Szukaj na tym blogu FAS

sobota, 13 lipca 2013

Wspomnienia jak zostaliśmy szczęśliwą rodziną

Jest pewne popołudnie dzwoni telefon .Telefon z dobrą od dawna wyczekiwaną wiadomością, proszę przyjechać jutro rano ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami dla dziecka oraz potrzebnymi dokumentami ,po odłożeniu słuchawki byliśmy zdziwieni, zaskoczeni i szczęśliwi. Całą noc nie mogliśmy spać, adrenalina działała pół nocy przegadaliśmy, resztę przechodziłam pięć razy sprawdzałam czy nic nie zapomnieliśmy, nie mogłam doczekać się rana mąż też był bardzo przejęty. Kiedy dotarliśmy pod kancelarię to okazało się że jesteśmy za wcześnie,  nikogo nie było po nie przespanej nocy myślała że trochę się zdrzemnę albo że przynajmniej zamknę na chwilę oczy, ale nic z tego różne myśli i dalsza niepewność nie pozwoliły na to .Pomimo brzydkiej pogody wyszliśmy z samochodu, nie umieliśmy już wysiedzieć w miejscu, zaczęliśmy spacerować .W końcu przyjechał nasz dobry duch powiedział jaki jest plan i zaczęliśmy go realizować ,kilka godzin niepokoju to radości to strachu.Ze zdumieniem patrzę jak dobry duch działa jaki jest operatywny, w końcu mamy wymarzony dokument jedziemy do szpitala już bardzo szczęśliwi i nie wierzymy że dzieje się to naprawdę. Docieramy na oddział załatwiamy wypis i pozostałe formalności ,na oddziale wielka euforia nie tylko my się cieszymy ale pielęgniarki lekarze wszyscy jesteśmy bardzo podekscytowani.Pani ordynator osobiście ubierała młodego, daje ostatnie wskazówki rozstawiała wszystkich po kątach i w końcu jesteśmy gotowi do wyjścia. Przez cały czas młody ani na chwilę nie zapłakał cały czas się uśmiechał. Żegnani przez personel ze łzami w oczach wychodzimy do domu,  w windzie rozpłakałam się ja bóbr trzymałam mój skarb największy skarb i beczałam.Do windy wszedł też z nami lekarz, który mnie widząc zapłakaną zapytał co się stało, odpowiedziałam krótko, to ze szczęścia. Lekarz był bardzo miły pogratulował nam i wskazał gdzie załatwimy macierzyński  nie roczny tylko dwu miesięczny.Jest już popołudnie jedziemy nareszcie do domu szczęśliwi.Po drodze z przygodami bo przed naszą miejscowością mamy blokadę policyjną,musieli kogoś groźnego szukać przeszukali nam auto i puścili w dalszą drogę .Docieramy na reszcie do domu jesteśmy zmęczeni, adrenalina zaczyna schodzić tata pobiegł zaraz do apteki po mleko i witaminy, a ja pokazuje synowi nowe otoczenie, nie płacze tylko się dalej uśmiecha. Za chwilę przychodzi tata z apteki, a za nim teście pod wieczór dociera mama z wózkiem zresztą bardzo ładnym.Tej nocy też nie spałam ale to już z niedowierzania i szczęścia.I tak zostaliśmy szczęśliwą rodziną.

JednaZwielu