Ile zakrętów jeszcze ten rok przyniesie - do końca roku pozostało półtorej miesiąca, a ja już bym mogła zrobić kolejne podsumowanie.
Miało być spokojnie i miło a pozostała smutna rzeczywistość.
Moja Fasolka dostała tyle bodźców że aż się boję czym się to zakończy.
- zmiana miejsca nauki : wbrew pozorom wcale nie jest to dla niego proste
- śmierć prababci
- ciągły postęp choroby babci
- przeprowadzka czerwcowa i tu się bardzo cieszył
- nie zaakceptowanie partnerki taty
- niestety XXX okazał się innym człowiek na odległość, a innym pod jednym dachem
- remont mieszkania
- kolejna przeprowadzka
Pytanie które sobie zadaje - Czy mogłam coś przewidzieć ?
Niestety ale chyba nie.
Bo jedne rzeczy są naturalne : takie jak śmierć, choroba, zmiana miejsca nauki.
A co do ludzi to już zupełnie inny problem, bo ileż można tłumaczyć, nawet przy max szczerości z mojej strony - niestety jest druga strona która podeszła do sprawy po swojemu.
Odnoszę ciągle wrażenie że lepiej kogoś obrazić, zaszufladkować – niż zrozumieć, dokształcić, odpowiednio pomóc, ja na swój użytek mówię : kochać mądrze.
Panu XXX starczyło tej miłości na półtorej roku, a później zaczęło się to samo co już przerobiliśmy kilka lat wcześniej.
Wiem że mogę tu sobie pisać i pisać a co do poniektórych i tak nie wiele dotrze.
Jednak uważam że jeżeli ktoś chce być w związku gdzie jest choroba powinien się dobrze zastanowić, co robi i do czego się zobowiązuje.
Efekt dla syna zwiększona ilość leków, nadmierny poziom adrenaliny, jak długo po tym cudownym roku będzie dochodził do siebie - to niestety tego nie wiem.
Pytanie na które nie znam odpowiedzi - to czy nastąpi taki czas kiedy o pani E będzie mówił pozytywnie, a nie że jej nie lubi.
Ktoś mi kiedyś powiedział że to że XXX jest z nami to normalne żaden podziw.
Jednak będę podziwiała związki gdzie jest choroba i wzajemne wsparcie partnerów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz