Młody ósmego skończył czternaście lat , cieszył się bardzo już kilka dni wcześniej, ja natomiast miałam problem czym poczęstować gości w takie upały, lecz to co odkryłam nawet nie śniło by mi się w najgorszym horrorze . Dwie godziny przed przyjściem gości zajrzałam do mojej szkatułki z biżuterią i po chwili zamarłam nie było moich pamiątek ze złota.Serce najpierw przestało mi bić a następnie waliło jak młot patrzyłam i nie wierzyłam w to co widzę.Do przyjścia gości zaczęłam przeszukiwać całe mieszkanie i niestety bez efektu.Syn widział moją zmianę nastroju i zaczął mnie pocieszać nie mogłam Mu pokazać jaka jestem wściekła czułam się strasznie ale urodziny odbyły się normalnie. Wczoraj poszukiwań był ciąg dalszy ale niestety biżuterii brak. Ten co ukradł moje pamiątki widzi tylko złoto a ja straciłam coś więcej coś co nie da się kupić za żadną cenę. Ukradziono mi dobre chwile z czasów młodzieńczych kiedy dostałam swój pierwszy pierścionek od rodziców , fantastyczną chwilę zaręczyn bądź rocznic ślubu czy urodzin ,z tego ten wstrętny złodziej nie zdawał sobie oczywiście sprawy.Ktoś sobie pomyślał prowadzi dom otwarty dobrze jej tak ale to o nie prawda nie prowadzę domu otwartego na liczyłam tylko siedem osób które były w moim mieszkaniu od początku roku i ja sama tego złodzieja wpuściłam bo jest wśród tej siódemki a myślę tak dlatego że nic innego nie zginęło a włamania też nie było .
Mam nadzieję że moja strata temu komuś szczęścia nie przyniesie , odbije mu się czkawką a złoto do mnie na " piechotę wróci ". Na policję tego nie zgłoszę bo co powiem ( nie wiem kto mnie okradł i kiedy ) przecież pomyślą jakaś wariatka .
Udało się złodziejowi coś więcej NAPLUŁ mi w twarz i udowodnił że pomimo że mam ograniczone zaufanie do ludzi jemu się udało wywieść mnie w pole i zrobić na szaro.
ZŁODZIEJU DZIĘKUJĘ CI ZA KOLEJNĄ LEKCJĘ ŻYCIA na pewno wyciągnę wnioski z tego co się stało.
JednaZwielu :oops:
Szukaj na tym blogu FAS
sobota, 10 sierpnia 2013
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Zahartowanie i dorastanie , Szczecin a Dni Morza
Tak się jakoś w życiu plecie że jakaś informacja lub zdjęcie powoduje że zaczynamy wspominać.W Szczecinie kończą się Dni Morza jest to dla tych co już oglądali ów święto niesamowite przeżycie i to na lata.Kiedy byłam dzieckiem z powodu choroby taty przez rok mieszkałam w tym pięknym mieście.Tata przez trzynaście miesięcy leżał no onkologii w szpitalu na Pomorzanach a ja z mamą mieszkałam u wujka.Teraz po latach mogę spokojnie napisać u Niezwykłego człowieka,miał malutkie mieszkanie bo tylko pokój z kuchnią, z ubikacją na korytarzu bez łazienki a przyjął do siebie i to na tak długo kuzynkę z małym dzieckiem.Odstąpił nam swoje łóżko a sam spał na polowym i nigdy nie narzekał.Mama jeździła do taty dwa razy dziennie raz rano ze śniadaniem drugi z obiadem i też nigdy nie słyszałam żeby narzekała .Ten rok życia był z jednej strony normalny a z drugiej stał na głowie a dla mnie jak się okazało był niezwykły okresem.Tata w szpitalu przeżył dwadzieścia sześć operacji (26) nie poddał się ani na minutą był otoczony fantastycznymi lekarzami ,ordynator dbał o personel i pacjentów.Dla mnie szpital stał się drugim domem w tamtych czasach dzieci do szpitala nie mogły wchodzić a ja miałam ekstra przepustkę wystawioną przez ordynatora i dyrektora a i tak zdarzało się że żandarm w spódnicy na portierni nie chciał mnie wpuścić , wtedy i tak lądowałam na oddziale ale jak desant przez różne podziemia szpitalne.Któregoś razu przyłapał mnie ordynator pytając czy już się tak znudziłam że zamiast z ojcem na oddziale jestem w brudowniku i czy wiem jakie to niezdrowe odpowiedziałam że pani portierka nie chciała mnie wpuścić do taty,zrobiło się zamieszanie poleciały głowy ,tata z mamą dostali po uszach a ja już bez przeszkód wchodziłam.Tata żeby nie zwariować jak się dobrze czuł pomagał przy innych chorych miał na to zgodę szefostwa nauczył się zmieniać opatrunki ,podawał kroplówki a do tego stał się masażystą co w późniejszych czasach okazało się bezcenne .Ja w wieku sześciu lat robiłam opatrunki oczywiście nauczyłam się ich z ciekawości, do dziś zrobię każdy rodzaj opatrunku i nie istotne na jakiej części ciała .Kiedyś mama przed wejściem do szpitala w kiosku kupiła mi portfel w kształcie spodni (granatowo czerwony) i powiedziałam tacie że ubiorę Go w nie i porwę z tego szpitala tata się roześmiał a po chwili zobaczyłam łezki w jego oczach.Tata był karmiony przez sąde i potrzebował specjalnie przygotowanego jedzenia. Posiłek dwa razy przemielony przez maszynkę a następnie przetarty przez sitko bardzo drobne wszystko sycące ale w płynie .Mama za dużo czasu dla mnie nie miała ale lubiłyśmy chodzić na spacery na Wały Chrobrego , latem poopalać się z tyłu budynku ,a jak wujek się zgodził zastąpić mamę to parę razy pojechałyśmy na wycieczkę do NRD albo do Świnoujścia były to niezwykłe chwile .Na plaży oczywiście się zgubiłam i sama odnalazłam tylko dzięki mojej dziecięcej ciekawości, miałyśmy koszyk do opalania o numerze 55 i zapamiętałam dwie piątki ,więc jak się zgubiłam to podeszłam do pierwszej pani i poprosiłam o zaprowadzenie do koszyka co ma dwie piątki , taka byłam spryciula .Kiedy niejechałam do taty to zostawałam pod opieką wujka w zakładzie krawieckim bardzo mi się tam podobało albo z kimś innym ale z innymi zostawać nie lubiłam wolałam sama bawić się na podwórku.Przez długi czas dokuczała mi od sąsiadki córka o imieniu Agnieszka nie potrafiłam sobie z nią poradzić i któregoś razu tata zwrócił uwagę na moją smutną minę, kiedy powiedziałam o co chodzi dał mi dobrą radę nie zaczepiaj ale jak ktoś ci dokucza i nie ma zamiaru przestać a zwłaszcza bije to po to masz ręce żeby mu oddać . W ten oto sposób kiedy Agnieszka znowu postanowiła zabawić się moim kosztem po prostu oberwała , ona poszła na skargę do swojej mamy,w skutek czego nasze mamy przeprowadziły poważną rozmowę a w rezultacie Agnieszka dostała drugi raz od ojca a ja miałam już święty spokój. W Szczecinie nauczyłam się grać w paletki ,kapsle , dwa ognie , bawić z dziećmi .Dzięki wilczurowi od wujka szalałam na sankach , biedny pies czasami nie wiedział kogo z nas ma pilnować .Dzięki szaleństwu panującej mody chodzenia w papciach po ulicy spadłam ze schodów rozwaliłam głowę , oczywiście nadawała się tylko do szycia.Zabawne było jak przerzucali na siebie winę kto mi pozwolił ale w efekcie w papciach już z domu nie wyszłam.Był to dla mnie czas niezwykły który zahartował mnie na dalsze życie tam wydoroślałam chociaż byłam dzieckiem, i właśnie wtedy zobaczyłam piękne fregaty na Dniu Morza oraz pierwsze w swoim życiu sztuczne ognie , i ludzi bawiących się przy muzyce . Do Szczecina za witałam jeszcze raz z rodzicami ale to był Stan Wojenny same wyrabianie przepustek to już była sztuka. Ordynator i personel witał tatę z kwiatami chorzy nie wiedzieli o co chodzi ,wtedy dowiedziałam się że tato wygrał z rakiem chociaż na początku miał nikłe szanse.
Szczecin okazał się bardzo szczęśliwym miastem
JednaZwielu :-P
Szczecin okazał się bardzo szczęśliwym miastem
JednaZwielu :-P
Subskrybuj:
Posty (Atom)