taka jesienna

Młody zaliczył dwa pobyty u taty, jeden udany, drugi już znacznie mniej, powoli już po tym drugim dochodzi do normy.

Takie tam podsumowanie dwóch miesięcy wakacyjnych , wyszło chyba trochę nie jako, może na drugi rok będzie lepiej.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Czarna strona mocy

Dwa razy do tej samej wody nigdy nie wejdziesz tak zawsze mówili moi rodzice. Po udanym pobycie Młodego u taty w lipcu zdecydowałam że skoro syn chce jeszcze pojechać to dlaczego nie, tata też był zadowolony.

Zapomniałam że ludzie się nie zmieniają tylko potrafią grać. Znowu byłam naiwna jak ta Ula w Brzyduli. Jak pierwszy raz oglądałam właśnie ten serial to uważałam że to tylko przerysowana komedia o naiwności, fałszu i obłudzie. Teraz twierdzę że to tylko zarys .

W lipcu tata poświęcił dziecku dosyć dużo czasu żeby z babcią był jak najmniej. ( bez taty )

Wyobrażenie o babciach i dziadkach jest takie że kochają, rozpieszczają. Rodzice zabraniają a dziadkowie wręcz odwrotnie tak przynajmniej powinno być.

Moja była teściowa do takich dziadków się nie zalicza a szkoda.

Jest osobą która wiecznie wojuje z wnukiem, nie liczy się z jego uczuciami. Nie chcę się rozpisywać co potrafi powiedzieć bo to żenujące.

To że latami wojowała ze mną to jedno, ale mieszać do tego wnuka to już potworność.

Rozwaliła Młodemu to co dla niego było najcenniejsze rodzinę i dom.

Teraz jak jest tata to babcia do rany przyłóż a jak go nie ma to pokazuje czarną stronę mocy. Fałsz i obłuda w najlepszym wydaniu i potrafi się wybielać to nie Ona tylko Młody .

Były zawsze bronił mamy teraz też to robi żadne argumenty nie docierają .

Efekt pobytu płacz, nie radzenie sobie z emocjami i słowami babci.

Tak szczerze powiedziawszy nie bardzo wiem co na przyszłość robić na dzień dzisiejszy Syn mówi - już nie chcę do taty jechać a babci nienawidzę ale co będzie za miesiąc tego nie wiem

wtorek, 19 sierpnia 2014

Trudny temat czy można kłamać dla dobra dziecka ?

Dzisiejszy wpis na pewno będzie naładowany emocjami, ale nawet po wielu latach do tego tematu nie mogę podejść na spokojnie.

Nie dawno oglądałam w telewizji program o adopcji, podobał mi się sposób prowadzenia programu przez dziennikarza. Było zaproszonych paru gości między innymi dyrektor domu dziecka, psycholog, przedstawiciel rodzin zastępczych. Jedno z pytań dotyczyło zbyt długich procedur odpowiedź była standardowa – chodzi o dobro dziecka, te hasło było wymieniane przez wszystkich i we wszystkich przypadkach.

To prawda procedura adopcyjna jest długa i męcząca, trzeba mieć dużo samozaparcia i determinacji żeby przez to przejść.

Przyszłe rodziny są sprawdzane „od prawa do lewa od czubka głowy do koniuszka palca „

Majątek i finanse to tak na dzień dobry, zaświadczenia lekarskie to też punkt obowiązkowy , opinia zakładu pracy i sąsiadów oraz całe mnóstwo testów . Czasami się zastanawiałam czy ktoś ze mnie głupka robi, bo te same pytania zadawane któryś raz tylko zadane do góry nogami. Czekając na decyzje ja przynajmniej dostawałam zawału moje zdenerwowanie było dla mnie paraliżujące i na koniec wielka radość. W tym momencie świat się śmieje a człowiek zamiast po ziemi chodzi w chmurach. Do tego momentu nikt nie przypuszcza że może być oszukany tak oszukany to właściwe słowo może nawet za mało dobitne.

Procedury przewidują sprawdzanie przyszłych rodziców ale nic nie mówią na temat kłamstw dyrektorów i pracowników domów dziecka i innych instytucji zajmujących się dziećmi .

Dla dobra nie mówi się prawdy z jakiej rodziny dziecko pochodzi na co choruje itd.

Myśmy też zostali oszukani dzieciątko było takie drobniutkie i inne od wszystkich noworodków a pani ordynator tak umiała pięknie nas czarować że ja jeszcze kilka lat później wierzyłam że powiedziała wtedy prawdę że to tylko wcześniak

Co tak kobieta najlepszego tym kłamstwem narobiła ,głupia baba zrobiła dla dobra dziecka więcej złego niż dobrego .

Młodego i tak bym z mężem adoptowała ale moglibyśmy od razu Go rehabilitować , leczyć a nie marnować ośmiu lat na szukanie diagnozy a dwa lata obserwacji to też zmarnowany czas .

Nie mogę zrozumieć dlaczego dla popularnego hasła robi się tyle krzywdy wszystkim zainteresowanym

Rodziną zastępczym się płaci bo to małe domy dziecka rodziny adopcyjne zostają same a świat im się przewraca do góry nogami . Ja ze swojej pracy zrezygnowałam nie miałam wyboru zadecydowała pani ordynator lata temu. Ciekawe co zrobiła by Ona jakbyśmy się zamieniły rolami?

Przeczytałam niedawno historię rodziny która rozwiązała adopcje, oburzenie sądu na temat braku odpowiedzialności tylko na koniec artykułu dowiedziałam się że to dyrektor domu dziecka oszukał rodziców adopcyjnych mówiąc o fajnych miłych dzieciach zapomniał tylko powiedzieć że to mali przestępcy już w konflikcie z prawem i rodziny to Oni nie chcą

Proszę jednak nie wszystkich wkładać do jednego worka na pewno jest wielu ludzi którzy nie oszukują i działają faktycznie dla dobra dziecka

sobota, 16 sierpnia 2014

Wychowanie czy wielka klapa ???

Dosyć często słyszę takie słowa, podziwiam, jest pani dzielna, jaki On fajny,  jeszcze parę miłych słów można by wymienić tylko jest jedno ale. 
Ja uważam że te słowa mnie się nie tyczą bo moje wychowywanie Młodego to porażka z mojego punktu widzenia.

Nie dawno ME napisała taki komentarz " Z pewnością Młodemu przykro, gdy kolejny raz się parzy. Pozytyw w tym taki, że ostatecznie wyciągnął z tych lekcji życia wnioski. A tym bardziej ten fakt cieszy, bo przecież czyta się, iż przy FASD jest z tym mega problem.
Słowem małymi kroczkami idziecie do przodu. Tego gratuluję i trzymam mocno za więcej  "

Zachowanie Młodego zmienia się czasami z minuty na minutę i tak jak już też pisałam chyba żadne leki więcej nie pomogą i cudu nie będzie.

Kiedy skończył dwa latka kupiłam mu z przeceny kurtkę taką na podwórko do zabawy ( brzydką ale tanią ) i kiedy Mu ją założyłam dziecię stanęło sztywne po czym zdjęło brzydactwo z siebie rzuciło ją na podłogę i dobitnie powiedziało  " NIE ". Mąż założył Mu ją na nowo i powiedział do zabawy jest dobra i będziesz ją nosił. Mina syna była bezcenna a nam chciało się śmiać. Wtedy wiedziałam już że moje dziecko ma dobry gust i wie czego chce. Postanowiłam że w miarę możliwości będziemy brać jego zdanie pod uwagę, np czy Mu się podobają skarpetki albo firanka, szczoteczka do zębów.
Dziecię było zadowolone a ja też, że uczymy się wyrażania poglądów. Tak naprawdę z synem problemy narastają z wiekiem. Kiedy porównuje przeszłość i teraźniejszość to nic nie napawa optymizmem. 
Ciągle tłumaczę tego nie wolno, proszę nie obrażać ludzi, nie wolno tak wrzeszczeć, nie klnij to brzydko, jest cisza nocna. Tłumaczę latami, daję kary jak za dużo to i w tyłek. Efekt jest taki słyszę przepraszam a za parę sekund " ty gnoju " 
Kiedyś bez kąpieli by nie poszedł spać a teraz awantura o mycie. Leki bierze praktycznie od urodzenia ale teraz nawet jak stoję nad nim to problem żeby łaskawie je zażył.

Wiem co tłumaczą mi lekarze jestem świadoma choroby syna jak mało kto, jednak bardzo bym chciała żeby się mylili i moje i ich starania przyniosły dobry efekt. Zamiast złości i agresji fajnie by było usłyszeć miłe słowa i spokój w Jego zachowaniu, tak jak napisałam ME małymi kroczkami .

Niedawno mi powiedział  - " jak mnie nie kochasz to się ze mną rozwiedź " opadły mi ręce.

JednaZwielu    

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Gadu gadu gadu ???

Codziennie wypowiadamy potok słów, tylko co z tego wynika. Najczęściej nie zastanawiamy się nad tym co mówimy. Ile razy mówiąc coś ja myślałam o jednym a mój rozmówca rozumiał coś zupełnie innego. 
Czasami jest to zabawne ale najczęściej powoduje wiele nieprzyjemnych sytuacji, zwłaszcza jak od razu nie wyjaśnimy rozbieżności, można się domyśleć ile rodzi się z takiego powodu niedomówień i plotek. 
Żyjemy zbyt szybko żeby na wiele rzeczy zwracać uwagę i nie widzimy w tym problemu, wolimy dorobić własną ideologię niż dopytać się o niezrozumiałe zdanie. 
Ostatnio na FB wyprowadziłam z równowagi kobietę wpisując w komentarz słowo troszkę. I tak z niewinnego komentarza zrobiło się nieprzyjemne zamieszanie. 
Moja mama bardzo często mówi a po co miałam to powiedzieć, a po co miałam Cię denerwować , a co się stało jak nie dopowiedziałam, najczęściej te Jej nie dopowiedzenia powoduję smrodek, bo rozmówca mamy dorabia swoją ideologię mijającą się z rzeczywistością. 
Większość z nas u siebie nie widzi wad a u innych widzimy wszystko. bardzo często chcemy być szanowani ale nie szanujemy innych.

Mój syn jest bardzo ufnym człowiekiem i do tego pamiętającym zwłaszcza obiecane Mu rzeczy, oczywiście przywiązuje się też do ludzi.  ( a może nie dla wszystkich to takie oczywiste ? )

Z byłym mężem w sprawie obiecanek to stoczyłam już niejeden bój, bo tatuś naobiecywał a potem był płacz i pytanie dlaczego. 
Rodzina w przeciągu kilku miesięcy obiecała że przyjedzie,  jedni mieli przyjechać na dwa dni , inna osoba na święta i sylwestra. 
Ktoś powie to nie problem przecież można zmienić zdanie i plany ale czy jest to w porządku skoro słowo się rzekło i się obiecało?

Ostatnio zauważyłam że Młody już mądrzeje i przestaje wierzyć, teraz jak słyszy przyjdę lub przyjadę, do Was mówi mama ludzie się nie zmieniają to tylko obiecanki i tak nie przyjdzie.
Smutne to że musiał wiele łez wylać żeby zrozumieć że nie wszystko złoto co się świeci. Daleko jednak do zrozumienia że można być samotnym wśród ludzi i  jak chcesz liczyć to licz na siebie.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Wychowywanie przez pracowanie

Obejrzałam kilka programów „ Surowi Rodzice „ i tak nie bardzo wiem gdzie Ci ludzie są surowi, dla mnie Oni są normalni. Młodzież która do Nich przyjeżdża ma się za dobrze w swoich domach, kompletny brak reguł wszystko Im się należy. Rodzice najpierw dawali gwiazdkę z nieba a teraz są zdziwieni że to nie działa. :cry:

Dlaczego zaczęłam tak, Młody człowiek jest na lekach w miarę opanowany i myślę że już więcej nie osiągniemy lekami, reszta to zasady i wychowanie przynajmniej na tyle ile się da. Przecież lekarz powiedział że cudów nie osiągniemy . :-|

Pod koniec lipca Młody w ramach złości kiedy powiedziałam że trzeba odkurzyć mieszkanie uszkodził odkurzacz.

Mnie stanęły łzy w oczach i tak w pierwszej reakcji miałam ochotą po prostu Mu wkleić :oops: w tyłek aż ręka świerzbiła. Jednak usiadłam i powiedziałam dosyć tego odkupisz to co zniszczyłeś, mam dosyć tłumaczenia jak nic nie dociera może zrozumiesz w taki sposób.

Kazałam zadzwonić do taty i powiedzieć co zrobił nie bardzo miał na to ochotą ale widząc że nie żartuję , zadzwonił jednak tak lawirował przy tym tłumaczeniu że musiałam sama powiedzieć co się stało i jaką mu dałam karę. Były powiedział przecież możemy się zrzucić na tą część i będzie po kłopocie, przecież On jest chory co zapomniałaś .

Nie nic nie zapomniałam ale choroba chorobą a to co On wyprawia to już za dużo i na nic nie będziemy się składać .

Umówiłam się z byłym że raz w tygodniu będzie Mu pomagał w pracy i sam Mu ustali stawkę którą zapłaci .

Pomaga przez dwie godziny tygodniowo i na razie niczym nie rzuca i nie niszczy .Zarobione pieniądze odkłada i zbiera żeby odkupić część odkurzacza nie ważne ile będzie to trwało najważniejsze żeby poskutkowało.

Fakt jest że wykorzystałam że ex mąż ma taką pracę która na to pozwala jest sam dla siebie żeglarzem, sterem i okrętem .

środa, 23 lipca 2014

Dla dobra ... ?

Mam takie nieodparte wrażenie że albo ja wojuję z całym światem albo świat wojuje ze mną :cry: Czego się nie dotknę nic nie jest normalne. Wyszłam za mąż za super faceta przynajmniej tak mi się wydawało, bo po  latach okazało się że to teściowa i koledzy są najważniejsi.
Dziecko które miało być wcześniakiem okazało się bardzo chore. 
Po rozwodzie kupiłam mieszkanie z wadami utajonymi. Sama radość :lol: 
W różnych urzędach też trzeba o wszystko walczyć bo nawet najprostsze rzeczy potrafią być nagle nie do przeskoczenia. 
Młodzież mówi w takim momencie masakra.

Ostatnio mam trudne rozmowy z poradnią pedagogiczno psychologiczną. 
Moje dziecko jest kompletnie nie standardowe albo jak ktoś woli nie książkowe. 
Szkoła twierdzi że klasa nie jest dobra dla syna, ja widzę że Jego rozwój się cofa.
Propozycja była żeby przenieść syna do zespołu jednak do takich decyzji trzeba zrobić odpowiednie badania w PPP i otrzymać odpowiednie orzeczenie .

Badania zostały zrobione i okazało się że jest kolejny problem bo wszyscy działają dla dobra dziecka a jednak jakoś to nie wychodzi.
Przypuszczam że jakbym nie była uparta i przebojowa to nic bym nie załatwiła dopiero po rozmowie z dyrektorem dobraliśmy formę nauki na przyszły rok szkolny.
Fakt że znowu na mnie skupia się załatwienie wszystkiego doprowadza mnie do szału. 
Są komputery, sieć internetowa, systemy a na koniec rodzicu biegaj od jednego do drugiego urzędnika lub lekarza i przynoś zaświadczenia do tego referuj osobiście o co chodzi bo przecież tylko tobie zależy .

Doszliśmy do tego że Młody będzie mieć nauczanie indywidualne ale w szkole z rozszerzeniem na integrację z rówieśnikami. 
Teraz na specjalnym druczku lekarz specjalista musi wypisać prośbę o takie nauczanie  ( wizyta dopiero we wrześniu ) między czasie muszę to zgłosić do szkoły. Jak będę miała pisemko od lekarza muszę to zawieść do PPP poczekać kilka dni na wypisanie orzeczenia. 
Następnie pojechać po to pismo i zawieść do szkoły . Jak będziemy mieli szczęście to od października już będzie miał indywidualną naukę . Dla tych co nie w temacie załatwiam tą sprawę od marca tego roku :oops:

JednaZwielu

sobota, 19 lipca 2014

Łzy które gonią przeszłość

Młody wrócił już od taty w miarę zadowolony .Tym razem bez większych sęsacji i na szczęście bez problemów zdrowotnych :-) Zachowanie się poprawiło :lol: można by było się cieszyć gdyby nie smutne i załzawione oczy Syna . Zapytał się  - czy Wy możecie się jeszcze lubić , popatrzałam na Niego i samej zrobiło mi się smutno . Dziecko o co chodzi - wiesz ja bym chciał żebyśmy mieszkali razem na naszym mieszkaniu , wyjeżdżali na wczasy i byli rodziną .

Nie bardzo wiedziałam co mam odpowiedzieć . Przecież to żebyśmy byli razem jest nie możliwe , tak trudno było mi się wyrwać z tego związku , utrzymujemy kontakt tylko ze względu na Młodego. 

Zadzwoniłam do byłego i powiedziałam co się dzieje , usłyszałam - to głupie . Dla mnie jest to smutne a nie głupie .

Młody postanowił zaprosić tatę na wyjazd w góry zobaczymy co z tego wyniknie .

Nie mam sumienia zabronić synowi tego wspólnego wyjazdu. Jak tatuś się zgodzi to parę dni będzie miał nas obu koło siebie.

JednaZwielu

środa, 16 lipca 2014

Pomieszanie z poplątaniem

Coś w tym kraju już całkiem się poplątało a może ja zgłupiałam ? Można powiedzieć że szkodzi mi odpoczynek ? Politycy udowodnili że na jeden posiłek można wydać tyle co jeden szarak  na cały miesiąc zarabia . Potwierdzono że wykształcenie i kultura nie idzie w parze a do tego,  że jak się jest na odpowiednim krzesełku to i honoru się nie ma . Ciepła posadka ważniejsza :cry:

Z jednej strony walka o legalną aborcję . Nie nie jestem zwolennikiem aborcji ale w tym przypadku ( dziecko bez mózgu ) współczuję matce bo nie ma łatwych wyborów . Za to dużo  do powiedzenia mają  " panowie " . Przecież oni lepiej wiedzą co jest leprze w tym przypadku , mają wiedzę doświadczenie . Na pewno opiekowali się nie jedną chorą osobą , znają co to jest pomoc Państwa . :-(

Jedni protestują drudzy strzelają do chorych . Nie mam zamiaru krytykować policjantów Oni zrobili to co procedury nakazywały , ale z rozumem coś znowu nie tak . Jeden chory ranny drugi nie żyje . Ktoś może powiedzieć że chorzy zagrażali innym . Ja mieszkam z chorą osobą i wiem jedno agresja i strach idą bardzo często w parze . Nie wyobrażam sobie jak Młody dostanie ataku agresji , to ktoś wezwie policję i ona zacznie do Niego strzelać . Może nam się za bardzo Ameryka spodobała ? Ludzie chorzy też mają swoje prawa . Jaka opieka była w tym szpitalu że personel niczego nie zauważył  gdzie był psychiatra jak można było niczego nie widzieć . Mnie to wszystko przeraża strach się bać :oops:

Dlaczego się boimy przyznać że ktoś się leczy psychiatrycznie a nie boimy się przyznać że chodzimy do okulisty itd . Ciągle żyjemy jakimiś zabobonami . Możemy zrozumieć ludzi chorych za wyjątkiem chorych psychicznie jakie to smutne . :roll:

Zespół FAS to też problem umysłowy a dzieci z tym zespołem rodzi się nie mało . Rodzice biologiczni najczęściej się tymi dziećmi nie zajmują tylko pozostawiają innym jak kukułcze jajo niech inni się martwią . Urzędnicy wmawiają że wszystko z dzieckiem jest w porządku rodzice tylko biedni albo młoda matka . A rodzice adopcyjni albo rodziny zastępcze trafiają na mur szarej, smutnej rzeczywistości . Mało to zostają z tym wszystkim sami albo sobie poradzą albo nie . :roll:

JednaZwielu 

sobota, 12 lipca 2014

Mama w panice ;)

Ileś osób już zdążyło się zapytać gdzie Mały a syna nie ma dopiero drugi dzień . Szczęśliwy pojechał wczoraj do taty . Odkąd się dowiedział zaczął się nakręcać , długo jeszcze , a czas szybko mija , mama ale sobie odpoczniesz ,a będziesz za mną tęsknić i tak od środy do piątku . Dałam radę  :) z ulgą zamknęłam drzwi za nimi . Oczywiście byłemu przypomniałam wszystkie zasady, lista długa od podawania lekarstw , po słodycze , zachowanie  itd . Usłyszałam nie zapamiętam  - widzisz a ja muszę pamiętać i to nie tylko to , to sobie zapisz i powieś kartkę nad łóżkiem odpowiedziałam  :lol: podając kartkę i długopis.


Minęła godzina przypomniało mi się że nie zaznaczyła nic o nutelli , no cóż trzeba zadzwonić telefon odebrano i słyszę Syna ja chcę do domu , już mam dosyć . Zapytałam się co się dzieje, były odpowiedział - że jeszcze musi coś załatwić a Młody się już zmęczył . Przypomniałam o nieszczęsnej masie czekoladowej i życząc miłego spędzania razem czasu się wyłączyłam , dodałam tylko , mama odpoczywa :)

Mama odpoczywa haha  :-D ale przecież osiemnasta się zbliża , ciekawe czy nie zapomnieli o lekach . Postanowiłam wysłać SMS z odpowiednią informacją .

Dzwoni telefon , głos w słuchawce mówi - nie musisz pisać pamiętałem , odetchnęłam z ulgą . Porozmawiałam jeszcze chwilę i życząc miłego wieczoru się wyłączyłam .

Rano wstając śmiałam się już sama ze siebie , bo w nocy kilka razy się przebudziłam ,tradycyjnie sprawdzając czy Młody śpi czy wszystko w porządku . Robię to odkąd pamiętam i nawyk pozostał .

Dzisiaj wieczorem rozmawiałam z nimi i na razie jest wszystko w porządku, Syn nawet zapytał czy będzie mógł zostać dłużej .

Na razie nie dałam Mu odpowiedzi , zobaczymy co czas pokaże , jednak fajnie by było jakby dalej było wszystko dobrze, a ja mogłabym w końcu nabrać choćby trochę zaufania do byłego i jego mamuśki

JednaZwielu 

środa, 9 lipca 2014

STAROŚĆ

Ostatnio przy różnych rozmowach powtarza się słowo starość . Na co dzień nie myślimy o starości , wszystkim się wydaje że przecież to tak daleko , gdzie tam jeszcze .

I tak do osiemnastki ja mówiłam żeby już  - a po osiemnastce , im jestem starsza mówię czemu mi tak szybko przeleciał kolejny rok .

W naszym kraju starość jest bardzo smutna , dlaczego mam takie zdanie . Bardzo często są to osoby samotne , schorowane . Rodzina albo pracuje albo wyjechała i nie ma czasu zadzwonić a co dopiero zająć się najbliższą osobą . Jak się rozmawia z tymi ludźmi to na początku jest wszystko ładnie pięknie , bo duma , satysfakcja a po chwili są łzy w oczach, bo nawet nie ma kto szklanki wody podać . Smutne to ,bo przecież zawdzięczamy temu pokoleniu wszystko a w zamian dajemy tak nie wiele . Moja babcia co w tym roku kończy STO lat martwi się o wszystkich , a ile z nas martwi się o Nią ???  Babcia jest zaopiekowana - nie wszyscy jednak mają tyle szczęścia . Gro z tych osób ma małe renty i emerytury i jedyne na co stać to posiedzieć na ławce w parku albo skwerku :(

Patrząc na to wszystko jestem przerażona , moja mama też już jest po siedemdziesiątce , chory syn i do tego ja ze swoimi problemami zdrowotnymi . Jaka przyszłość nas czeka czy też ławka na skwerku a może jeszcze gorzej . O mamę i syna dopóki będę żyła  zadbam ja,  a co będzie dalej ??????????

JednaZwielu

czwartek, 3 lipca 2014

Wizyta u " Generała "

Wierzyć się nie chce ale pierwszy tydzień wakacji dobiega końca . Małe kroczki jeśli chodzi o złość i agresję Młodego działają , widzę kolejną malutką poprawę .

W poniedziałek byliśmy u naszego  " Generała "  ;) jak zwykle kilka godzin spędzonych w poczekalni , ale tym razem byłam dumna z Syna był naprawdę grzeczny . Między czasie zrobiliśmy zakupy , pani pielęgniarka powiedziała nam że możemy spokojnie iść sobie pochodzić bo jeszcze się naczekamy .

Kiedy nastała nasza chwila szczęścia i mogliśmy wejść do gabinetu zauważyłam że lekarka nie ma za bardzo humoru . Wyniki badań Młody ma fatalne uczulony na pół świata . Lekarka mówiąc to miała nie wesołą minę i patrzyła na moją reakcję . Cóż mogłam zrobić przyjąć to do wiadomości i dostosować się do zaleceń . Ponieważ mam bardzo duże zaufanie do Niej wiem że za jakiś czas będzie dobrze . Już z nie takich problemów zdrowotnych Syna wyciągnęła . Między innymi nie musiał mieć operacji uszu . Leki są naprawdę skuteczne bo  po katarze ani śladu a i w aptece nie obdarto mnie z gotówki .

 

JednaZwielu

sobota, 28 czerwca 2014

Powoli do przodu

Świadectwo odebrane , kolejny rok nauki za nami . Młody promienieje ze szczęście dwa miesiące wakacji i świętego spokoju . Oceny na świadectwie przeciętne ani się chwalić ani narzekać :( Jaka praca taka wypłata ;)

Mamy teraz dwa miesiące na ustawienie prawidłowo leków . Wcale to zadanie nie jest łatwe ,na razie jesteśmy na etapie długiego spania rano. Popołudniu Młody już nie śpi a ataki złości są zmienne potrafi pół dnia być wszystko w porządku i nagle następuje wybuch. Co cieszy czas trwania jest już coraz krótszy .

Wczoraj obchodziłam urodziny Młody miał mnóstwo dodatkowych bodźców i jego zachowanie też się zmieniało . Rano jak przyszedł ze szkoły to był bardzo agresywny popisał się przed ciocią D :( popołudniu powoli się uspokajał . Oczywiście nie mógł się doczekać na tort  ;) Wieczorem mało nie pękłam ze śmiechu , zaczął znowu się popisywać kiedy zadzwonił telefon na skype  i wujek mówi -  jak ściągnę pasa i dam Ci w tyłek , dziecię momentalnie się uspokoiło zajęło się sobą ,  przestało przeszkadzać a myśmy mogli spokojne rozmawiać . Tak się zajął sobą że starczyło na jeszcze jedną rozmowę telefoniczną .

Dzisiaj do południa spędził z tatą i też z tego co wiem było różnie . W sklepie zachowywał się dobrze , za to w parku zrobił tacie karczemną awanturę . Popołudniu już miał tylko chwilowe napady. Powoli małymi kroczkami idziemy do przodu .

JednaZwielu

 

środa, 25 czerwca 2014

Co w tej głowie siedzi ?

Od trzynastego czerwca w syna wstąpił jakiś diabeł . Agresja opanowała Jego organizm od rana do wieczora . Jeszcze nie wstał  to już atak złości i tak do wieczora . Przez pierwsze osiem dni leki działały tak że albo spał albo krzyczał i obrażał wszystkich i wszystko co na drodze stało i było w zasięgu wzroku . Ten tydzień jest już odrobinę lepszy mniej śpi w ciągu dnia , jednak ciągle śpi bardzo długo rano. Już w ciągu dnia potrafi się zająć sobą, co daje nadzieję że wychodzimy z kryzysu .

W niedzielę usłyszałam jak mówi do babci - wiesz nie wiem co się z tą moją głową dzieje , nie wiem czemu tak krzyczę i obrażam . Jak to usłyszałam zrobiło mi się bardzo żal syna a z drugiej strony już sama byłam niesamowicie zmęczona .

W poniedziałek przyjechał tatuś i zaczął się wymądrzać co do mojej winy , nie reagował jak zwykle kiedy Młody przeklinał i obrażał mnie , nie zareagował nawet kiedy syn chciał Go uderzyć . Tatuś chowa głowę w piasek i udaje strusia . Przestał mędrkować kiedy Młody powiedział - zabierz mnie do siebie i do babci jak tylko będę wchodził po schodach to już się nakręcę i Ją ustawię , ja Jej pokażę . Byłemu szczęki spadły a mnie chyba już nic nie zdziwi .

Tak ustawianie leków zaczęliśmy jeszcze przed wakacjami

JednaZwielu

niedziela, 22 czerwca 2014

Podziękowania dla piątki komentatorów

Między 4-6 czerwca  blog ukazał się większej ilości czytelników , tak naprawdę nie wiem czemu to zawdzięczam lub komu.
 Przekonałam się za to jak część społeczeństwa szuka możliwości wyładowania swoich złości.
Bardzo mi miło za krytykę ale muszę rozczarować nie przestanę pisać tego bloga  " Ciociu dobra rada " , moje wykształcenie nie jest nikomu na tym blogu potrzebne. Panowie i Panie popatrzcie na siebie jacy jesteście czy nie macie wad. 
Ja swoje wady naprawdę znam a ten blog nie pisze ani pisarz ani nawet blogowicz. 
Bo siebie nie uważam za blogowicza nazywam to grafomanią i staram się żeby te wpisy były " zjadliwe ". Moje dziecko choruje na nieuleczalną chorobę, zawdzięcza  to rodzicom biologicznym bo to oni pili a On cierpi. 
Zespół FAS jest ciągle zamiatany po kątach a ja nie mam pieniędzy ani na fundacje ani na inną walkę z głupotą ludzka dlatego piszę o naszym życiu.
Takiego życia nie życzę największemu wrogowi.
 A może ktoś z cudownej piątki komentatorów się ze mną zamieni na miesiąc i wtedy zobaczymy . ( Gilgamesh ,  ~tom, ~sekundant, ~Kajka,~MalaMi )


JednaZwielu

środa, 18 czerwca 2014

szybkie uzdrowienie ? ale czy aby na pewno ?

Zanim poznałam diagnozę FAS wiedziałam od lat że Syn ma problemy laryngologiczne . Objawiało się to między innymi częstymi zapaleniami uszu . Młody tak już był zmęczony bólem że czapkę nosił praktycznie cało rocznie . Zdarzało się że leki przeciwbólowe nie działały a pogotowie nie chciało przyjechać :(

Kiedy zgłosiliśmy się na badania do PPP na które czekaliśmy parę miesięcy, dowiedziałam się że jak nie przyniosę nowych zaświadczeń od lekarzy specjalistów to stare nie zostaną uwzględnione .

Na moje zdziwienie usłyszałam że zmieniły się procedury . No cóż procedury , procedurami ale brak rozumu  to już inna sprawa :(

Dlaczego takie mocne słowa ? Po pierwsze jak umawiałam termin wystarczyło powiedzieć o odnowieniu dokumentów. Po drugie nasze badania są dodatkowe bo orzeczenie jest ważne jeszcze dwa lata . Ponieważ miesiąc czerwiec był maratonem lekarskim i kolejne wizyty są za parę miesięcy oczywiście nie uda mi się odnowić całej dokumentacji .

W taki sposób procedura uzdrowi mi dziecko przynajmniej na papierze . Nie wiem tylko czy śmiać się czy płakać,  bo o co tu chodzi, o pierwszą ławkę w szkole ?

JednaZwielu

sobota, 14 czerwca 2014

Ciekawa rozmowa

W tym tygodniu miałam bardzo ciekawą rozmowę z pedagogiem . Okazuje się że można trafić na człowieka który też ma wiedzę na temat FAS . Celowo używam słowo trafić bo to takie same szczęście jak wygrać w LOTTO  :)

Pni mówiła na temat edukacji Młodego i nagle zadała zaskakujące pytanie .

- Czy trafiliście na mur ?

- Ja na początku życia Syna miałam wrażenie że będę miała geniusza w domu , tak dobrze się intelektualnie rozwijał . Niepokoiło mnie raczej jego zachowanie , nadpobudliwość , strach , czujność np w spaniu , niskorosłość   . Intelektualnie zastanawiałam się skoro Młody nie lubi żeby Mu czytać , nie znosi telewizora z kąt ma taki wielki zasób słów .

- Obserwuję u tych dzieci najpierw bardzo prawidłowy rozwój i nagle nie wiadomo z kąt wszystko się zatrzymuje .

- Tak pierwsze badania w wieku pięciu lat wykazały że Syn jest na poziomie rozwoju 6 latka a teraz ma upośledzenie umysłowe i to pomimo , rehabilitacji i ciągłej pracy z Nim

- No właśnie syn potwierdza moje obserwacje.

- Wie Pani kiedyś był bardziej odpowiedzialny , zaradny teraz staje się dzieckiem którego nie można z oczu spuścić . Ciągle by się bawił , na zegarku się zna , ale nie ma poczucia czasu , wartości pieniądza , nie potrafi się ubrać odpowiednio do pogody za oknem

- No właśnie potwierdza pani to co już zauważyłam . Syn wygląda na pełnoobjawowy FAS i skąd  u Niego  FAS  nie wygląda Pani  na pijącą osobę , czy Pani adoptowała syna ?

- Tak Młody ma pełnoobjawowy FAS z cechami ADHD i autystycznymi  , czyli ataki złości i agresji  lub zamykanie się w swoim świecie .  Większość się zastanawia nad tym moim piciem , jednak ja nawet okazyjnie nie piję . Syna adoptowałam i uprzedzę nie nie wiedziałam że jest chory poinformowano Nas że jest wcześniakiem.

Nasza rozmowa przeszła na inne tematy  ale może komuś się przyda to co opisałam . Moje dziecię od wczoraj ma ciągły atak złości i agresji informacja dla tych osób które myślą jakie to łatwe .

JednaZwielu