Mamy dopiero czwarty dzień nowego roku a moje emocje sięgają zenitu i nie są to dobre emocje.
Nazwałam ten rok pietruszki i selera. Ha i nie przez przypadek .Wy się domyślcie.
Młody od kwietna dostał się na zajęcia dzienne i było super, do wakacji. Później zaczął się dramat zdrowotny. Współpraca z opiekunem grupy bardzo dobra. Przy każdej rozmowie podkreślanie żebym się nie martwiła. Po czasie powoli zaczęłam ufać miałam coraz mniej wątpliwości.
Miała być tak dobrze a jednak od 2024 wszystko się spi..do..ło. Zaufanie z mojej strony ZERO.
Prosiłam i tłumaczyłam na początku grudnia żeby nie zmieniać Młodemu grupy że za wcześnie, że nie znosi zmian. Z kierownikiem rozmawiałam przed samym sylwestrem i byłam zapewniana że zrobią to powoli " bardzo delikatnie ".
Mamy 2 stycznia 2024 i co mamy? Mamy zderzenie z betonem, z zapewnień niema nic. Młody na nowej grupie z nowym opiekunem na innym piętrze.
Ktoś ku..a rozumie tą delikatność? Ktoś rozumienie tego uczestnika zajęć?
Do ch.le.y podobno te osoby mają odpowiednie wykształcenie, podobno mają wiedzę.
Ja mam wrażenie że to oni potrzebują szkoleń i terapii.
Nie mogę zrozumieć czemu nie słucha się osoby która wie najwięcej, która zna choroby własnego dziecka. K.rw.a czemu się ze mnie robi idiotkę. Nie mam zamiaru wtrącać się w obowiązki i zadania tej instytucji ale moim obowiązkiem jest dbanie o dobro Młodego. Tyle w temacie.
Ludzie którzy mnie nie znają mnie oceniają.
Dziś się dowiedziałam że nie chcę rozwoju syna a o co walczę do diabła od początku jego życia. Tak k.r.a nie chcę że przez 6lat jeździłam na dodatkowe lekcję choćby angielskiego. Tak nie chce że o FAS mam wiedze lepszą od nie jednego specjalisty. Jak zauważyliście dziś dużo kropek bo mnie roznosi mam dosyć braku szacunku do mnie do Młodego. Obecna Pani opiekun nawet się nie przedstawiła od taka nowa kultura.
Najgorsze jest to że jesteśmy na siebie skazani, nie mam wyboru, nie ma gdzie przenieś syna.
Młody na zajęciach jest super, zero uwag, problem zaczyna się w domu, bo te negatywne emocje najlepiej wyżyć na najbliższych. I żeby nie było, nie tylko Fasolki pozbywają się emocji robi to każdy z nas.
Tak swoją drogą - to współczuję opiekunom Fasolek ale i samym Fasolką bo edukacja ma ich w du.pie, lekarze mają w tej samej części ciała. Więc o reszcie nie wspomną za parę lat dorosłe Fasolki będą umierać w Polsce na FAS/FASD bo lekarz nie musi się uczyć. Przypominam lekarzom że FAS ma jednostkę chorobową i waszym obowiązkiem jest mieć wiedzę w tym temacie. Zamiast edukacji będą trafiać do kryminału ba ufają nie rozróżniają dobra od zła, a wiedza u nauczycieli ...... Osoby z FAS/FASD nie rozróżniają dobrych ludzi od złych więc będą kozłami ofiarnymi.
I teraz kolejny problem który się rodzi i nie jest dostrzegany, tylko ciągle jest mowa o bezgranicznej miłości. Miłość bezgraniczna i bezwarunkowa noto się pytam jak się będziecie czuć drodzy rodzice i Ci uczący o bezgranicznej miłości kiedy za kila lat fasolki zaczną popełniać przestępstwa od tych lekkich i drobnych po bardzo ciężkie kto dalej będzie kochał bezwarunkowo. Wasze obecne błędy zemszczą się za lat kilka tylko już tego nie odwrócicie. Miłość jest ważna ale jest tylko częścią wychowania człowieka. U osób z FAS każdy błąd się mści i jest nie odwracalny.
Zdjęcie z internetu.
Przypominam o zakazie kopiowania
Kasia bardzo przykre to co piszesz ale z moich obserwacji teraz we wszystkich instytucjach są najmądrzejsi nie słuchają nikogo... Wiem że chcesz dla Adama wszystkiego co najlepsze przecież znasz go od dziecka i sama wiesz jak mu zapewnić najlepszy rozwój a tu przychodzi kopać się z koniem. Ja mogę tylko życzyć aby dała radę mobo jak nie ty to kto? Ściskam was serdecznie trzymaj się Kasiu dobrze że wyrzuciłaś z siebie źle emocje.. Musi być dobrze
OdpowiedzUsuń