Takie pytanie też często słyszę od opiekunów Fasolek, na pewno jest to nie pokój, lęk, strach.
Nigdy nie wiem czy syn będzie miał dobry humor, czy będzie pogodny czy też nie. Czy teatr jednego aktora potrwa pięć minut, czy kilka godzin, a może będzie się miał ochotę przytulić aż do zrobienia mi bólu.
Fasolki mają bardzo niską samoocenę i bardzo często chcą się przytulać, nie istotne ile lat mają, szukają akceptacji ( co czasami prowadzi do opłakanych skutków)
Te drobne istoty mają bardzo dużo siły.
Taka mała dygresja ostatnio media informują o urodzeniu się bliźniąt w stanie upojenia alkoholowego i oczywiście wszyscy widzą winę matki – a ja się pytam gdzie była rodzina, znajomi, sąsiedzi ktoś ten alkohol podał lub sprzedał.
Wracając jednak do mojego pytania - masakryczne jest ciągły brak wiedzy i akceptacji ze strony otoczenia. Jak ja to mówię ręce, głowa, nogi na miejscu więc o co chodzi, widzieć widzi, słyszeć słyszy raz lepiej raz gorzej, a że głowa źle pracuje mało kogo obchodzi.
Ile razy zdobyliśmy już jakiś szczyt była ogromna radość, kolejna bariera została pokonana i ktoś jakimś głupim hasłem bądź zachowaniem wszystko zniszczył. Cała praca poszła na marne i znowu trzeba zaczynać od początku.
Już dawno przestałam się łudzić że syn będzie osobą samodzielną, pytanie jest - ile damy rady go wyrehabilitować i na ile będzie samodzielny?
Dla mnie choroby towarzyszące nie są tak problematyczne, jak właśnie mikrouszkodzenia mózgu. Bo to one mają wpływ na zachowanie, rozwój, umiejętności itd.
Wszystkie małe osiągnięcia syna są okupione wielką pracą Młodego i ludzi z nim pracujących.
Tylko codzienne powtarzanie danych czynności daje efekt niezależnie czy się słyszy – dobrze mamo, czy jesteś leniem zrób sobie to sama.