Szukaj na tym blogu FAS

niedziela, 7 sierpnia 2022

Rzeczy nie możliwe jednak stają się możliwe.

 Przyzwyczailiśmy się do ciągłego narzekania, bo się nie da, bo co mnie to obchodzi i to co ja uwielbiam jestem zajęta/zajęty. 

Ale jak potrafimy zazdrościć jak komuś coś się uda, do czegoś dojdzie, zrealizuje marzenia. 

Tylko żeby coś się udało to trzeba po pierwsze chcieć, po drugie zakasać rękawy, po trzecie mieć plan. 
Pozytywne myślenie, dobra energia to jest to co jak naprawdę chcemy to i Himalaje zdobędziemy, mało to będziemy zarażać innych część osób się do tego przyłączy, część będzie się nabijać. Tylko bez pracy nie ma kołaczy. 
Mało to nasze Fasolki też nas obserwują i jak my realizujemy swoje marzenia to one często razem z nami. 
Pamiętam jeszcze przebijanie murów w szkole. Niestety mojej szkoły średniej już nie ma ale nasze pomysły zostały aż do jej rozwiązania. 
Młodzież która uczyła się po nas nie zdawała sobie sprawy ile to było negocjacji z dyrektorem, ile było rozmów, argumentów. Dla nas każda zgoda dyrektora to było olbrzymi sukces. Pomagała mi w tym Iwona ( która zmarła mając nie skończone 30 lat osierociła 8 letniego syna ) czasami dołączały Beaty, Renata, Mariola, Andrzeje i Darek 
Bufet szkolny to sukces, wyjazd 3 dniowy do Zakopanego ( kiedyś 3 dniowa wycieczka była nie możliwa ) wigilia w szkole, można by długo wyliczać NASZ rocznik zmienił szkołę aż do końca jej istnienia. Tylko kolejne roczniki odbierały to jako durny obowiązek. 
To im było dane nic nie musieli zrobić, więc nie bardzo szanowali.

W pracy też robiłam rzeczy nie możliwe 
Nie było internetu, siepomaga ani zrzutki.pl a ludzie też potrzebowali pomocy. 
Pomagało się ogłaszając zbiórkę na zakładzie pracy. Pieniędzy starczyło na 3 operacje zamiast na jedną. 
Pamiętam nasze łzy w oczach ale też znalazł się człowiek który nazwał mnie złodziejem. 
Pewien kierownik uznał że przeprowadziłam zbiórkę żeby ukraść te pieniądze bo kto mnie i jak ma rozliczyć. 
Myślałam że go ludzie zjedzą, przeprosić nigdy nie przeprosił, zawsze mnie nie tolerował,  tylko jego notowania spadały za każdym razem kiedy próbował mi w jakiś sposób dokuczyć, delikatnie mówiąc. 
Ja robiłam zawsze swoje. 

A co z szaleństwem konferencji o FAS. Mało kto wierzył że ten projekt się uda ale się udało było - przeszło do historii Mama która zorganizowała konferencję, mało to udział był bezpłatny. Kto chciał to się mógł w tym dniu szkolić za darmo. 
Oczywiście jest osoba która ma szalone pomysły i małe grono dobrych ludzi wystarcza - żeby zmieniać świat koło siebie. 

Ponieważ zawsze coś muszę to teraz zmieniłam znów swoje najbliższe otoczenie. 
Oczywiście nie zrobiłam niczego sama dałam tylko impuls do działania. 
Efekt jest zaskakujący dla sąsiednich bloków a w zasadzie ludzi w nich mieszkających. 
Zazdrość w najczystszej postaci, nawet nasze klatki schodowe im przeszkadzają. Fakt mamy budynek po generalnym remoncie stare straszydło znikło a jest ładnie czysto i bezpiecznie. Nie wiem z kąt ludzie wiedzą że mamy gładzie na klatkach schodowych ale wiem że bardzo im przeszkadzają. 
Tylko kto im zabroni zrobić to samo, mają chęci i mają pieniądze to niech działają. 
My jesteśmy zadłużeni jeszcze na długo i nikt za nas tego nie spłaci. 
Ostatnio spodobała mi się sytuacja kiedy kobieta z innego bloku szła do naszego śmietnika ze śmieciami mijając własny śmietnik. 
Zrozumieć ludzi jest nie możliwością ale uważam że powinniśmy realizować swoje marzenia. 
Nasze otoczenie świadczy o nas zapominamy o tym. 

Blok w którym mieszkam to lata 60 XX wieku i zawsze któryś z sąsiadów był prawdziwym gospodarzem. Obserwowałam tych ludzi jak traktują budynek jak dbają o to co ich otacza. Wiecie najdziwniejsze może się okazać dla was to że każda z tych osób miała swój zawód, wykształcenie, stanowisko. Nie było problemu zmienić garnitur i krawat na ubranie robocze i wejść do kanału bo się studzienka zatkała i wylewało wszystkie ścieki na piwnice. 
Kto dzisiaj z młodych mężczyzn zrobił by to? Każdy powiedział by to nie moja sprawa. 
Każdy z nas miał szacunek do tych zmieniających się gospodarzy. 
Myślę że każdy z tych Panów byłby bardzo szczęśliwy i zadowolony że ich praca nie poszła na darmo i ma kto kontynuować ich pracę. 
Mój syn bardzo się denerwuje kiedy, na naszym parkingu stoją obce samochody, albo sąsiedzi parkują tak że zamiast 6 samochodów mieści się 5 samochodów. Jak jest bałagan w wiacie śmietnikowej, nie posegregowane śmieci. Nie znosi obojętności, nie widzę, nie słyszę, co mnie to obchodzi. 
Bardzo dużo go to zdrowia kosztuje, tylko ja nie muszę się wstydzić że ma wszystko w d..... 
                                    
Oczywiście to nie nasz budynek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz