W pierwszym poście rozbawiłam na pewno parę osób a może kogoś nawet wkurzyłam zdaniem.
Chcąc nie chcąc muszę poinformować was drodzy blogowicze o jednym – z powodów osobistych (piszę to tylko raz i nie pytać o to proszę) MÓJ SYN jest adoptowany a pisze to po to żebyście mnie nie ocenili.
Teraz po czasie na pisałabym inaczej ten wpis , ale czy mądrzej ?
To przytoczone zdanie na pewno jest bezsensowne od pewnych rzeczy uciec się nie da .
Czym dla mnie jest adopcja ?
Wielkim darem jakim jest pokochanie jeszcze obcej osoby a już naszej, ze wszystkimi jej zaletami i wadami bezwarunkowo, nie oczekując nic w zamian. Wielką radością przebywania razem, patrzenia jak dorasta ,uczy się , bawi ,pokonuje trudności. Możliwością odkrywania i pokazywania jemu świata .Dziecko w domu to tak jak ptaki w lesie.Najpiękniejszy las bez ptaków jest martwy a dom bez dzieci jest smutny szary , to dzieci dają radość i chęć życia.
Proces adopcyjny rozpoczyna się w momencie kiedy zdecydujemy się czy chcemy być rodzicami czy jesteśmy na to gotowi we własnej głowie oczywiście razem z mężem lub żoną . Zgłaszamy się do Ośrodka Adopcyjnego gdzie zaczyna się weryfikacja . Potrzebne są różne dokumenty celem pierwszej decyzji, następnie kilka spotkań z psychologiem i innymi fachowcami. Kiedy wszystko przejdziemy pozytywnie mamy zgodę na adopcję.W naszym przypadku cała procedura została zamknięta w kilkunastu tygodniach.
Następuje w tym momencie radość z którą myśmy dzielili się z rodziną , przyjaciółmi , współpracownikami. Nasz zakład dudnił na temat tej wiadomości między innymi dlatego że była potrzebna opinia pracodawcy i z sekretariatu już wypłynęły pewne fakty.
Ludzie otaczający nas zaczynają wypytywać -
chcecie chłopca czy dziewczynkę
starsze czy niemowlaka
ale na pewno zdrowe
I gdzieś tam w oddali od kolegi z pracy słyszę Ja bym tam czyjegoś bachora nie wychowywał.
Pamiętam że z uśmiechem na ustach podeszłam do niego i bardzo grzecznie powiedziałam przecież nikt Ci nie każe moim mężem też nie jesteś więc w czym Masz problem , a dzieci to nie bachory , już się nie odezwał.
Myśmy adoptowali pierwsze dziecko zgodnie z tym co żeśmy oboje z mężem ustalili.Nasz tok myślenia był taki nasze też nie wiadomo czy byłoby dziewczynką czy chłopcem ,czy zdrowe , czy chore .
Mamy chorego syna i tylko się zastanawiam co jeszcze mogę dla Niego zrobić jak Mu pomóc czy jestem dobą matką ?
Nigdy nie podeszłam do adopcji jak do salonu z drogimi gadżetami na zasadzie mam złotą kartę i teraz mogę wybierać kupować.Moim zdaniem to tak nie powinno działać , dziecko nie jest dodatkiem do wystroju domu albo samochodu dopasowanym do mamusi i tatusia w markowych ciuchach którzy za chwilę wybiorą mu szkołę , karierę zawodową a następnie partnera ,a na koniec się dowie jak to ma być im dozgonne wdzięczny za wszystko bo gdyby nie oni to skończyłby w domu dziecka.
Pamiętajmy o tym żebyśmy podejmowali decyzje nie krzywdząc siebie i innych
JednZwielu