Kiedy ostatnio rozmawiałam ze swoją przyjaciółką doprowadziłam ją do chwilowego bezdechu. I teraz się zastanawiacie co ja jej zrobiłam - otóż nic rozmawiałyśmy miedzy innymi o bezpłodności par, kiedy powiedziałam następujące zdanie " Ja matka adopcyjna jestem przeciwnikiem adopcji "
Wiem jedno moja D na pewno się nie spodziewała usłyszeć takich słów. Jak to możliwe wychowałam syna od maleństwa oddałam mu całą siebie zrezygnowałam nawet z pracy, do tego młody już pełnoletni i takie słowa z moich ust.
Tak nie jest to łatwe i proste o czym myślę i co czuję, i nie jest to nic pochopnego.
Myśląc o adopcji myślimy o samych pozytywach - miłości, danie sobie i dziecku szansy na bycie rodziną, itd. każdy może sobie dopisać co jeszcze chce.
Adopcja to biała kartka zapisywana od chwili poznania i przebywania ze sobą, zapisywana dzień po dniu, chwila po chwili. Jak na razie wszystko brzmi piękne.
Tylko my zakładamy że mamy zdrowe dziecko któremu pomożemy, damy mu szanse na lepsze jutro.
Słuchamy o tym że w rodzinie dziecko nadrobi swoje deficyty, jesteśmy tak szczęśliwi i spragnieni macierzyństwa że nie dopuszczamy żadnych negatywnych myśli.
Za moich czasów nie było dokumentacji medycznej przedstawianej przyszłym rodzicom - najważniejsze zdanie dziecko jest zdrowe. Teraz jest podobno dostęp tylko z tą prawdą bywa różnie i co przeciętny Kowalski z tej dokumentacji przeczyta ....?
Mało to dzieci w różnym wieku zachowują się różnie i sprawiają różne problemy.
Dziecko od 0 do 3 lat jest zawsze jak laleczka słodkie i kochane.
Wiek przedszkolny to jeszcze słodziak ale już z charakterkiem.
Podstawówka to srebro złoto i platyna w jednym - jednak jeszcze się łudzimy może jednak będzie dobrze.
Wiek szkoły średniej to prawdziwe wesołe miasteczko - tylko nie ma nikomu do śmiechu.
Wiek dorosły to zero zahamowań.
To co opisuję to życie dziecka z problemami zdrowotnymi z wielochorobowością np. ukrywającego się pod nazwą - zespół stresu pourazowego wczesnodziecięcego albo zaburzenia neurorozwojowe.
Choroby powstałe w okresie płodowym wynikające z nieprawidłowego rozwoju ośrodkowego układu nerwowego, to nie przelewni. To są uszkodzenia na całe życie i mierzy się z tym chory człowiek jak i jego rodzina czy osoba najbliższa
I tu opowieści dziwnej treści nic nie dadzą bo życie zweryfikuje naszą miłość, zaangażowanie i naszą siłę psychiczną jak sobie radzimy ze stresem z niepowodzeniami.
Oczywiście są dzieci mniej i bardziej pokrzywdzone i o tym przekonamy się po czasie w której szufladce jest dziecko.
Z adopcją jest obecnie tak jak z małżeństwem albo się uda, albo się nie uda.
Tylko przy tym nie udanym związku wychodzimy wszyscy pokiereszowani - jesteśmy zupełnie innymi ludźmi po takim doświadczeniu.
Czy jesteśmy gotowi rzucić pracę np. po wielu latach nauki, myśląc o karierze zawodowej, mając swoje marzenia i zainteresowania.
Czy nas będzie stać na leczenie i rehabilitację na zmianę dotychczasowego życia.
Czy nasz związek to wytrzyma czy któreś z małżonków powie ja się na to nie pisałem.
Czy są OA które o takich rzeczach mówią.
Jak się będziesz czuć rodzicu jak usłyszysz od dziecka że masz spierdalać albo że masz zdechnąć albo jeszcze inne epitety ?
Te osoby są chore one same nie wiedzą jak mają atak czemu to mówią, czemu tak postępują to się po prostu dzieje - tak jak katar i gorączka przy grypie.
Więc gdzie sens adopcji jeżeni dziecko zamieni dom dziecka na rodzinę a z rodziny np. na MOS ???
Gdzie sens adopcji jeżeli nie stać nas na zmianę życia czy na leczenie i na rehabilitację ???
A jak pogodzić marzenia o byciu lekarzem, naukowcem, czy prawnikiem z opieką 24 godziny na dobę.
Ja nawet po latach mam żal do systemu o kłamstwa dotyczącego zdrowia mojego syna.
Co nas czeka przy jego chorobie na przyszłość, nie wiem ale wiem jeno, mamy tego pecha że jego zdrowie się polepszy tylko jak nastąpi jakiś cud, specjaliści rozkładają ręce.
Życzę wszystkim bardzo świadomych adopcji.
Zdjęcie z internetu
Czyli chodzi w sumie o to, że jesteś przeciwna swojej własnej pochopnej decyzji o adopcji.
OdpowiedzUsuńChodzi o to żeby OA mówiły prawdę o zdrowiu dziecka pokazywały całą dokumentację madyczną. A jak trzeba to nawet skonsultowały to z lekarzem. To lekarz powinien wyjaśniać wszelkie wątpliwości rodzicom. A moja adopcja była bardzo przemyślana tylko jeszcze w XX wieku i niestety też nie powiedziano prawdy o stanie zdrowia.
OdpowiedzUsuńWiesz ile jest takich oszukanych rodzin???
Wcale mnie nie dziwi ze takie jest Pani zdanie na temat adopcji ,mowi sie ze jest mnustwo dzieci w domach dziecka ze brakuje rodzin zastepczych tylko nikt nie zadal sobie chocby trudu aby odpowiedziec na pytanie dlaczego ? Pierszorzedny powod do brak szczerości , dziecko to nie pluszowy mis ze jak sie znudzi to sie postawi w kat to zobowiazanie na cale zycie ,to wyrzeczenia . W sytuacji gdy nie zna sie prawdy o stanie zdrowia dziecka to oszustwo ktore w mojej ocenie powinno byc karane .
OdpowiedzUsuńGdy mialo by sie wiedzę i prawde o stanie zdrowia i szeregu innych rzeczy czlowiek/przyszli rodzice przynajmniej wiedzieli by z czym sie mierza. Byla by swiadomosc a nie gdybanie