Szukaj na tym blogu FAS

sobota, 30 sierpnia 2014

Zwiedzanie i oglądanie i na koniec brak sił

Czy lubiłam zwiedzać a i owszem sprawiało to mi dużo przyjemności. Najpiękniejsze było to że, bez żadnych dodatków, uwielbiałam siedzieć z nosem w szybie i chłonąć to co widzę. Im była dłuższa trasa tym lepiej, nie męczyła mnie długa jazda, nie czułam głodu, czas zatrzymywał się w miejscu .

Kiedy wpadłam na pomysł zwiedzania Wiednia i nie tylko, znalazła się też ekipa chętna do takiego szaleństwa. Nasz przewodnik sam nazywał się kapo i faktycznie tak się zachowywał .

Wycieczka zaczynała się zwiedzaniem zamku w Trenczynie ,tam już wchodząc na wzniesienie, nasz starszy pan pokazał kto ma kondycje a kto w ogonie. 
Było co zwiedzać ,ale też już znaleźli się pierwsi maruderzy. Kiedy wróciliśmy do autokaru większość padła i marzyła o tym żeby znaleźć się już w hotelu. Organizator jednak zmienił w ostatniej chwili hotel, co nie zostało przyjęte na początku pozytywnie,bo było znacznie dalej do Wiednia na drugi dzień.

A dzień w Wiedniu to zwiedzanie na wysokich obrotach po lewej ręce widzicie to, po prawej tamto a teraz proszę szybciej i tak bez końca,w końcu wszyscy chwycili zadyszki a nasz przewodnik nawet się nie spocił. Kiedy się dowiedziałam że nie zobaczę złotego pomnika Johanna Straussa II , zaczęłam tak marudzić, że został zmieniony troszkę plan wycieczki i przejechaliśmy autokarem koło parku, żebym zobaczyła ów pomnik ale przez okienko. W ciągu dwóch dni zwiedziliśmy bardzo dużo i wszystko robiło wrażenie, od ilości złota mogło zakręcić się w głowie, jednak trzech rzeczy nie zapomnę .

Po pierwsze wtedy uważano Polaków za złodziei i dawano nam to dobrze odczuć. 
Po drugie piłam tam najdroższą i najmniejszą kawę po której serce kołatało.
Pierwszy raz piłam wino z truskawek tak zwane młode wino. 
Po trzecie zachowanie policjanta kiedy kierowca wjechał pod prąd i to w wąskiej uliczce, gdzie manewrowanie osobowym samochodem było problematyczne a co dopiero autokarem. 
Policjant był uprzejmy pomocny w manewrach i na koniec życzył szerokiej drogi zamiast mandatu. 

Kiedy kupiliśmy książkę o Wiedniu okazało się że zwiedziliśmy wszystko co było w tej książce w dwa dni, wierzyć się jeszcze dzisiaj nie chce.

Czwarty dzień  był przeznaczony na Moravsky Kras piękne stalaktyty i stalagmity .

Zaczęliśmy widokami z góry a zakończyliśmy widokami jaskiń

                                    

2 komentarze:

  1. to jednak duzo zwiedziłaś i zobaczyłaś, choć ja nie lubie takich autokarowych wycieczek w dużej grupie, wolę spokojnie sama zwiedzać, zatrzymuwać sie tam gdzie chcę i na ile chcę....
    a z Młodym wycieczkowałaś ? interesuje go zwiedzanie ?
    serdeczności na niedzielę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Leptir ja lubię zwiedzać - Polskę to w swoim tempie , ale Europę to zawsze z jakimś przewodnikiem . Ja nie jestem humanistą więc języki to bardzo trudna sprawa .
    Wiedeń to jeszcze bez Młodego, z Nim byłam tylko w Chorwaci i nie bardzo .
    Wydaje mi się że woli swój świat niż zwiedzanie ale to też zależy co zwiedza
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń