Szukaj na tym blogu FAS

niedziela, 18 maja 2014

pogodzić się z chorobą - czy jest to możliwe ?

Jak byłam koło dwudziestki na mojej drodze spotkałam lekarza ,który chciał mi bardzo pomóc, był młodym lekarzem dla niego jeszcze nie było rzeczy niemożliwych. Chcieć to móc  :)  Kiedy zetknęliśmy się w przychodni pierwszy raz , zaczęło się od kłótni w końcu trzasnęłam drzwiami ( wkurzył mnie bo flirtował z pielęgniarkami a ja czułam się jakbym przeszkadzała ). Musiałam Mu zaimponować w każdym razie już nie byłam przeźroczysta .Bardzo wiele mi pomógł starał się konsultować mnie z różnymi specjalistami . Któregoś razu w szpitalu ( bardzo znanym w kraju ) pani doktor bardzo mi pojechała po psychice praktycznie mnie zgniotła i jeszcze jaki miała uśmiech na twarzy , ta jej satysfakcja  taka radość :-) Kiedy wyszłam przestało mi się chcieć  nawet nie można było się ze mną dogadać łzy leciały mi tylko po twarzy . Widząc co się dzieje moja D ( przyjaciółka ) od razu zawiozła mnie do mojego młodego lekarza , znalazł do mnie czas nie kazał nam czekać . Potrafił mnie uspokoić i dowiedzieć się co się stało jak poszły konsultacje . Na koniec  powiedział co myśli o swojej starszej koleżance, a mi bardzo ważne zdanie " nie ważne na co kto choruje i jak wygląda tylko jakim jest człowiekiem i zapamiętaj sobie jedno nigdy nie pozwól się obrażać nikomu z powodu choroby czy stanu zdrowia " za parę godzin prawie to samo powiedział mi tata . Dodał tylko że mam brać z życia ile się da i że nie ma rzeczy niemożliwych szkoda czasu na łzy i smutki . Nigdy nie byłam traktowana jak osoba chora, bardzo wiele lat ukrywałam w pracy i w rodzinie swoje problemy zdrowotne. Teraz kiedy już jest któryś rzut i regres to już nie da się mówić że nic się nie dzieje i niestety potrzebuję pomocy w drobnych sprawach ale jednak najwięcej pomaga mama i moja kuzynka z czego jestem bardzo zadowolona i bardzo im dziękuję . Czy pogodziłam się z chorobą to jest jak sinusoida ale z przewagą na TAK  . Życie trzeba brać jakie jest a nie zastanawiać się co by było gdyby albo dlaczego ja odpowiedzi się nie znajdzie a czas ucieknie bezpowrotnie .  Z chorobą syna trudniej  się pogodzić , dlaczego to tak wygląda , do czego zmierza , ile jeszcze zniszczeń poczyni po mimo tylu starań , ciągle mam nadzieją że w końcu będzie lepiej

JednaZwielu

5 komentarzy:

  1. Witaj, tym postem wpisałaś się w sposób mojego myślenia i postrzegania mojej choroby. Chociaż ja sama wiele pisałam o akceptacji, czy jednak do końca można ją odnaleźć w sobie? Wciąż tego szukamy, na nowo dajemy sobie samej wskazówki, ale to jest naprawdę trudne. To wielkie szczęście znaleźć na drodze leczenia przyjaznych lekarzy, którzy wykażą się zaangażowaniem i empatią. Ale chyba najważniejsze szukanie w sobie sił do walki z chorobą, to najbardziej pomaga.
    Ściskam Ciebie i Młodego! Anita

    OdpowiedzUsuń
  2. ~JednaZwielu20 maja 2014 08:25

    Witaj Anito znaleźć na swojej drodze lekarza z powołaniem to naprawdę połowa sukcesu , druga żeby swoją wiarą zaraził pacjenta , a do tego żeby nie był oszołomem , żeby przy okazji nie zaszkodził . To dla ludzi przewlekle chorych jak wygrana w lotto . Wydaje mi się że nie można choroby do końca za akceptować bo z chorobą trzeba walczyć a nie poddać się . Pełna akceptacja to tak ja by się nic nie stało , przynajmniej dla mnie
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli coś staje się niemożliwe, uważam, że nie do końca trzeba z tym walczyć. Trzeba w jakiś sposób pogodzić się z nieuniknionym, taka mam na uwadze akceptację. Trzeba wykorzystać wszystkie możliwe elementy w medycynie, szukać nowych i przyjaznych dla siebie rozwiązań. Ale zamiast dalej się zamartwiać, szukać w siebie akceptacji, chociaż to naprawdę bywa trudne. Pozdrawiam ciepło i optymistycznie! Uściski dla Ciebie i Młodego! Anita

    OdpowiedzUsuń
  4. ~JednaZwielu21 maja 2014 04:45

    Anito ja chyba nie najlepiej się wyraziłam może nie potrafię .
    Ja zaakceptowałam swoją chorobą - wiem więcej niż lekarze już nie mam na co liczyć ze strony służby zdrowia , jestem tego świadoma i nie ma sensu się nad tym rozczulać ale zostawiam sobie margines na nie akceptację żeby chciało mi się chcieć , żeby codziennie udowadniać samej sobie że potrafię
    Pozdrawiam dużo uśmiechu życzę z Młodym :) :) :)
    ( według wiedzy medycznej już dawno powinnam być w innym realu a jakimś cudem jestem tu i nie mam zamiaru zmieniać tej przestrzeni )

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie dużo łatwiej zaakceptować swoje dolegliwości/choroby/schorzenia niż d/ch/s moich bliskich. Z tym mi zawsze zdecydowanie trudniej.

    OdpowiedzUsuń