Młody człowiek kończy kolejny etap swojego życia, normalnie ludzie mają powody do radości a ja mam strach w oczach.
Od kilku tygodni chodzimy „za papierkami”, robimy badania – wszystko po to żeby podjąć dobrą decyzję co do jego przyszłości.
Problem polega na tym że miejsc w których mógłby być od pierwszego września nie ma za dużo.
Tylko że nawet jak by jedni nieba przychylili to drudzy mają wszystko gdzieś. Bo w naszym przypadku przy podejmowaniu decyzji jest potrzebne prawidłowe orzeczenie, z PPP a żeby ono mogło być wypisane prawidłowo to jest potrzebne parę zaświadczeń od specjalistów to takie małe drobiazgi. Osoby co nie mają z tym do czynienia pomyślą że to takie proste a rzeczywistość to droga przez rozżarzone węgle. Taka decyzja to na kilka lat i dotyczy prawidłowego rozwoju i rehabilitacji.
Kiedy dziecko ma więcej niż jedną chorobę to wszystko powinno się znaleźć w orzeczeniu a, moja pani generał dzisiaj po jedenastu latach leczenia przeszła samą siebie.
Ponieważ następną wizytę u laryngologa mamy dopiero w czerwcu a, potrzebuję zaświadczenie o nie do słuchu syna, poprosiłam żeby wyznaczyła mi wcześniejszy termin na wypisanie dokumentu i co spuściła mnie na drzewo - mam sobie iść gdzie chcę do psychiatry , neurologa albo gdzie mi się podoba.
No to dopiero jest ciekawe bo to Ona ma wyniki badań w kartotece a nie psychiatra.
Moim zdaniem to psychiatra to jej by się przydała - bo to co zrobiła jest karygodne.
I dzięki takiemu podejściu wszystko stanęło w zawieszeniu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz