W ostatnim czasie parę osób zapytało mnie o to czy spotykam się z nietolerancją i to jest dziwne jak na nasz kraj bo oficjalnie nie ma takiego problemu wcale. Dominuje za to fałsz i obłuda .Tak naprawdę nie wiem co gorsze dla mnie, i to i to jest po prostu obrzydliwe. Dochodzę do wniosku że bardziej rozumiem chore osoby i lepiej się czuję w ich otoczeniu niż wśród tag zwanych zdrowych. Chorzy ludzie a zwłaszcza dzieci są szczere życzliwe i bardzo otwarte, jak odbieram syna z ośrodka rehabilitacyjnego spotykam grupę dzieciaków która wraca po zajęciach minibusem do domów (dzieciaki są naprawdę bardzo chore mają różne deficyty) ale te co mówią to każde się przywita uśmiechnie jest po prostu fajnie nikt przed nikim nie gra.Od kilku miesięcy mieszkam w nowym miejscu i kompletnie nie rozumiem tych ludzi a podobno są "zdrowi " .Czuję się w tym miejscu po prostu źle .Są to młodzi ludzie którym się wszystko należy bo Oni tak chcą.Plotek po budynku chodzi tyle że aż strach drzwi otwierać bo z każdej igły wyjdą widły.Z każdym po imieniu nie ważna różnica wieku bo inaczej to dziwoląg z ciebie.Zapomniałam dodać że osoby zamieszkujące ów budynek mają swoje mieszkania wykupione na własność i to nie za złotówkę.Rodzice nauczyli przebojowości ale jak dla mnie o reszcie zapomnieli.A moje dzieciaki z ośrodka przebojowości nikt na pewno nie nauczy za to nie brakuje im całej reszty. Dla mnie to ci zdrowi mają deficyty i powinni uczyć się od "chorych"
wszystkiego najlepszego dużo radości i zdrowia dla wszystkich dzieci
JednaZwielu ;-)