Szukaj na tym blogu FAS

środa, 20 kwietnia 2016

Już mnie ku..... bierze

Młody człowiek kończy kolejny etap swojego życia, normalnie ludzie mają powody do radości a ja mam strach w oczach.

Od kilku tygodni chodzimy „za papierkami”, robimy badania – wszystko po to żeby podjąć dobrą decyzję co do jego przyszłości.

Problem polega na tym że miejsc w których mógłby być od pierwszego września nie ma za dużo.

Tylko że nawet jak by jedni nieba przychylili to drudzy mają wszystko gdzieś. Bo w naszym przypadku przy podejmowaniu decyzji jest potrzebne prawidłowe orzeczenie, z PPP a żeby ono mogło być wypisane prawidłowo to jest potrzebne parę zaświadczeń od specjalistów to takie małe drobiazgi. Osoby co nie mają z tym do czynienia pomyślą że to takie proste a rzeczywistość to droga przez rozżarzone węgle. Taka decyzja to na kilka lat i dotyczy prawidłowego rozwoju i rehabilitacji.

Kiedy dziecko ma więcej niż jedną chorobę to wszystko powinno się znaleźć w orzeczeniu a, moja pani generał dzisiaj po jedenastu latach leczenia przeszła samą siebie.

Ponieważ następną wizytę u laryngologa mamy dopiero w czerwcu a, potrzebuję zaświadczenie o nie do słuchu syna, poprosiłam żeby wyznaczyła mi wcześniejszy termin na wypisanie dokumentu i co spuściła mnie na drzewo - mam sobie iść gdzie chcę do psychiatry , neurologa albo gdzie mi się podoba.

No to dopiero jest ciekawe bo to Ona ma wyniki badań w kartotece a nie psychiatra.

Moim zdaniem to psychiatra to jej by się przydała - bo to co zrobiła jest karygodne.

I dzięki takiemu podejściu wszystko stanęło w zawieszeniu 

niedziela, 17 kwietnia 2016

Ot takie opowiadanie o przeklętej polisie która świat obraca do góry nogami

 
Ona kobieta po przejściach trochę zmęczona i osamotniona.
On mężczyzna po przejściach, walczący o każdy dzień .
Oboje mocno poobijani, jednak każdy z nich wierzy że los się odmieni, bo przecież po nocy przychodzi dzień.
 
Spotykają się nagle, nieoczekiwanie, z logiki wynika że spotkać się nie powinni, bo każdy chodzi innymi drogami.
Tym razem los im sprzyja i w jesienną pogodę trafia w nich strzała zauroczenia.
Zaczynają się spotykać, rozmawiać, wymieniać doświadczeniami, łączy ich coraz więcej, oboje czują że są szczęśliwi.
Jej znajomi trzymają kciuki cieszą się ich radością, jego nie dowierzają że coś może się zmienić.
Ona o problemach mówi, że są po to żeby były rozwiązywane.
On patrzy i słucha z niedowierzaniem.
Czas mija a Oni razem przy stole, na zakupach, na wyjeździe i przed telewizorem, w kuchni on rządzi ona ma inne zadanie.
Rozmowy, szacunek, wzajemne zrozumienie, nawet wzajemne milczenie sprawiają wiele radości.
Wszystko ich łączy a jedno dzieli – ciągle mieszkają oddzielnie bo na ten krok jeszcze nie są gotowi.
Mijają miesiące i nic się nie zmienia, aż nadchodzą kolejne problemy, jak lawina sypią się na głowę, Ona jak zwykle damy radę kto jak nie My musi się udać, a On z dnia na dzień gaśnie, gryzie się przejmuje. Zaczyna szukać sam nie wie czego, zamiast rozmowy jest dogryzanie.
W pewnym momencie słów pada za dużo, słów które ranią, działają jak brzytwa.
 
Ona się pyta – dlaczego tak mówisz dlaczego niszczysz
On odpowiada to twoja wina
Ona Mu mówi - ja jaj nie chciałam, to twoja decyzja, dlaczego niszczysz to co zbudowaliśmy.
On odpowiada - tyś mnie zmusiła.
Ona Mu  mówi - co Ty opowiadasz człowieku, zastanów się dobrze - ja i pieniądze przecież nigdy mi na nich nie zależało. Dobrze się zastanów co mówisz i jak ranisz.
 
Efekt końcowy niewiadomy bo nikt nie chce być oskarżany o to czego nie zrobił. Teraz sprawy w Jego rękach, czy ją przeprosi, czy zrozumie swój błąd, jakie wyciągnie wnioski z zaistniałej sytuacji
 
Ot takie opowiadanie o przeklętej polisie która świat obraca do góry nogami