Niedawno obchodziliśmy Światowy Dzień FAS w Polsce i co z tego wynikło ?
Moim zdanie dla wielu nie wiele, bo na konferencjach byli ci co chcieli coś wiedzieć i ci świadomi, na różnych piknikach też.
Wiadomo część ludzi się tą tematyką wcale nie interesuje, bo w naszym kraju jest całkowite przyzwolenie na picie. Dla alkoholików jest mnóstwo wytłumaczeń, mało to im się najwięcej należy, no bo to choroba, bo miał ciężkie życie, bo go z pracy zwolnili, bo ma wredną żonę lub męża i mogłabym tak wymieniać w nieskończoność jak to trzeba zrozumieć drugiego człowieka.
A te osoby których temat najbardziej powinien dotyczyć, najprawdopodobniej pili bo co im tam – głupi mądremu będzie tłumaczył że alkohol szkodzi.
Kogo ma przekonać kampania z ładnym okrągłym brzuszkiem i z kieliszkiem, chyba tylko tych świadomych, co alkohol robi jaką jest trucizną, tą drugą połowę na pewno nie, te osoby potrzebują swojego wulgarnego bardzo często języka.
Wczoraj pijana matka urodziła nieżywe niemowlę i nawet się nie zorientowała że przez trzy tygodnie nie czuła ruchów dziecka. Mało to zostanie bezkarna, bo prawo nie zna takiego przypadku i nie ma na to przewidzianej kary.
Z resztą czepiamy się ciągle matek, a co z pijakami tatusiami, przecież alkohol zmienia genetykę i też uszkadza, co nareszcie jest potwierdzone badaniami i to w Polsce. No wiec jak ojciec pijak, matka pijaczka to tylko cudem może się urodzić zdrowe dziecko.
Kiedy słyszę że co trzecia kobieta w ciąży pije, to się zastanawiam gdzie są najbliżsi, dlaczego nie ma reakcji lekarzy. Czy babcia nie chce mieć zdrowego wnuka lub wnuczki???
Ja ciągle mówię i piszę że kara powinna być szybka i dotkliwa dla takich rodziców. Celowo zaznaczam rodziców i tak jak oni konsekwentnie piją, tak powinni być konsekwentnie karani.
A co do kampanii uświadamiających - chyba potrzebny jest hardkor zamiast ładnego brzuszka. Wiadomości podawane w mediach co kilka dni o urodzeniu się kolejnego pijanego niemowlaka też są koszmarem. Będziemy mieli całe pokolenia chorych ludzi i to na chorobę której nie powinno być. A genetyki oszukać się nie da.
Szukaj na tym blogu FAS
czwartek, 15 września 2016
poniedziałek, 12 września 2016
A można inaczej.
Wróciłam do dobrych czasów gdzie nikt nie patrzy na mnie z krzywą miną.
Jest normalnie, zwyczajnie i tak powinno zostać i zawsze być.
Młody człowiek po paru latach, znowu wstaje rano na swoje zajęcia, nasz dzień znormalniał.
Do OREW chodzimy na ósmą a wracamy przed piętnastą. Po latach mam w końcu trochę czasu dla siebie – mogę nareszcie trochę odpocząć psychicznie, moja uwaga nie jest skoncentrowana na Młodym na okrągło.
A Młody zadowolony, uśmiechnięty nareszcie opowiada co robił, gdzie był. Zdaje relacje co jadł – „ale wiesz mamo z masła to ja nie lubię”. Syn dostaje śniadanie bez masła, obiad też zjada na ośrodku. Najważniejsze że posiłki smakują.
W zaczarowanym miejscu dzieje się dużo bo jak nie wycieczki, to hipoterapia, a to w inny dzień dogoterapia, już zaliczył spartakiadę i piknik, a dzisiaj dopiero 12 września.
Ciągle opowiada coś pozytywnego, przestał mówić o dziurach w drodze i o tym ile pani ma lat, albo gdzie mieszka.
Teraz opowiada co robili przy komputerze, lub co czytał i na jaki spacer poszli. Miód na moje uszy.
Co dziennie opowiada o kolegach i koleżankach, kto przyszedł a kto chory. Zrobiło się normalnie.
Kiedy przychodzimy zjada obiad ( drugi ) i za chwilę sam od siebie robi zadania domowe – „ wiesz zrobię i będę miał spokój”
Wierzyć się nie chce że się da i jeszcze wszyscy są zadowoleni.
Jest normalnie, zwyczajnie i tak powinno zostać i zawsze być.
Młody człowiek po paru latach, znowu wstaje rano na swoje zajęcia, nasz dzień znormalniał.
Do OREW chodzimy na ósmą a wracamy przed piętnastą. Po latach mam w końcu trochę czasu dla siebie – mogę nareszcie trochę odpocząć psychicznie, moja uwaga nie jest skoncentrowana na Młodym na okrągło.
A Młody zadowolony, uśmiechnięty nareszcie opowiada co robił, gdzie był. Zdaje relacje co jadł – „ale wiesz mamo z masła to ja nie lubię”. Syn dostaje śniadanie bez masła, obiad też zjada na ośrodku. Najważniejsze że posiłki smakują.
W zaczarowanym miejscu dzieje się dużo bo jak nie wycieczki, to hipoterapia, a to w inny dzień dogoterapia, już zaliczył spartakiadę i piknik, a dzisiaj dopiero 12 września.
Ciągle opowiada coś pozytywnego, przestał mówić o dziurach w drodze i o tym ile pani ma lat, albo gdzie mieszka.
Teraz opowiada co robili przy komputerze, lub co czytał i na jaki spacer poszli. Miód na moje uszy.
Co dziennie opowiada o kolegach i koleżankach, kto przyszedł a kto chory. Zrobiło się normalnie.
Kiedy przychodzimy zjada obiad ( drugi ) i za chwilę sam od siebie robi zadania domowe – „ wiesz zrobię i będę miał spokój”
Wierzyć się nie chce że się da i jeszcze wszyscy są zadowoleni.
Subskrybuj:
Posty (Atom)