Szukaj na tym blogu FAS
czwartek, 26 grudnia 2013
Miniony czas
JednaZwielu
sobota, 21 grudnia 2013
Święta nadchodzą wielkimi krokami
Święta nadchodzą wielkimi krokami , dookoła słychać świąteczne piosenki. Pierwsze potrawy już też zrobione , mieszkania przyozdobione . Atmosfera radosnych dni nadchodzi.
Młody już zaczął przerwę świąteczną , dzisiaj z tatą ubrał już choinkę był tak podekscytowany że nawet sam ją przyniósł (choinka większa od niego). Emocje Go roznoszą próbuje dyrygować jutro lepimy pierogi ciekawe w którym momencie powie to jest nudne i zostawi mnie z tymi pierogami.
Ostatnio nie mogę Go opanować ma tyle dodatkowych bodźców , we wtorek był świadkiem zasłabnięcia babci . Zrobiło to na nim wrażenie bo przestał na parę godzin mówić dopiero w szkole doszedł do siebie. Na całe moje nieszczęście powiedziałam już że nie będzie się widzieć z panią Anią i Emilią . Młody jest złośliwy , kłóci się , klnie , - chodź sobie sama na tą rehabilitację jak ją załatwiłaś itd
Co ja mam Mu teraz powiedzieć bo ja już usłyszałam, - Ja mam słuchać być grzeczny a kto się ze mną liczy kto mnie słucha.
Ciągle narzeka na klasę że coś mu robią biją ,kopią Panie reagują a dzieciaki swoje , teraz wiedzie prym jakaś nowa dziewczynka. Awersja do klasy jest taka że nie ma zamiaru chodzić do szkoły kiedy nie ma lekcji tylko są inne zajęcia wołami się Go nie wyciągnie w ten sposób nie był w piątek na wigilii szkolnej .
Wiem że Mój syn jak się postara potrafi być chłopakiem grzecznym nie przynoszącym wstydu udowodnił to przy gościach tylko czemu to bywa tak rzadko.
Dla mnie ostatni czas był niezbyt przyjemny odbyłam parę niezbyt przyjemnych rozmów i dalej twierdzę że mało kto słucha innych najważniejsze że sam mówi , wymądrzanie się to chyba narodowa specjalność .
Najserdeczniejsze życzenia
Cudownych świąt Bożego Narodzenia,
Ciepła i wielkiej radości,
Miłych oraz hojnych gości,
Pod choinką dużo prezentów,
A w Waszych sercach wiele sentymentów.
JednaZwielu
poniedziałek, 16 grudnia 2013
Jak jeszcze można dokopać
Dzisiaj w południe odbieram telefon i słyszę panią psycholog z OREW która mnie informuje że już się nie zobaczymy ani z nią ani z panią z logopedii ponieważ nie przedłużono Im umowy na 2014 rok tak z dnia na dzień . Pytam się czyja to decyzja i słyszę że to zarząd wpadł na taki genialny pomysł dowiedziałam się od razu że rodzice napisali petycje oczywiście ja też pojechałam podpisać . Szlak ma mnie trafić jak można tak traktować ludzi wszyscy zostaliśmy potraktowani jak ścierki od podłogi i pomyśleć że tak działa się dla dobra dziecka . Pytam się gdzie tu jest ów dobro , są rozpoczęte terapie , dzieciaki przyzwyczajone i zadowolone , rodzice nie narzekają pełna współpraca , i nagle wielkie GIE . O co w tym wszystkim chodzi NA PEWNO NIE O DOBRO DZIECIAKÓW . Ośmielam się przypuszczać że albo o ekonomie a raczej na zamienienie ów Pań na znajomą albo kogoś z rodziny ( inaczej mówiąc szerokie plecy )
I na koniec Tomasz Lis na żywo temat opieka na dziećmi niepełnosprawnymi . Temat przez wszystkich omijany szerokim łukiem. Wszystkie Rządy mają nas w dupie nikt się z nami nie liczy nie mówiąc już o opiece nad chorymi pełnoletnimi . Odbiera się nam godność wyrzuca poza nawias społeczeństwa . Kolejne ustawy są pisane tak żeby nam tylko dokopać może Pan Premier znowu nie ma na sukienkę do żony . Nasze dzieci osoby chore i my jako ich opiekunowie powinniśmy być wywiezieni do Oświęcimia i tam już tylko kominem wyjdzie taniej a Posłowie i cały Rząd będą mieli większe diety
JednaZwielu
sobota, 14 grudnia 2013
raczej nic z tego nie będzie
Badania po robione i wszystko w porządku morfologia super a Urwis albo śpi albo go roznosi . W środę nie dojechaliśmy na pierwszą lekcje spał jak zabity , dobrze że zbliża się świąteczna przerwa nie będzie problemu ze spaniem. Tylko co tak na przyszłość ile można spać przecież życia nie prześpi .
Uczyć się nie chce dbać o siebie też nie za bardzo do wszystkiego trzeba gonić przypominać , upominać tak bez końca
Tak w ramach genialnych pomysłów dzisiaj wyszedł w tenisówkach na podwórko nie zwróciłam uwagi byłam zajęta poprosiłam żeby przyniósł mi garnek od babci to poszedł , nie wiem czy byłam bardziej zła na siebie czy na niego. Tyle co się na tłumaczę że ubieramy się odpowiednio do pory roku i nic .
Obiecywał że pomoże przy świątecznym przygotowywaniu potraf bardzo się cieszył ale raczej nic z tego nie będzie
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Jednak będzie pachniało
Dzień ślubu był niezwykły wiem jest taki dla każdej młodej pary , ale myśmy się pobierali na początku listopada i padał śnieg było jak w bajce kolorowe liście jesienne pokryte białym puchem zdjęcia w plenerze wyszły naprawdę super. Wesele do białego rana zabawa , radość , oczywiście dobre jedzenie , goście i my zadowoleni . Zawsze się znajdzie ktoś co krytykuje i tym razem poszła pod krytykę moja kreacja bo sukienki komunijne są bardziej eleganckie .Mnie jednak sukienka się podobała była wymarzona . Biorąc ślub mieliśmy już małe mieszkanie samochód dobrą pracę i dużo marzeń do zrealizowania. Nic się nie wzięło z niczego każde z nas miało za sobą kilka lat pracy. Żyło nam się dobrze marzenia przechodziły w rzeczywistość byliśmy szczęśliwi .
Nawet nie wiem kiedy zaczęło się dziać źle jeden z powodów to na pewno rutyna i pewność siebie. Drugą nie mniej ważną to co raz mniej rozmowy . To co dobiło to zbyt duża ilość teściów zwłaszcza teściowej , telefon okazał się moją zmorą i " gwoździem do trumny "
I tak kiedy usłyszałam że mąż nie ma zamiaru się zmienić bo jemu te życie odpowiada a mama je popiera ( koledzy i piwo ) to ja uznałam że z wiatrakami się nie wygra . Synuś wrócił do mamusi , a myśmy wylądowali na malutkim mieszkaniu wszystko się rozpadło marzenia pękły jak bańka mydlana .
Na to mieszkanie jestem wściekła ze względu na wilgoć , jak nam niszczeją rzeczy i co najważniejsze nasze zdrowie. Zawsze lubiłam porządek ale teraz to już jest obsesja wietrzenia ,sprzątania .
Już powoli jednak nastrój świąt istnieje dekoracje już powyciągane za niedługo zabiorę się za gotowanie będzie pachnieć przynajmniej to zostało
JednaZwielu
sobota, 7 grudnia 2013
Było i niema chwila nie uwagi
W tym tygodniu oprócz Orkanu Ksawery który pustoszył kraj ,spłonął zabytkowy kościółek na Stecówce, by wałam w tym miejscu wielokrotnie. Jak już pisałam uwielbiam góry a że mieszkam od nich tylko 100km bywałam tam bardzo często. Najpierw chodziłam po Beskidach z klasą są takie szczyty na które weszłam kilka razy. Parę lat wędrowałam z przyjaciółmi nie zapomniane lata ,przygody i nasze szalone pomysły było naprawdę cudownie ale szczegóły na razie zostawię sobie. Na koniec zaczęłam jeździć z chłopakiem , narzeczonym który w końcu stał się moim mężem. Przez te wszystkie lata góry ciągle fascynowały. Stecówka należy do tych miejsc w którym byłam naście razy . Ponieważ w Beskidzie mieszka mój brat z rodziną to jak tylko było to możliwe wpadaliśmy na kawę, a jak dzieciaki chciały to zabierały się z nami na wyprawę . Zatrzymywaliśmy się w pensjonacie Maria cisza spokój mało ludzi daleko od centrum . Tam też przez parę lat jeździliśmy na zimowe wczasy aż Młodemu myszy w nocy smoczek zjadły wtedy powiedziałam dosyć. Potrafiliśmy w ciągu godziny zadecydować że jedziemy ,się spakować i znaleźć się w samochodzie resztę planowaliśmy na miejscu . Młody miał pięć miesięcy kiedy był na pierwszych zimowych wczasach . Zaskoczyliśmy wszystkich jak sobie poradzicie , przecież jest za zimno jak się spakujecie itd . Miałam porządny duży wózek gdzie syn miał wygodnie i ciepło gorzej było jeśli chodzi o pchanie wózka czasami trzeba było przenieść . Kiedy nie umiałam wyjść wystawiałam wózek na balkon dało radę przyjechał opalony a pani pediatra była zachwycona wyglądał po prostu zdrowo . Śmiesznie się zrobiło rok później kiedy nam z sanek w biegu schodził i znowu wózek był potrzebny . Kupiłam Mu wtedy za duże buty i za duży kombinezon i kiedy szalał na białym puchu nic Mu nie było za to był uśmiech od ucha do ucha . Wyglądał naprawdę zabawnie mówiłam moje siedemdziesiąt cztery centymetry latające. Młody zdobywał z nami kolejne szczyty im był starszy tym trudniejsze. Na nartach zaczął jeździć w Zakopanym na Szymoszkowej początki były trudne, tupanie nogami, krzyk ale kiedy załapał był bardzo szczęśliwy .Pokochaliśmy góry ale na razie musieliśmy z nich zrezygnować mam nadzieję że jeszcze wrócimy na szlaki
JednaZwielu
wtorek, 3 grudnia 2013
Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych
W szkole syna dziś święto brak lekcji zaproszeni rodzice do szkoły na zajęcia nauka przez zabawę. Wszystko bardzo dobrze zorganizowane i przemyślane wszyscy biorą czynny udział. Zajęcia z pierwszej pomocy , salon fryzjerski , łowienie ryb , pieczenie pierników i jeszcze kilka fajnych pomysłów, do tego słodki poczęstunek. Szkoda tylko że rodzice innych dzieci nie bardzo z korzystały z zaproszenia. Na koniec występy artystyczne w domu kultury. Naprawdę mile spędzony czas. Mogłam zobaczyć jak zachowuje się syn i spokojnie porozmawiać z wychowawczynią, mam nadzieję że nasza współpraca będzie lepsza a raczej w końcu normalna.
Młody dalej bardzo dużo śpi w czwartek idziemy na badania ciekawa jestem wyników.
Syn panikuje od momentu kiedy usłyszał że będzie miał pobieraną krew.
Wczoraj babci zrobił wytyczne na święta musi być tort z czekoladą i rolady
Wszystkim Niepełnosprawnym w dniu święta życzę dużo cierpliwości, wytrwałości oraz zdrowia
JednaZwielu
niedziela, 1 grudnia 2013
Przemyślenia adwentowe
czwartek, 28 listopada 2013
Czas o którym trudno zapomnieć
JednaZwielu
poniedziałek, 25 listopada 2013
zima powoli nadeszła
A to fragment artykułu który znalazłam
parafia Hermanowa
p.w. Matki Bożej Niepokalanej
pod artykułem podpisała się Ewelina Sawaściuk („Charaktery”) Ludzie piją bez względu na płeć, wiek i stan. Nagminnie piją też kobiety brzemienne. W naszym kraju pijących się rozumie, tłumaczy i rozgrzesza.Jakże często słyszymy: „Po wódce był, nie ma się co dziwić, na trzeźwo to porządny człowiek”. Problem z tymi, którzy odmawiają wypicia. Co z nimi zrobić?„Chory jesteś?” – pytamy. „Z nami się nie napijesz, coś ty taki” – oburzamy się. „Napij się, choć odrobinę” – namawiamy, również kobiety w ciąży.Powszechnie panuje przekonanie, że wypicie co jakiś czas piwa, wina czy nawet wódki nie jest niczym złym w tym stanie. Często można usłyszeć od przyszłej matki, że alkohol ją rozluźnia. A skoro mama jest spokojniejsza, to i dziecku jest dobrze. Kobiety w ciąży nie chcą rezygnować z imprez i spotkań towarzyskich, a trudno wyobrazić sobie imprezę i rodaków rozmowy bez alkoholu.Odmowa picia często tylko wzmaga naciski otoczenia. „Napij się, tylko jeden kieliszek wódki, kufelek piwa, dziecko nawet nie poczuje” – słyszą przyszłe mamy. Aż w końcu same zaczynają wierzyć, że wypicie tych kilku piw czy kieliszków wódki nie jest niczym złym. Tym bardziej że i tak w ciąży piją mniej niż zwykle, i zdecydowanie mniej niż inni wokół. Nie chcą szkodzić swemu dziecku.Nie przypuszczają, jak brzemienna w skutki może być ich niewiedza,niefrasobliwość, uległość wobec otoczenia.
sobota, 23 listopada 2013
trochę nudnie ale prawdziwe
JednaZwielu
środa, 20 listopada 2013
Co nas czeka ?
Od wczoraj jedno zdanie kołacze mi się po głowie i niczym nie mogę go zagłuszyć. Byłam na zakupach , ugotowałam obiad , wyprałam pranie , wyprasowałam pościel , wymyłam okna , wyprałam i zmieniłam firany i nic nie pomaga zdanie dźwięczy i dźwięczy. W nocy się rozpłakałam i też nie ulżyło. Znowu się zastanawiam ile jeszcze i co jeszcze spadnie na moją głowę . Nawet dzisiaj rozmawiałam z byłym na początku było nerwowo następnie się dowiedziałam że On nie rozumie co ja do Niego mówię zapytałam czego nie potrafi zrozumieć dopiero po czasie rozmowa zaczęła się kleić . Wczoraj byłam z Młodym na wizycie u specjalisty Lekarka należy do osób bardzo bezpośrednich nie owija w bawełnę poruszyliśmy parę tematów dotyczących syna . Między innymi na wesoło dowiedziałam się o anegdocie że " pedagog to nie zawód to mentalność " albo do czego służą stowarzyszenia odpowiadam do pomocy a pani doktor głupia jesteś do robienia kasy odpowiadam no to jestem idiotką śmiejemy się obie. Młodego przy tej rozmowie nie było . Mój uśmiech jednak za parę chwil zgasł jak świeczka pani wie o tym że nasze Fas-ole jak są w wieku między osiemnaście a dziewiętnaście wpadają w konflikt z prawem. Konsternacja jak to możliwe co możemy zrobić zaczęłam zadawać pytania jak nakręcona . Lekarka spokojnym głosem poinformowała statystyki są nie ubłagane , coś dzieje się z pracą mózgu jeszcze nie jest to dokładnie przebadane ale tak się dzieje genów pani nie przeskoczy na moje kolejne ale usłyszałam nie wiemy co się dzieje ale tak jest . Słowa powracają to co ja chowam syna po to żeby na koniec wylądował w kryminale to przecież jest nie możliwe . Po dwóch przykładach które znam z telewizji Dużych Dzieci gdzie sądy osoby chore traktują jak zdrowe utwierdzam się w przekonaniu że żyję w chorym kraju. Zamiast terapii i leków więzienie . Myślałam całe lata że więzienie jest karą dla przestępców a nie dla chorych . Nie uważam że Oni nie popełniają przestępstw tylko forma kary jest nie do przyjęcia . Mój syn uwielbia zegarki i mógł by mieć ich cały sklep sam też robi je z kartek, kartonów i się wścieka dlaczego one same nie chodzą a tamte tak i tłumaczę bo tam jest mechanizm a twoje ręce są mechanizmem tych zegarków które robisz z kartki na drugi dzień znów to samo Takich przykładów mogłabym mnożyć więc co dalej ?
JednaZwielu
poniedziałek, 18 listopada 2013
Syn i jego sprawy
JednaZwielu
sobota, 16 listopada 2013
Mecz w życiu codziennym sukces czy porażka ?
JednaZwielu
piątek, 8 listopada 2013
CHCESZ MIEĆ NIEULECZALNIE CHORE DZIECKO PIJ W CIĄŻY
Tak to niestety jest prawda wybryk albo ... kobiety w stanie błogosławionym okupi dziecko nieodwracalną chorobą zespołem FAS. W sieci można zobaczyć filmy pod tytułem Wieczne Dziecko i rozpacz niektórych matek. Anglicy i Amerykanie podchodzą do FAS bardzo poważnie "My uważamy że wystarczy dwie godziny lekcyjne w liceum na lekcji religii "
Ostatnio młoda osoba powiedziała mi ciociu po co się tak pieklisz to nie ma sensu. Odpowiedziałam popatrz na Młodego i zastanów się jakie On ma i będzie miał życie co się stanie jak mnie zabraknie. Zapadła cisza ,więc jaka jest ta wiedza ??? Lekarze wiedzą więcej niż parę lat temu ale ciągle diagnozy trwają latami , w szkołach wiedza wśród grona pedagogicznego zostawię bez komentarza .
Moje dziecko na pewno
- nie nauczy się wiązać butów
- nie ma poczucia czasu
- nie rozróżnia wartości pieniądza
- nie ma poczucia odległości
- ma problem z emocjami
- nie ma potrzeby zdobywania wiedzy
- sam nie jest w stanie ubrać się odpowiednio do warunków pogodowych
Jestem ciekawa a nigdy się nie dowiem ile osób w tym momencie zastanowi się to jak taki człowiek żyje. Tak na pierwszy " rzut oka osoba zdrowa " a w rzeczywistości małe dziecko niezależnie od wieku
Komentarz na ulicy ludzi którzy nas nie znają nie wychowane rozkapryszone dziecko porządne lanie Mu się należy.
Bardzo długie lata syn spał w pozycji embrionalnej jako maluszek wyglądało to rozkosznie jednak powyżej pierwszego roku życia zaczęło przerażać do dzisiaj ma bardzo płytki sen budzi Go każdy dotyk wystarczy tylko przykryć kocem i już po spaniu.
Te osoby które blog czytają regularnie wiedzą że Młody ma jeszcze inne problemy zdrowotne. Ja na własny użytek ale lekarz też to potwierdzają Młody ma cechy Autystyczne połączone z ADHD, każda zmiana w jego życiu jest dużym problemem psychicznym, nawet kosz na śmieci musi stać zawsze w tym samym miejscu.
JednaZwielu
sobota, 2 listopada 2013
Nostalgia Wszystkich Świętych.....
Jednych osób bardziej brakuje, drugich mniej. Jednak rodzina zaczęła się coraz bardziej rozdzielać, rozjeżdżać po świecie. Kiedyś wszystkie drogi prowadziły do dziadków(jak byłam dzieckiem). Obojętnie czy było się na spacerze albo w kawiarni lub na boisku sportowym to zakończenie zawsze było u dziadków. Wydaje mi się że nikt z nikim się nie umawiał to była tradycja i potrzeba spotykania się. Dzisiejszy świat jest zupełnie inny, rodzina liczy się coraz mniej natomiast liczy się pieniądz i gadżety. Przedwczoraj byłam na pogrzebie starszej Pani znajomej moich rodziców. Pani Jadwiga była bardzo dobrą, ciepłą osobą, życzliwą ludziom a do tego bardzo pracowitą niezależnie od swojego wieku. Całą msze przepłakałam i zastanawiam się jak to jest możliwe że bliskimi staja się "osoby obce", a rodzina przechodzi na dalszy plan. Tata i Dziadkowie zawsze starali się żeby rodzina była najważniejsza, życie jednak pokazało swoje z bratem nie mam już kontaktu od lat. Kiedyś się starałam ale w końcu przestałam bo nie mam ochoty być intruzem. Słyszałam tylko, że podobno został dziadkiem.
Ja jestem gadułą wśród swoich, ale czy to znaczy że rodzina jest mi obca???
JednaZwielu
II Liebster Blog Awards
Witam,
dostałam pierwszą nominację „Liebster Blog Awards”, za co bardzo dziękuję.
Nominacje otrzymałam od http://ksiakucharska.crazylife.pl
Co to takiego Liebster Blog Award;)
„Wyróżnienie Liebster Blog Award otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.”
Oto moje odpowiedzi.
1.Wypad z znajomymi czy odpoczynek na kanapie?
Kiedyś wypad ze znajomymi najlepiej w góry teraz spacer i kanapa.
2.Kto Cię wspiera w twoich decyzjach?
W moich decyzjach wspieram się sama.
3.Twój idol kulinarny bądź inny to?
Idola nie mam ale lubię programy Gordona Ramsaya.
4.Co daje ci Blogowanie?
Dzielenie się doświadczeniami zastępuje rozmowę.
5.Twoje hobby?
Kiedyś miałam w nadmiarze teraz został dobry film
6.Inspiracje czerpiesz z ?
Inspiracje to samo życie.
7.To co lubisz w sobie?
To że mogę być sobą nie muszę już niczego udowadniać.
8.Deska czy rolki?
Najlepiej własne nogi ale kiedyś rolki.
9.Przyrządzenie obiadu samemu czy restauracja?
Okazyjnie restauracja a obiad najlepiej smakuje w domu (wiem co jem)
10.Bloguję bo…
Bo lubię bo sprawia mi to przyjemność
11.Jak zabijasz nudę?
Najpierw trzeba się nudzić...
A TERAZ MOJE PYTANIA:
- Kino czy telewizor ?
- Góry czy morze ?
- Dom czy hotel ?
- Fałsz czy obłuda a może szczerość ?
- Dziecko czy pies ?
- Jedzenie czy gotowanie ?
- Śniadanie czy kolacja ?
- Dres czy strój wizytowy ?
- Poranek słoneczny czy deszczowy ?
- Pieniądze czy przyjaźń ?
- Rower czy samochód ?
1. http://moj-przyjaciel-rak.blog.onet.pl/
2. http://fasolik.blogspot.com/
3. http://ekspresikowo.blog.onet.pl/
4. www.etuard-tomson.blog.pl)
5. http://kalinaxa.blogujaca.pl
6. http://hania-7.blog.pl/
7. http://mints.blog.pl/
8. http://testowanie.piszecomysle.pl/
9. http://be-healthy-and-beauty.blog.pl
10. http://roza28.blog.onet.pl/2013/11/02/a-buuu/
11. http://bizuteriasandra.blog.pl/2013/11/02/wezel-przyjazni-bransoletki-z-mysla-o-przyjaciolkach/
DZIĘKUJE I POWODZENIA :D
JednaZwielu
środa, 23 października 2013
Ja głupia myślałam ...
Myślałam że już w życiu mnie nic nie zdziwi a jednak. Ostatnio pisałam o wychowawczyni ale to jeszcze nic. Wczoraj w ośrodku rehabilitacji dowiedziałam się że mam traktować syna jak małego chłopca i tyle bez dyskusji. Ja głupia myślałam że po to jest rehabilitowany żeby się rozwijał.
Dzisiaj w szkole pewna mądra osoba (nie wiem czy to pedagog ,czy psycholog ) poinformowała mnie że ciągle mam pretensje, bo Młody jest pod kloszem, bo opowiada historie z bajki , nikt nie będzie pilnował czy jest ubierany czy nie, że szkoła reaguje a w szkole wszystkie dzieci mają deficyty .Początek rozmowy był taki, przywitała mnie rozmawiając przez telefon nie przedstawiając się i informując że nie ma czasu taka praca . Dla mnie to był już pierwszy szok to Ona prosi mnie o spotkanie jestem w tym miejscu piąty raz bo nie mogłam Jej zastać ,nawet zostawienie telefonu nie pomagało. Niestety zdania mamy rozbieżne bo moim zdaniem od zaglądania pod nogawki do gwałtu wcale nie tak daleka droga jak mi próbują tłumaczyć. Sprawa kurtki nie rozumiem czemu tylko problem widzę ja, bo ta pani też nie widzi niestety . Syn opowiadał o tym że w klasie jakąś dziewczynka jest nie najlepiej traktowana i poprosiłam o sprawdzenie tego bo a nuż faktycznie jest coś nie tak i co się okazało syn przesadza w życiu trzeba sobie dawać radę usłyszałam. Skwitowałam to że do tej pory uczyłam żeby o tym jak się dzieje komuś krzywda to ma mówić , a teraz będę uczyć jak kogoś biją to maszeruj do przodu i nie reaguj bo każdy musi sobie radzić w życiu. Nigdy nie miałam wobec nikogo pozycji roszczeniowej a zostałam przedstawiona z jak najgorszej strony. Zastanawiam się kto ma wpływ na wychowanie mojego syna do czego to wszystko zmierza. Na koniec tej rozmowy dodałam że na skargę to nie tylko do dyrektora ale nawet do kuratorium mogą iść.
Syn przekazał kolejną mądrość wychowawczyni kto nie umie wiązać butów ma mieć buty na rzepy. Naprawdę odkrycie tylko co z dziećmi które mają płaskostopie i buty muszą być wiązane?
JednaZwielu
wtorek, 22 października 2013
pierwszy rok istnienia
Dzisiaj mija pierwszy rok istnienia tego bloga chciałabym podziękować wszystkim odwiedzającym, a dodatkowo Tym osobom które zostawiają komentarze. Wiem że dzielenie się własnymi myślami wcale nie jest takie proste. Mam nadzieję że moja grafomania będzie " zjadliwa " dla odwiedzających w przyszłości
JednaZwielu
piątek, 18 października 2013
Wiedza teoretyczna a praktyczna.
Zastanawiam się dlaczego "zdrowi " ludzie tak bardzo często lekceważą chorych na FAS. A jak słyszę " ja wiem" to szlak mnie trafia i myślę człowieku co Ty wiesz to co w sieci przeczytałeś lub w książce , ja żyjąc z taką osobą przepraszam ale napiszę gówno wiem bo ciągle się uczę ciągle mnie coś zaskakuje. Dla mnie wiedza teoretyczna a praktyczna to dwie różne sprawy. Wiem o tym że są różne problemy i każdy inaczej choruje jest tak zwany FAS pełnoobjawowy i częściowy ( nie pełnoobjawowy ) .Niektóre dzieci nawet jak fizycznie dorosną to psychicznie dalej zostaną dziećmi a będą takie które całkiem nieźle sobie poradzą w dorosłym życiu. Ma na to wpływ wiele czynników. Dlaczego tak zaczęłam bo jak mało kiedy dzisiaj zdenerwowała mnie wychowawczyni Młodego. Zadzwoniła do mnie z pretensjami bo napisałam notkę na temat wychodzenia dzieci na dwór jak jest zimno bez kurtki. Usłyszałam że nikt nie będzie pilnował gimnazjalisty czy się ubrał bo w klasie jest aż dziesięcioro dzieci. Oczywiście idzie z tym do dyrektora bo ja ciągle mam pretensje. Teras to ja się zastanawiam co zrobić bo mam dosyć . Dziesięcioro dzieciaków to za dużo to ile by miało być uczniów w klasie ?Wydaje mi się że to z czym sobie Ona nie radzi zwala na mnie. Mojego syna znam naprawdę dobrze znam deficyty ,zalety ,wady ,doskonale zdaję sobie sprawy czego się boi ,że trzeba polecenia powtarzać. Kiedy byli na wycieczce Pani miała pretensje że syn stał z boku a nie z klasą zapomniała , albo nie wie że Młody unika tłumu nie dziwię się przy jego wzroście tłum przeraża .W klasie inni rozrabiają ale to Młody się śmieje i to znowu przeszkadza. No cóż śmiech oczywiście może przeszkadzać ale rozrabianie na lekcji chyba przeszkadza nie mniej .Zastanawiam się czy swoje dzieci ta Pani traktowała by tak samo .Proponuję żeby jej dzieci przy dzisiejszej pogodzie były na boisku nie ubrane przez jedną godzinę lekcyjną i zobaczymy reakcje jaka będzie z jej strony. Mam wrażenie że to początek problemów i się nie bardzo dogadamy przez ten rok szkolny. Zawsze byłam zdania że nauczyciel i rodzic dla dobra dziecka powinni grać do jednej bramki
JednaZwielu
piątek, 11 października 2013
Synchronizują - ciężki tydzień
Teraz chłopak jest z tatą i wróci dopiero w niedzielę trochę wytchnienia dla mnie.
Ostatnio prowadziłam bardzo dziwną " rozmowę " na FB malutki fragment pozwolę sonie wkleić w tym miejscu i jeszcze raz napisać czemu piszę tego bloga
"A czy jak dorośnie to nie bedzie czul sie stygmatyzowany? JAK bym nie wybaczyła swoim rodzicom, gdyby za decydowali za mnie i założyli mi taki profil. Nawet jeśli bym się zgodziła... To oczywiste, że dzieci robią wszystko dla kochanych rodziców... To przesada?Hahaha..."
Wiem że to co wkleiłam ma błędy ale tak zostało to napisane do mnie.
Blog nie ujawnia naszych danych ,ani rodziny, ani znajomych. Zdjęcia które są wklejone na bloga też mają kilka lat i żadne nie pokazuje za bardzo naszych twarzy wybierałam je bardzo starannie więc nie sądzę żebym zrobiła krzywdę Młodemu albo sobie.To co piszę sama nazywam grafomanią bo blog jest prosty i pewnie ma wiele błędów stylistycznych ( ale się bardzo staram żeby dało się czytać ) Jednak najważniejszą sprawą jest mowa o zespole FAS. Nie mam zamiaru uczyć nikogo ale opisuje jak ciężko żyje się z tą chorobą. Istnieje mit że tylko matki alkoholiczki rodzą dzieci chore na zespół FAS .Prawda jest taka że dziecko z tą chorobą może urodzić każda matka która w czasie ciąży spożywa alkohol. Lekarze nie są wstanie stwierdzić jaka dawka powoduje tak nie odwracalne zmiany np. w mózgu.
Jeśli ten blog uratuje choćby jedno dziecko przed tą straszną i lekceważoną chorobą to warto to robić dalej.
Pozdrawiam JednaZwielu
sobota, 5 października 2013
Miałam trójkę dzieci pod opieką
Przy takich dzieciach trzeba zrobić bardzo wiele ale nam okazało się że trzeba zrobić wszystko bo nikt nawet mama niczego jeszcze nie zaczęli uczyć.Syn okazał się świetnym starszym bratem pomagał przy karmieniu ,przewijaniu .Bardzo pilnował żeby nie pospadały ,uwielbiały wchodzić na wszelkie wysokości .Dziewczynki nie lubiły mycia bardzo płakały widząc wannę łazienka je paraliżowała. Młody siadał naprzeciwko bliźniaczek i tłumaczył nie ma się czego bać to jest fajne trzeba się myć naprawdę byłam bardzo pozytywnie zaskoczona jego troską i spokojem w tłumaczeniu czasami to pomagało.Uwielbiali się bawić w pociąg ,w halo halo, rysowali ,jak czytałam trójce bajki to najmniej zainteresowany był Młody.Zajęć było mnóstwo ale zadowolenia jeszcze więcej patrząc na nich widziałam troje szczęśliwych dzieci ich uśmiechy na twarzach. Był czas na wszystko , na zabawę ,mycie , spanie , jedzenie .Ciągle słyszałam że dziewczynki nie chcą jeść ale przy nas jadły wszystko pomoc młodego naprawdę była bardzo potrzebna.Uczyliśmy bliźniaczki się rozbierać , ubierać ,korzystać z nocników , i samodzielnie jeść.Bawiło mnie jak Młody pokazywał jak ubrać skarpetki albo jak trzymać łyżeczkę ,byłam naprawdę z Niego bardzo dumna .Zawsze nam mówił że chce rodzeństwo i przekonałam się że naprawdę był by świetnym bratem.Z mamą bliźniaczek pomimo naszych starań i tak na dłuższą metę dogadać się nie dało zawsze miała coś źle. Miałam pomagać niecałe trzy miesiące a powiedziałam co myślę po miesiącu.Szybko wyszło szydło z worka to nie chodziło o to jak my się zajmujemy dziećmi tylko chodziło o mojego byłego męża to On nas zastąpił . Syn płakał że tata dla nie Go nie ma czasu że się nie interesuje a bliźniaczkami się zajmuje.Wyglądało to tak jak by byli parą tłumaczyłam synowi i sąsiadom kiedy mówili że mąż przyprawia mi rogi .Był mi jednak naprawdę przykro ze względu na Młodego widział zachowanie taty i został odseparowany od dziewczynek które tak lubił żal było patrzeć na Jego smutne oczy. Czasami teraz wspomina tamten czas
Ja wiem że już nigdy nie pomogłabym w taki sposób po prostu nie warto ludzie nie są tego warci
JednaZwielu
poniedziałek, 30 września 2013
Tradycji staje się zadość.
Wczoraj dowiedziałam się że moje zaparkowane na podwórku autko znowu komuś przeszkadza .Forma przekazania tej informacji jest fantastyczna. Kartka z zeszytu zapakowana do worka z niechlujnym pismem i włożone pod piórka z wycieraczki. Niby nic a ja się zastanawiam czemu inni parkować mogą a mój staruszek ciągle przeszkadza .
Doszłam do wniosku że w dzisiejszych czasach jak się nie walczy o swoje to się stoi na straconej pozycji trzeba mieć łokcie i muskuły ,ale czy mi się uda jeszcze zmienić ? ??? Mam tego uczyć Syna ? ???
JednaZwielu
sobota, 21 września 2013
Przyjażń
JednaZwielu
poniedziałek, 16 września 2013
Czara goryczy
Wracając do szkoły Pan Dyrektor zmienił plan lekcji. Dopasowany został do zajęć w ośrodku.Bardzo dziękuję
JednaZwielu
wtorek, 10 września 2013
Nieoczekiwane zmiany w zachowaniu
Od początku pisania bloga narzekałam na zachowanie Młodego zastanawiałam się co się dzieje z czego to wynika aż zdarzył się jakiś cud.Rozpoczęcie roku szkolnego Młody wstaje grzecznie ,ubiera się ,je śniadanie , bez problemów i awantur czesze się i myje zęby patrze i nie wierzę wrócił mój Synuś ,po szkole bez zarzutu dalej spokój wieczorem idzie grzecznie się kąpać i spać. Rano sytuacja się powtarza do szkoły zabiera drugie śniadanie. Kiedy odbieram Go po lekcjach też spokój ale jak zadzwoniła po południu nauczycielka to już doznałam szoku " muszę pani powiedzieć On jest nie te dziecko na lekcjach nie przeszkadza dobrze pracuje , słucha ,z dziećmi też inaczej ". Zastanawiamy się obie co Go tak odmieniło. Sielanka trwała do piątku wieczora i nagle w Syna "piorun strzelił " zrobił trzygodzinną jazdę zanim zasnął a w sobotę rano od nowa .Okazało się że zgubił kawałek papierka który był na kalendarzu i to wytrąciło Młodego z równowagi.Po południu już przyjechał od taty spokojny i zadowolony ale papierek dalej po głowie chodził.Ten tydzień na razie też jest OK nie może tylko doczekać się kiedy będę zdrowa.
JednaZaielu
czwartek, 5 września 2013
Jazda po bandzie w życiu codzienny.
W lipcu byłam z Młodym u psychologa ( pierwsza wizyta u tej pani ) pozbierała dane zaproponowała pewne rozwiązania i umówiła nas na kolejne spotkanie za miesiąc. Kiedy po miesiącu przyjechaliśmy dowiedziałam się że nic z tego Syn jest za trudnym przypadkiem i ona się tego nie podejmuje. Zaproponowała a co tam albo pobyt dzienny w ośrodku albo szpital .
Moje zdziwienie na pewno wymalowało się na twarzy i tak w szoku podziękowałam i wyszłam. Cóż można więcej powiedzieć skoro jedyny umotywowanie był trudny przypadek , zrozumiałam że ów psycholog pomaga tylko w lekkich przypadkach trochę dziwne przynajmniej dla mnie .
W ostatnim tygodniu wakacji jak już pisałam byliśmy w naszym Ośrodku Rehabilitacji i jak to tam powiedziałam to był szok i absolutnie nigdzie proszę syna nie oddawać powiedziała nasza pani psycholog zrobi się Młodemu tylko krzywdę On się nie pozbiera . Odpowiedziałam też tak myślę i nie miałam zamiaru tego robić .( obie Panie miały współpracować w pracy z Synem )
W dniu rozpoczęcia roku szkolnego mieliśmy do ośrodka zawieść plan lekcji celem ustalenia kiedy będziemy przychodzić na ćwiczenia i inne zajęcia a tu klapa i jazda po bandzie ze strony dyrekcji szkoły planu brak .Pan dyrektor dumnie kroczy z nosem podniesionym do góry bo jakbyśmy nie wiedzieli to on jest PANEM , przywitanie króciutka akademia przedstawienie wychowawców , rozchodzimy się do klas kolejne informacje i do domu . Pierwszy dzień zaliczony a dalej nie wiadoma . Po trzech dniach nasz Władca zmienia klasie wychowawcę oczywiście bo do grafiku lepiej pasuje . Tydzień się kończy bajzel trwa planu dalej nie ma . TO SIĘ NAZYWA ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
Z ośrodka dzwonili kilka razy a ja ciągle tłumaczę się tak samo aż mi wstyd . Dzisiaj zadzwoniła Pani i oznajmiła Młody ma zajęcia od 13 : 30 raz w tygodniu i nic się nie da zmienić ,a jak się nie podoba możemy zrezygnować dzieci czekają bo miejsc jest za mało i jest kolejka oczekujących.
Rozumiem Ośrodek i tak był cierpliwy przecież nie jesteśmy jedyni ale czy Dyrektor szkoły rozumie że świat nie kręci się tylko wobec jego osoby i sposobu pracy .
Przypuszczam że będziemy mieli wątpliwą przyjemność ze sobą porozmawiać tylko ja nie królik raczej lew zwłaszcza jeśli chodzi o Syna .To się Pan Dyrektor zdziwi
PS to nie wszystko resztę napiszę następnym razem
JednaZwielu
sobota, 31 sierpnia 2013
Czym dla mnie jest adopcja?
Chcąc nie chcąc muszę poinformować was drodzy blogowicze o jednym – z powodów osobistych (piszę to tylko raz i nie pytać o to proszę) MÓJ SYN jest adoptowany a pisze to po to żebyście mnie nie ocenili.
Teraz po czasie na pisałabym inaczej ten wpis , ale czy mądrzej ?
To przytoczone zdanie na pewno jest bezsensowne od pewnych rzeczy uciec się nie da .
Czym dla mnie jest adopcja ?
Wielkim darem jakim jest pokochanie jeszcze obcej osoby a już naszej, ze wszystkimi jej zaletami i wadami bezwarunkowo, nie oczekując nic w zamian. Wielką radością przebywania razem, patrzenia jak dorasta ,uczy się , bawi ,pokonuje trudności. Możliwością odkrywania i pokazywania jemu świata .Dziecko w domu to tak jak ptaki w lesie.Najpiękniejszy las bez ptaków jest martwy a dom bez dzieci jest smutny szary , to dzieci dają radość i chęć życia.
Proces adopcyjny rozpoczyna się w momencie kiedy zdecydujemy się czy chcemy być rodzicami czy jesteśmy na to gotowi we własnej głowie oczywiście razem z mężem lub żoną . Zgłaszamy się do Ośrodka Adopcyjnego gdzie zaczyna się weryfikacja . Potrzebne są różne dokumenty celem pierwszej decyzji, następnie kilka spotkań z psychologiem i innymi fachowcami. Kiedy wszystko przejdziemy pozytywnie mamy zgodę na adopcję.W naszym przypadku cała procedura została zamknięta w kilkunastu tygodniach.
Następuje w tym momencie radość z którą myśmy dzielili się z rodziną , przyjaciółmi , współpracownikami. Nasz zakład dudnił na temat tej wiadomości między innymi dlatego że była potrzebna opinia pracodawcy i z sekretariatu już wypłynęły pewne fakty.
Ludzie otaczający nas zaczynają wypytywać -
chcecie chłopca czy dziewczynkę
starsze czy niemowlaka
ale na pewno zdrowe
I gdzieś tam w oddali od kolegi z pracy słyszę Ja bym tam czyjegoś bachora nie wychowywał.
Pamiętam że z uśmiechem na ustach podeszłam do niego i bardzo grzecznie powiedziałam przecież nikt Ci nie każe moim mężem też nie jesteś więc w czym Masz problem , a dzieci to nie bachory , już się nie odezwał.
Myśmy adoptowali pierwsze dziecko zgodnie z tym co żeśmy oboje z mężem ustalili.Nasz tok myślenia był taki nasze też nie wiadomo czy byłoby dziewczynką czy chłopcem ,czy zdrowe , czy chore .
Mamy chorego syna i tylko się zastanawiam co jeszcze mogę dla Niego zrobić jak Mu pomóc czy jestem dobą matką ?
Nigdy nie podeszłam do adopcji jak do salonu z drogimi gadżetami na zasadzie mam złotą kartę i teraz mogę wybierać kupować.Moim zdaniem to tak nie powinno działać , dziecko nie jest dodatkiem do wystroju domu albo samochodu dopasowanym do mamusi i tatusia w markowych ciuchach którzy za chwilę wybiorą mu szkołę , karierę zawodową a następnie partnera ,a na koniec się dowie jak to ma być im dozgonne wdzięczny za wszystko bo gdyby nie oni to skończyłby w domu dziecka.
Pamiętajmy o tym żebyśmy podejmowali decyzje nie krzywdząc siebie i innych
JednZwielu
sobota, 24 sierpnia 2013
Euforia i dodatkowe bodźce
JednaZwielu ;-)
środa, 21 sierpnia 2013
Wspomnień czar
Na jednej z pierwszych nocek robiąc rutynowe badania urządzeń zwróciłam uwagę na coś niezwykłego krzyknęłam do Mirka żeby przyszedł , kiedy zobaczył co jest stwierdził sieć tu i pilnuj najlepiej nie oddychaj od tego zależy ludzkie życie . Zrozumiałam wtedy dlaczego wybrałam taką szkołę i że to nie była pomyłka i te moje zworki , dzwonki , alarmy , są ważne a ja jeszcze muszę się wiele nauczyć żeby być jedną z najlepszych ale już nie w tym miejscu.Do pracy przychodziłam coraz bardziej zadowolona z większą radością powoli widząc sens tego co robię. Spędzając tyle czasu z Mirkiem zrozumiałam że te złe opinie były powodowane zazdrością i nie wiele miały wspólnego z rzeczywistością. Okazał się być koleżeński , opiekuńczy żeby nie powiedzieć czuły . Rozmawialiśmy z biegiem czasu na wszystkie tematy , samochodowe ,polityczne , techniczne , rodziny , dzieci, itd , przynosił na dyżury kanapki z szynką pomidorami cytrusy i inne frykasy nie do dostania w sklepie nawet na kartki . Dbaliśmy o siebie jak tylko potrafiliśmy najlepiej jak jedno chorowało to drugie się przejmowało ja w swojej szafce miałam Jego lekarstwa nasercowe nikt inny nie wiedział że jest chory ,jak ja się źle czułam to On dbał o mnie i odwoził do domu. Z naszej zmiany nic już nie wychodziło na zewnątrz skończyły się plotki. Nauczył mnie dużo interesował się elektroniką i sprzętem RTV sam składał między innymi" wierzę " po jakimś czasie ja też mu pomagałam jedną złożył dla mnie którą mama niedawno komuś dała, nie muszę dodawać że w sklepach taki sprzęt był nie do dostania .Nastał taki czas że rozumieliśmy się już bez słów.Pewnego dnia dzwoni koleżanka ze szkoły z informacją że u niej w pracy jest potrzebny konserwator urządzeń i że mam duże szanse na to stanowisko usłyszał tą rozmowę Mirek i się wściekł nie rozmawiał już ze mną nie dał sobie już nic wytłumaczyć . Ostatnie słowa jakie do mnie powiedział o to że on beze mnie tu nie zostanie i że jeszcze wszystkich zaskoczy. Było mi bardzo przykro i byłam zła zapomniał że chcę się rozwijać i umieć więcej a w tym miejscu było to niemożliwe kierownik nie znosił kobiet uważał że jesteśmy od rodzenia dzieci pilnowania pieluch i garów .Faktycznie zaskoczył bo rano złożył wypowiedzenie umowy z miesięcznym okresem wypowiedzenia a ja przeniesienie do innego zakładu . Zaskoczyliśmy wszystkich na zakładzie huczało oboje odeszliśmy z dniem pierwszego września nie odzywając się ani słowem do siebie . Tyle przebywając ze sobą i rozmawiając nie umieliśmy powiedzieć jak bardzo jesteśmy sobie bliscy słowo kocham oczywiście też nie padło nasza miłość została platoniczna. Spotkaliśmy się po jakimś czasie na ulicy nie mogąc wydusić słowa z siebie tylko nasze oczy miały iskierki byliśmy jak sparaliżowani , po chwili kiedy On odszedł mi poleciały łzy . Mój syn ma tą samą datę urodzenia co Mirek przypadek albo tam na górze ktoś chciał żebym zawsze pamiętała.Spotkałam Mirka jeszcze raz kiedy byłam dopiero co po ślubie siedziałam w samochodzie a On przeszedł obok mnie nie widząc mojej osoby wyglądał kapitalnie miał na sobie ciemny flauszowy płaszcz i wsiadał do ciemno zielonego mercedesa oczywiście jako kierowca serce mi waliło jak młot bałam się żeby mąż się nie zorientował .Do dzisiaj pamiętam jego imię i nazwisko oraz numer telefonu stacjonarnego .Chciałabym wiedzieć co u Niego słychać wiem jednak że jest to niemożliwe bo jeśli jest szczęśliwy to nie chciałabym niczego zniszczyć mnie zostają fajne wspomnienia musi starczyć ;-)
JednaZwielu
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Proza życia strach się bać
Koszmar z mieszkaniem myślałam że już będzie po wszystkim a tu jeszcze nie zaczęłam.Podobno mamy bezrobocie i walkę o klienta a ja czekam na kosztorys oceny mykologicznej już od czerwca tak się lekceważy klienta. Kiedy się to wszystko skończy nie mam najmniejszego pojęcia i ile nerwów jeszcze przy tym będzie,a miało być tak pięknie.To mieszkanie ma więcej wad niż zalet ( źle wprawione okna , wilgoć na ścianach , źle zainstalowany piec gazowy do CO , drzwi antywłamaniowe w rzeczywistości to antywłamaniowe wydmuszki )
Moje stopy dalej bolą czasami jak diabli. Cały czas mam opatrunki a do września tyle dodatkowych zajęć.
Po dwóch miesiącach odebrałam całkowity wypis Młodego ze szpitala i oczywiście zdziwienie połączone ze zdenerwowaniem.Szpital wypisał całą biografię zdrowotną syna od urodzenia (spisał to z dokumentów które musiałam im dostarczyć ) po co to zrobiono nie mam pojęcia , ale to co ważne zrobione w połowie i odesłano do poradni klinicznej . Gdzie tu sens tych działań dlaczego nie zrobiono badań w całości ???
Zachowanie Młodego pogarsza się z dnia na dzień, załatwiłam wizytę u psychologa znalazł czas nawet tatuś , niestety nie wiele z tej pierwszej wizyty wynikło. Tata zapomniał że nie jest w sądzie tylko w gabinecie lekarski a sprawa dotyczy syna a nie jego osoby.Pani psycholog poprosiła żeby między czasie przyjechał na spotkanie z babcią Młodego ale niestety z tego co wiem nie pojechano na tą rozmowę .Bardzo żałuję że nie posłuchałam w sprawie syna ani adwokata ani lekarza ,bo i tak okazuje się że tylko mi zależy a cała reszta to pozory
Problem polega na tym ile jeszcze dam radę przecież jestem naprawdę już zmęczona i za niedługo to mi będzie potrzebny psychiatra a co z Młodym
Wizyta lekarska goni wizytę a tu okazało się że syn ma zablokowaną kartę czipową do lekarza i znowu trzeba wyjaśnić kolejną sprawę .
Pomyślał by kto że to sezon ogórkowy i wakacje , jakoś nie odpoczęłam i pewnie już nie odpocznę .
JednaZwielu 8-)
sobota, 10 sierpnia 2013
Złodziej w domu
Mam nadzieję że moja strata temu komuś szczęścia nie przyniesie , odbije mu się czkawką a złoto do mnie na " piechotę wróci ". Na policję tego nie zgłoszę bo co powiem ( nie wiem kto mnie okradł i kiedy ) przecież pomyślą jakaś wariatka .
Udało się złodziejowi coś więcej NAPLUŁ mi w twarz i udowodnił że pomimo że mam ograniczone zaufanie do ludzi jemu się udało wywieść mnie w pole i zrobić na szaro.
ZŁODZIEJU DZIĘKUJĘ CI ZA KOLEJNĄ LEKCJĘ ŻYCIA na pewno wyciągnę wnioski z tego co się stało.
JednaZwielu :oops:
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Zahartowanie i dorastanie , Szczecin a Dni Morza
Szczecin okazał się bardzo szczęśliwym miastem
JednaZwielu :-P
czwartek, 25 lipca 2013
Druga strona oblicza.
JednaZwielu
sobota, 20 lipca 2013
Upśledzenie umysłowe a zrozumienie na codzień.
Dzisiaj syn pojechał na tydzień do taty nie mógł się doczekać tak się cieszył od kilku dni każdy dzień wydawał mu się wietrznością.Ponieważ były mąż mieszka ze swoją mamą musiałam jeszcze poważnie porozmawiać na temat Młodego zwłaszcza o wizycie u pani neurolog zdziwienie było wielkie oczy jeszcze większe to jak ja mam to wytłumaczyć mamie ,sąsiadom dodałabym rodzinie.
W naszych rodzinach są osoby z różnym wykształceniem, na różnych stanowiskach od tych dyrektorskich i tytułów profesorskich do sprzątaczki włącznie potrafimy siedzieć przy jednym stole i rozmawiać a tu nie można zrozumieć potrzeb i zachowania jednego młodego człowieka zwłaszcza rodzina byłego męża ma z tym problem .
Mam nadzieję że nasze doświadczenia komuś pomogą i uświadomią jakim zagrożeniem jest alkohol w ciąży.
JednaZwielu
sobota, 13 lipca 2013
Wspomnienia jak zostaliśmy szczęśliwą rodziną
JednaZwielu
sobota, 6 lipca 2013
Moja historia życia w pigółce
JednaZwielu