Stan którego nie znoszę to niepewność , wtedy po głowie chodzi wiele myśli i to nie wszystkie dobre. Adrenalina rośnie i nie można znaleźć miejsca ani chwili spokoju tylko skołatane nerwy .
Nasz rok szkolny rozpoczął się z tygodniowym opóźnieniem z powodu choroby. Jeszcze tak nie rozpoczynaliśmy początku roku, Młody jednak był całkiem z tego zadowolony. W niedzielę kiedy pakowaliśmy plecak co chwilę powtarzał a zaprowadzisz mnie, a która to nasza klasa. Musiałam kilka razy powtarzać polecenia bo był rozkojarzony, poszedł wcześnie spać tym razem nie było problemu z higieną. Rano był wypoczęty i zadowolony zjadł spokojnie śniadanie, o lekach też nie musiałam pięć razy przypominać, nie zapomniał o higienie. Postanowiłam że w nagrodę pod prowadzę Go do szkoły ale też chciałam sprawdzić na jakim etapie jest przebudowa głównej drogi, czy można bezpiecznie przejść. Kiedy się rozstawaliśmy przypomniałam jak będziesz przy szkole to zadzwoń - oczywiście zadzwonię. Kiedy dochodziła godzina ósma i telefon nie dzwonił ja zaczęłam się denerwować co się stało. Przecież w poprzednim roku zawsze pamiętał a tu cisza . Dobrze że kontaktowała się z nami Wychowawczyni w poprzednim tygodniu, bo zadzwoniłam, przeprosiłam i powiedziałam o co chodzi – usłyszałam tak jest w szkole odetchnęłam z ulgą podziękowałam. Jednak kiedy skończył lekcje i znowu telefon milczał to moje ciśnienie znowu zaczęło rosnąć wraz z adrenaliną. Teraz już nie było sensu dzwonić można było tylko czekać . Po półgodzinie przyszedł szczęśliwy w skowronkach do domu na moje pytanie – pamiętasz o naszej umowie dostałam odpowiedź – no co nie można zapomnieć telefonu, no co się denerwujesz . Dziecko ja się nie denerwuję ja dostaję zawału z niepokoju o Ciebie czy ty to rozumiesz, prosiłam tyle razy o włożenie telefonu do plecaka . Tak mamo zapomniałem. Po obiedzie poopowiadał o szkole nawet pozytywnie, uzupełnił zeszyty i pobiegł do babci zdać relacje.
Je mam zamiar w tym roku szkolnym dalej pomagać Mu się usamodzielniać, według mnie to jest najlepsza rehabilitacja i pewnie niepokój jeszcze nie raz mnie dopadnie.
oczywiście że dopadnie, ale dziecko należy usamodzielniac... sama wiem ile nerwów mnie kosztowało kiedy mój "maminsynek" zaczął wychodzic z domu, stałam w oknie i czekałam, ale wiedziałam że musi kiedys wylecieć z gniazda....
OdpowiedzUsuńrozumiem twój niepokój, ale taki jest los mam...
kochac ale pozwalać na samodzielnośc....
a telefon możesz sama sprawdzić czy włożył do plecaka....
powidzenia Młody :)
Witaj Leptir
OdpowiedzUsuńwłaśnie z tym sprawdzaniem telefonu to jedna z trudniejszych spraw :(
nie mogę Go sprawdzać oficjalnie bo tylko wywołam agresję , a jak bym chciała zadzwonić z mojego do niego to jest specjalnie wyłączony dzwonek żeby nikt nie przeszkadzał na lekcjach . Pozostaje tylko przypominać i ufać
Pozdrawiam :)
Masz rację, że postawiłaś na samodzielność. To Młodemu da więcej niż wszystkie szkoły i rehabilitacje świata. Ja cały czas powtarzam, że lepiej by mój syn umiał ugotować niż opanował trygonometrię ;) Powodzenia Wam życzę i uporania się z demonem niepewności.
OdpowiedzUsuńWitaj ME
OdpowiedzUsuńtak dla mnie najważniejsze żeby radził sobie w życiu a reszta mniej ważna
Pozdrawiam :)
To wielka radość, że tak optymistycznie rozpoczął się rok szkolny Twojego Syna. To bardzo pocieszające, że potrafił odnaleźć się w szkole i jest coraz bardziej samodzielny. Przyjdzie czas, że musi zacząć liczyć sam na siebie, a życie niesie przecież tyle różnych wyzwań, musi się nauczyć je podejmować. Życzę Tobie i Młodemu wiele radości, tym bardziej, że u progu piękna polska jesień. Pozdrawiam!:) Anita
OdpowiedzUsuńWitaj Anito wiesz ja tak różowo tego nie widzę do samodzielności to jeszcze daleko , całe lata ćwiczeń przed nami . Młody jest tak rozkojarzony że wszystko powtarza się wielokrotnie , ale faktycznie pociesza fakt że na razie jest zadowolony jak przychodzi ze szkoły i oby tak zostało
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Rozumiem, że się niepokoisz, mam nadzieję, że synuś będzie pamiętać o telefonie do Cibie, żebyś nie musiała się tak martwić.
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić Twój blog, dopiero nie dawno go znalazłam. Dużo przeszłaś w życiu. Pozdrawiam serdecznie.
Witaj withoutirony ja mam też taką nadzieję i witam Cię na moim blogu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)