Szczerze mówiąc jak zapisywałam Młodego do OREW nie myślałam że nauka syna w tym miejscu tak dużo zmieni, wiedziałam że będzie dobrze, ale efekt przerósł moje oczekiwania.
Dla syna to na pewno był trudny czas, do tej pory odizolowany od rówieśników musiał wejść w grupę, gdzie każdy młody człowiek choruje na zupełnie inną chorobę.
Uczył się zrozumienia drugiego, rozwiązywania problemów, inności.
Ze szkoły wracał po dwóch godzinach lekcyjnych a z OREW po siedmiu – samo to że musiał wstawać rano było ogromną zmianą.
Jedzenie wspólnych posiłków – jak sobie przypomnę ile problemów było zawsze z jedzeniem, to aż się wierzyć nie chce że moja Fasolka zjada śniadania a co dopiero dalej.
Grupa teatralna to już wręcz nie do uwierzenia, że Młody występuje i sprawia mu to frajdę. Początki do łatwych nie należały - zwłaszcza przy braku koordynacji ruchowej, jednak przez zabawę można zrobić wszystko nawet dokonać niemożliwego. ( mamę duma rozpiera )
Ilość wycieczek i różnego typu wyjazdów jest nie do opisania. Na Młodym chyba największe wrażenie zrobiła ta do hospicjum i do azylu dla zwierząt.
W domu zawsze musiał pomagać w ramach swoich możliwości, z chęciami było różnie, ale OREW uczy też gotowania, pieczenia a nawet kiszenia przetworów.
To że na stole nic nie pojawia się samo, że trzeba przygotować i posprzątać po posiłkach.
Nawet taka prosta czynność jak mycie zębów jest dopilnowana.
Ilość zajęć rehabilitacyjnych z których korzystają podopieczni to już czapki z głów dla dyrekcji OREW nie wyobrażam sobie - że za każde zajęcia miałabym zapłacić
Syn uwielbia dogoterapię znacznie mniej lubi hipoterapię, i w te wszystkie zajęcia włożone jest utrwalanie wiedzy zdobytej w szkole.
Młody w ten rok zmężniał i wydoroślał pod pewnymi względami ( co mnie bardzo cieszy )
Współpraca z wychowawcami i rehabilitantami jest super.
Chciałabym wszystkim pracownikom OREW bardzo podziękować za wspaniały rok, za Wasza pracę, cierpliwość i zrozumienie, za uśmiech który Wam towarzyszy przez cały czas.