Jakoś nam nie po drodze w tym roku z pracownikami terapii zajęciowej.
No nie wiem, może jestem konfliktowa ???
Może mam inne myślenie ???
Proponuję oceńcie sobie sami.
Jak już pisałam wcześniej, moich informacji o Młodym nie bierze się pod uwagę, zwyczajnie się mnie nie słucha.
Przykład pierwszy :
Jest planowany wyjazd terapeutyczny na kilka dni nad morze. Z mojej perspektywy super sprawa. Kilka dni po za domem, na świeżym powietrzu, odskocznia od codziennej rutyny, same plusy. Tak widzę to ja, Młody widzi to inaczej - niestety na NIE. On nie pojedzie, podaje różne argumenty. A to za daleko, a to kolega nie jedzie, a to aż na tyle dni.
Więc żeby nie czekać dzwonię do opiekuna grupy. Informacją że należy syna nie brać pod uwagę jako uczestnika wycieczki bo on nie pojedzie. Co słyszę:
- jeszcze jest dużo czasu
- im nic nie powiedział
- będą go przekonywać
- tu wszyscy są chorzy
- zmieni zdanie, przecież cuda się zdarzają
To że znam syna, wiem że lawiruje, żeby im nie zrobić przykrości, albo nie ma odwagi powiedzieć nie, tego nawet nie biorą pod uwagę. Mało to Młody się boi że jak powie nie to zrobią to co OREW i wyrzucą go z zajęć.
Przykład drugi:
Przyszedł dziś po zajęciach do domu i już od drzwi informuje mnie że były zajęcia z psychologiem który na grupie powiedział.
W środę będzie zabawa taneczna ( dyskoteka ) i proszę żebyście się ubrali tak żeby się dobrze tańczyło np. w krótki rękaw, jak chcecie więcej tańczyć, a te osoby co chcę bardziej statecznie to cieplej, bo mama od i tu pada imię syna, dzwoniła do opiekuna grupy, jak widziała zdjęcia z ostatniej zabawy, jak on jest grubo ubrany i nie zdjął bluzy.
W głowie mi się nie mieści że opiekun grupy mógł z tą informacją iść do psychologa, a psycholog powiedział to wszystkim uczestnikom zajęć. Nie wiem co te osoby mają w swoich głowach.
Przykład trzeci:
Poprosiłam o nr telefonu do pani psycholog, chciałam się dowiedzieć parę spraw i przekazach też parę informacji. Ta pani nie jest terapeutą syna.
Dostałam informację że pani psycholog nie podaje nr. telefonu i że jak chcę rozmawiać to mogę przyjechać do niej osobiście, w godzinach jej pracy.
W godzinach jej pracy to ona powinna prowadzić zajęcia z uczestnikami, tak mi się wydaje.
Sami sobie oceńcie jak może wyglądać w tym roku współpraca.
Nie przejmuj się a tamci ludzie to tylko służbiści i nie wiedzą czym jest tak naprawdę dobrowolna opieka nad niepełnosprawnych chyba, że im się za ich gadanie psychologiczne płaci a Ty najlepiej znasz syna i wiesz jakie może iewać zdania na niektóre tematy.
OdpowiedzUsuń