Niestety jestem typem perfekcjonisty i albo coś robię na sto procent albo wcale, były takie marzenia które między czasie zmieniałam.
Zmieniałam bo nie wierzyłam że dam radę.
Po latach sama nie wiem czy to było dobre, może moje życie byłoby inne tylko czy lepsze ???
Marząc o medycynie zostałam łącznościowcem.
Wbrew pozorom mają te zawody bardzo dużo wspólnego. Przepracowałam w zawodzie 25 lat nie leczyłam ludzi ale naprawiałam urządzenia które służyły ludziom do rozmowy - czy wezwania pogotowia, straży albo, policji.
Często wspominam tamte czasy, były piękne i dobre a praca przyjemnością i pasją.
Moje ręce zamiast lakieru na paznokciach były w smarze, oleju.
To może się okazać dziwne ale nie wstydziłam się moich zniszczonych rąk.
Nie byłabym sobą jakbym nie pomagała ludziom, pomagałam już w szkole to w pracy nie mogło być inaczej, w najgorszych czasach w TP byłam przewodniczącą związków ( już kiedyś o tym pisałam )
Sama nie wiem jak godziłam pracę, związki, małe dziecko i męża, dom.
Doba ma 24 godziny a mi starczało czasu, byłam szczęśliwa żyłam pełnią życia
Stać nas było na normalne wygodne życie do tego nie brakowało znajomych.
Jednak życie jest przewrotne.
I mieli żyć długo i szczęśliwie nagle znikło.
Mąż przestał potrzebować domu i rodziny - dom stał się hotelem rodzina niewygodnym balastem.
Dziecko okazało się chore a przecież miało być tylko wcześniakiem.
Jak już wszystko się rozlatywało i nie było co zbierać należało zrobić jedno - stanąć mocno na nogi zamknąć dobrze stare drzwi i otworzyć się na nowe.
Łatwo napisać otworzyć się na nowe dla perfekcjonisty
Jednak ten koszmarny perfekcjonizm dał mi siłę miałam plan i punkty do odchaczenia, pozwoliło mi to nie zwariować.
Przestałam mieć męża, dom, zniklii znajoli, pseudo przyjaciele, zniknęła rodzina.
Pozostała nadzieja na lepsze jutro na nowe życie, po zostałam Ja i Mój Syn.
Dzielenie problemami czy podejmowanie decyzji zostało tylko ze mną z moją głową.
Szkoła, lekarze, rehabilitacja to jedno, ale jeszcze jest normalne życie, mieszkanie remonty, samochód im starszy tym bardziej trzeba o niego dbać bo jest potrzebny. Zwykłe sprzątanie czy zakupy, gotowanie, pranie.
Wszystko musi objąć jedna głowa
Nie ma sensu wymieniania wszystkich rzeczy do zrobienia ale moja ilość nabywanych umiejętności rośnie z roku na rok.
Chyba jednak nigdy nie zostanę informatykiem.
Nauczyłam się żyć w samotności w mojej skorupie, od dziecka uczyłam się podejmowania decyzji i brania odpowiedzialności za nią, teraz się to bardzo przydaje.
Pasję pracy zamieniłam na moją medycynę - nigdy o niej nie zapomniałam, nie mam dyplomu ale nikt mi nie zabroni czytać.
Bardzo się przydaje w życiu codziennym a w dobie koronawirusa to już bezcenna pasja. Umiejętność zdiagnozowania samej siebie czy najbliższych ( INNYCH OSÓB NIE DIAGNOZUJĘ )
Czasami się zastanawiam czemu coś robię, po co może lepiej odpuścić.
Jednak niedźwiedź skóry nie zmienia - a ja już czuję się starym niedźwiedziem.
W domu ciągle walczę o syna, o jego lepsze jutro, o prawidłową rehabilitację,o samodzielność.
Z mamą żeby jej się chciało - nawet nie przypuszczałam jak trudno być dobrym opiekunem dla osoby starszej.
Bardzo trudno połączyć bycie dobrą córką z dobrym opiekunem. To chyba jest nie możliwe.
Kiedyś bym nie pomyślałam że będę pisać bloga a piszę go już 9 lat. Ja osoba która nie lubiła żeby nauczyciel kazał mi czytać wypracowania przed klasą.
Wolę nie myśleć ile osób go przeczytało i co pomyślało.
Zaczęłam pisać żeby poznać innych opiekunów dzieci z FAS a blog pomógł mi w wielu rzeczach, nawet nie pomyślałam jaką będzie mieć moc.
Nauczyłam się walczyć o swoje dla naszego dobra a w ostatnich latach nabrałam odwagi i walczę o dzieci z FAS - nie martwię się ile w internecie będzie hejtu na mnie jak napiszę prawdę o FAS.
Zauważam nawet dużą poprawę w tym temacie rośnie ilość osób świadomych czyli powiedzenie - kropla drąży skałę się sprawdza.
Jednak człowiek czasami potrzebuje odpoczynku relaksu a to na razie jest niemożliwe.
Zadecydowałam że syn do OREW wróci od września na razie jest zawieszony ze względu na pandemię.
Na moim budynku trwa generalny remont, na mamy budynku też Dwie wspólnoty i na każdej Pani....... może Pani - a pewnie że mogę czemu nie, jak wszyscy będą mieli wszystko w nosie to nic nie zostanie zrobione, taka prawda, tylko teraz ludzie uważają inaczej bo płacę to co mnie to obchodzi.
Czasami jednak mam dosyć i nie mam ochoty już palcem ruszyć zastanawiam się czy jak bym znikła czy ktoś by zauważył moją nieobecność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz