Każdy z nas chce mieć bliską osobę w swoim wieku, koleżankę, kolegę. Przecież każdy chce pogadać, pośmiać się czy w młodszym wieku pobawić. Rówieśnicy są tak samo ważni dla naszej psychiki jak mama, tata czy babcia lub ciocia.
Tylko rówieśnicy są bardziej okrutni, wynika to z wychowania, kultury, z wieku, bo to młode i głupie jak mówią starsze osoby.
Jak mamy małe dzieci to przepaść między naszym dzieckiem a rówieśnikiem prawie nie istnieje. Każde robi babki z piasku, jeździ na rowerku czy biega dla samej zasady biegania.
W szkole podstawowej już zaczyna być widać pierwsze różnice w zachowaniu, sposobie myślenia. Im nasze dziecko starsze tym większa przepaść między rówieśnikami.
Dzieci dojrzewają a naszemu tylko zmienia się metryka ten pesel nic nie znaczy.
O dzieciach z FAS mówi się wietrzne dzieci i to jest prawda. Mózg rozwija się do pewnego momentu.
Bardzo trudno Fasolkom nawiązać relację koleżeńską z rówieśnikami. To nie że oni by nie chcieli - to rówieśnicy nie potrafią ich zrozumieć.
Jest kilka zachowań
1) obojętność - traktują Fasolki jak powietrze
2) fałszywa przyjaźń - bardzo niebezpieczne dla naszych dzieci robią sobie z nich bekę jak to młodzież określa
3) oficjalna pogarda - jasne zachowanie nie znoszę cię, nie toleruję, trzymaj się o demnie z daleka.
4) znęcanie się psychiczne i fizyczne - to bicie, wymuszenia, prześladowanie
5) ludzie którzy się starają być mili
Tych ostatnich jest bardzo mało, nasze społeczeństwo jest mało tolerancyjne i przekazuje ten brak tolerancji z pokolenia na pokolenia. Na zasadzie kolor niebieski to chłopczyk a różowy to dziewczynka.
Nasze dzieci bawią się same, same spędzają czas. Próby zaprzyjaźnienia się z rówieśnikiem kończą się płaczem i krzywdą zrobioną naszemu dziecku
Często są namawiane do złego zachowania delikatnie mówiąc,
- a weź go uderz
- a zabierz mu ten zeszyt
- a żebyś mógł być w naszej paczce to musisz ukraść np. papierosy
- a weź zapal
mogłabym jeszcze dać kilka przykładów, tylko już chyba wszyscy wiemy o co mi chodzi, nasze dzieci chętnie podporządkowują się tym wymogą, nie pacząc na skutki i nie wyciągają wniosków.
Są jak dzieci we mgle, wierzą że mogą się stać dla swoich rówieśników ważną koleżanką czy kolegą.
To my znów musimy stanąć na wysokości zadania i chronić nasze dzieci.
Z własnego doświadczenia - syn nigdy nie był zapraszany na imprezy do koleżanek i kolegów. Nie było wspólnego wyjścia do kina czy kawiarni, lub na mecz.
Teraz kiedy już jest dorosły przepaść jest jeszcze większa nawet już mało kto mówi mu cześć.
Co można oczekiwać? Na pewno należy edukować i jeszcze raz edukować bez tego nie ruszymy z miejsca.
W tedy jest szansa że nasze dzieci mają szanse choćby na jedną bratnią duszę w swoim wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz