Szukaj na tym blogu FAS

wtorek, 3 czerwca 2014

mój przypadkowy wyjazd

Pora na kawę - wchodzi kierownik i się  pyta ciastka już kupione . To był codzienny nasz rytuał  kawa z kierownikiem koło południa . Traktowaliśmy to bardzo pozytywnie trochę śmiechu jeszcze nikomu nie zaszkodziło . Tym razem rozmowa była o wyjazdach , planowanym urlopie a w zasadzie komu i ile jeszcze wolnego zostało .

Ja zaczęłam marudzić że chętnie bym pojechała i to nawet za godzinę  obojętnie gdzie byle coś innego. W tym wchodzi pani Ala z pytaniem - kto należy do związków bo jest wyjazd na KK nad morze. Wszyscy wybuchnęli  śmiechem :lol:   to już Pani znalazła chętną .

Wyjazd był za trzy dni musiałam się do niego bardzo przygotować . Do tej pory o związkach wiedziałam tyle że się zapisałam i płaciłam składki a tu KK i ze mnie delegat :)  

Zaczął się babski problem co się ubrać , do tego ta różnica wieku , nikogo nie znam, a jak się ośmieszę . Zaczęłam panikować i w tym z pomocą przyszedł mi przewodniczący,  który zapoznał mnie przed wyjazdem z dwójką delegatów panią Marysią i panem Marianem . 

Jak ktoś się zastanawia dlaczego nie pojechał sam, to nie mógł mia umierającą matkę :(

Jechaliśmy pociągiem całą noc w trójkę , czas upłynął szybko i na wesoło . Niestety jeszcze trzeba się było dostać do ośrodka , nie mieliśmy ochoty na tłuczenie się komunikacją miejską , dlatego pojechaliśmy taksówką . Zmęczenie powoli dawało się we znaki a gdzie tam koniec dnia,  dopiero była dziewiąta rano . Przy zakwaterowaniu zaczęliśmy się znowu śmiać  :lol:   bo zostawiono dla nas pokój sześcioosobowy a tu dwie kobiety i jeden mężczyzna i brak innych pokoi . Cóż było robić zrobiliśmy pokój koedukacyjny . Po latach Marian się śmiał że spał z taką laską oczywiście niczego więcej nie tłumaczył ;)  

Okazało się że krajówka miała więcej takich nie dociągnąć i kiedy zeszliśmy na śniadanie to weszliśmy do lodziarni zamiast jadalni było tak zimno.  Marian poszedł do pokoju po nasze kurtki .

Przed rozpoczęciem KK chcieliśmy jeszcze wziąć prysznic,  jednak nic z tego - leciała lodowata woda. Marysia podsumowała norma zachowana dobrze że przynajmniej komarów nie ma.

O dwunastej zaczęły się obrady i schodząc po schodach zrobiłam wielkie wejście ,  z nerwów poplątały mi się nogi i spadłam ze schodów , prosto pod nogi przewodniczącego federacji .

Na szczęście nic mi się nie stało , tylko parę siniaków .

Krajówka bardzo mi się podobała znalazłam tam wiele pokrewnych dusz , zaczęłam szybko się uczyć rzemiosła związkowego. 

Od  wiceprzewodniczącego dostałam wtedy chyba najważniejszą radę, która sprawdzała się przez wszystkie lata mojej związkowej pracy .

Bo mój przypadkowy wyjazd okazał się początkiem działalności związkowej na lata ;)

Gro ludzi uważa że związki są nie potrzebne i szkaluje się związkowców zwłaszcza ostatnio robią to politycy w tv . Owszem wszędzie są czarne owce ale związki są potrzebne bo inaczej w najlepszym razie cofniemy się do dziewiętnastego wieku

JednaZwielu

5 komentarzy:

  1. Niestety, przez brak dobrej interpunkcji czyta się fatalnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Troszke wiecej odstepow i czytalo by sie znacznie lepiej
    http://hotelowerecenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam perły architektury: http://insygnus.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem takie spontaniczne wyjazdy są najlepsze, tym bardziej, że ten okazał się początkiem nowej drogi. Pozdrawiam! Anita

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Anito
    tak ten wyjazd okazał się naprawdę szczęśliwy i przez wiele lat dawał olbrzymią ilość satysfakcji . Każdy uśmiech na twarzy albo łzy szczęścia osoby której pomogłam to jak milion dolarów
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń