Już miałam ochotę przestać pisać bloga bo ileż można z tą krytyką - krytyka nie dotyczyła bloga ale moich wszelkich wypowiedzi w internecie
"czasem mam wrażenie, ze jesteś bardzo skrzywdzona osoba, masz w sobie dużo złości i braku akceptacji dla swojego życia, syna i całego świata."
Mówiąc szczerze zamurowało mnie, bo jak można oceniać kogoś kogo się nie zna. Jestem zmęczona tłumaczeniem że nie mam garbu, wojowaniem co to FAS naprawdę całe lata walczyłam jak mogłam żeby było lepiej. Nie nauczę ludzi czytać ze zrozumieniem. Zniosłam ze słowa od rodziny od lekarzy czy nauczycieli. Jednak od opiekunów Fasolek już nie tego jest za dużo.
Najpierw nikt na to nie zareagował później ktoś uznał że ........ .......( oczywiście w miejscu kropek orginalnie jest imię i nazwisko )" nie spodziewałam się takich słów po Tobie. Pamiętaj, możesz znać czyjąś historię ale nie życie "
A później kolejne osoby mówiły żebym się nie poddała i nierezygnowała "nie rezygnuj. Proszę. Potrzebujemy Twojego zdania i rady. Przemyśl na spokojnie i może jednak wrócisz do nas z potrzebnymi radami. W świecie takiego niezrozumienia brak nam pokrewnych dusz"
Mówiąc szczerze dwie noce nie przespane bo co robić dalej, zostawić wszystko na co się pracowało tyle lat, obrazić się, zachować jak małe dziecko zabrać zabawki z piaskownicy i iść do drugiej piaskownicy.
Przecież tej osobie tylko o to chodziło bo może sama ma problemy ze sobą. Może jej plany się nie realizują i chciała się poczuć lepiej.
Ci co czytali Jad żmii to mamy tu idealny przykład jak to działa na codzień.
A co do mojej Fasolki to udało mi się zarejestrować młodego do kilku specjalistów, najdłuższy termin to trzy miesiące - nie jest źle.
Martwi mnie to co się dzieje z jego głową - wczoraj opowiadając coś wychowawcy ożywił babcię która zmarła 4 lata temu.
Byłam przerażona - opowiadał tak jak by faktycznie wierzył w to co mówi.
Widać było że wychowawca się zdziwił kiedy ja zareagowałam co on mówi.
Po czasie jak się spytałam o co chodziło z babcią - dostałam odpowiedź w czym mam problem przecież to obojętne.
Nie wierzę nawet jak to piszę że dla mojego syna obojętne czy ktoś żyje czy zmarł.
Za chwilę powiedział że przezemnie się nie widzi z tatą - wychowawca w szoku a jednak tata ma rację pewnie pomyślał.
Więc kiedy zwróciłam się do syna - dziecko chcesz żeby cię traktować jak dorosłego, to wiesz dorosłość to odpowiedzialność - odpowiedział pod nosem - nie chcę widzieć taty bo on nikogo nie słucha a wieczorem uznał że nie ważne jest czy się mówi prawdę czy kłamie co to kogo obchodzi.
Ja mam wrażenie że im więcej wiem o FAS tym mniej rozumiem Boże jak zrozumieć tego dzieciaka
A jak mają zrozumieć ludzie którzy nic nie wiedzą ????