Jestem szczęściarą bo zawsze ma dookoła siebie przyjaznych mi ludzi . Jak to się dzieje nie do końca wiem na pewno lubię ludzi nie oceniam nikogo nie krytykuję , mówię że mam margines tolerancji na inność . Owszem jestem wykorzystywana ale najczęściej pozwalam na to świadomie , chociaż ta druga strona o tym nie wie że ja wiem . Zdarzają się też zabawne zdarzenia jak udawanie że mnie nie widzą przechodzenie na drugą stronę ulicy itd. Widocznie mają wyrzuty sumienia .
Po latach spotkałam bardzo dobrą koleżankę i z tego powodu bardzo się cieszę . Zawsze umiałyśmy się śmiać i rozmawiać na poważne tematy . Przed laty byłyśmy z jednej strony z dwóch różnych światów a z drugiej wiele nas łączyło . Teraz jest podobnie po mimo upływu lat może jeszcze więcej rzeczy nas łączy .
Jednak nie chodzi tu o nasze relacje tylko Jaj z Młodym i odwrotnie . Nie pamiętam nikogo kto byłby tak zaakceptowany przez Syna . Czeka na Jej wizyty nie przeszkadza jak rozmawiamy słucha co się do niego mówi . Przed Gosią nie ucieka nie chowie się .Dopytuje jak dłużej Jej nie widzi, a co jeszcze dziwniejsze dla mnie , nie próbuje za wszelką cenę na siebie zwracać uwagi. Czasami pod nosem po buczy ale nie przeklina nie obraża . Gosia jest pierwszą osobą tak zaakceptowaną J . Z drugiej strony Ona się go nie boji , słucha co On mówi , stara się Młodego zrozumieć , dotrzymuje słowa co jest bezcenne . Przywozi synowi bardzo mądre upominki działające na jego rozwój . Jak na początku września oboje byliśmy chorzy , to właśnie Gosia przyjechała sprawdzić jak się czują choróbki . Młody był w szoku mama ktoś się nami interesuje.
Mam nadzieję że Gosia nie będzie na mnie zła że napisałam o Jej relacjach z Młodym , ale one są tak pozytywne i szczere , że warto pokazać innym że chorych ludzi nie należy się bać , oceniać tylko wystarczy akceptować inność
Zgadzam się w 100 % !
OdpowiedzUsuńDobrze mieć taką Gosię koło siebie !
Pozdrowienia :-)
Widać że Gosia to prawdziwa przyjaciółka, nie narzuca się ze swoimi pomysłami ale kiedy jestes w potrzebie, potrafi pomóc.
OdpowiedzUsuńMłody pewnie intuicyjnie czuje że jest dobrą i ciepłą osobą....i do niej sie garnie....
piękne to :)
Dzięki przyjacielowi...
Dzięki przyjacielowi życie
jest mocniejsze, pełniejsze,
jest w nim więcej piękna,
i nieważne, czy jesteście blisko,
czy daleko. Jeśli jesteście blisko,
to wspaniale.
A jeśli dzieli was odległość,
to i tak często o nim myślisz:
zastanawiasz się, co porabia,
czytasz listy, piszesz
- dzielisz się życiem
i doświadczeniami, służysz,
szanujesz, adorujesz i kochasz.
serdeczności
Dzięki Bardzo :-D
OdpowiedzUsuńFajnie, że tak się dzieje jak piszesz, fajnie też, że koleżanka potrafi się tak zachować, że odwiedza Was, kiedy chorujecie i dopytuje jak się czujecie, że daje synciowi takie upominki :)
OdpowiedzUsuńWitajcie Joanno , leptir , smutna samotna , withoutirony .
OdpowiedzUsuńW imieniu własnym i Gosi bardzo dziękuję za miłe słowa i piękny wiersz od Leptir . Życząc wszystkim takich fajnych Gosiek
Pozdrawiam :)
Człowiek nie może żyć bez drugiego człowieka. Ale przyjaźń to historia rozwijająca się przez lata, to dawanie cząstki siebie, aby później coś brać od innych. Więcej czy mniej? A komu w tej sprawie potrzebna równowaga? Dajesz przecież sercem i z jego potrzeby.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i Młodego! Anita