Szukaj na tym blogu FAS

piątek, 3 czerwca 2022

Stygmatyzacja i zbiór 2 samo życie

 Przepraszam jestem wam winna to słowo - miałam  temat stygmatyzacji i zbiorów pisać co tydzień, a już się nie zmieściłam w tym terminie, ale to nie z lenistwa, tylko samo życie które jest nieprzewidywalne, a u mnie za dużo się dzieje. 

Zostańmy jeszcze w temacie lekarzy. 

W tym tygodniu mój syn po dwóch i pół roku w końcu dotarł do laryngologa i alergologa, dla stałych czytelników do pani generał. Pojechał tylko z babcią ja zostałam w domu z ważnych powodów. 

Lekarka zna nas od dawien, dawna ( 17 lat) opiekuje się synem. Zaczynała leczyć przedszkolaka a teraz ma przed sobą dorosłego człowieka. 

Nie ukrywam przed nią chorób syna bo to nie ma sensu. 

Kobieta ma bardzo dobrą pamięć więc wie jak wygląda moje podejście do Młodego co robimy, jak jest leczony, rehabilitowany. 

Zawsze chętnie konsultowała leki które zalecała z innymi specjalistami żeby nie szkodzić. Jednak osoby które czytają bloga od lat wiedzą że ma też swój charakterek, no i ów charakterek znów wyszedł na wierzch. 

Zbadała, zrobiła wywiad z pacjentami i odesłała do domu z informacją, proszę tu jest mój nr telefonu niech córka do mnie zadzwoni. 

No to ekipa wróciła, Młody już na klatce schodowej robił awanturę i się pieklił mama czerwona jak purpura a ja patrzą z niedowierzaniem co się dzieje.

Słyszę tylko masz zadzwonić, masz zadzwonić, no to dzwonię. 

Pani doktor nie podała nr telefonu komórkowego, tylko stacjonarny, więc jest długie oczekiwanie przez centralę a w domu napięcie rośnie. 

Pa paru minutach udało się rozmawiamy - pierwsze co słyszę młoda nie denerwuj się ( fajnie w moim wieku słyszeć że jest się młodym ) ale do konkretów pierwsza informacja 

1) z babcią już jest trudno się dogadać 

2) syn jest dla niej nie wiarygodny 

Moja mama ma swoje lata, to prawda ale ciągle jest samodzielna, potrzebuje pomocy tylko przy myciu okien do wszystkich specjalistów ( lekarzy ) chodzi sama, nie ma potrzeby żebym chodziła z nią 

Syn owszem ma swoje problemy ale nie poszedł sam tylko z babcia która też jest leczona przez nią czyli generała. 

Tak więc to jest jedyny lekarz który oczekuje że będę przyprowadzała dwie dorosłe osoby do lekarza bo pani doktor obie uważa że są nie samodzielne. 

Młody przecież nie potrafi nic sam załatwić, kiedy usłyszała że owszem potrafi jak mu się ułatwi wykonanie zadania. 

Żaden problem iść do apteki czy do sklepu, w dzisiejszych czasach nawet płatność to nie problem bo są karty, na ale generał nie uwierzył, kiedy syn podawał leki jakie bierze też nie uwierzyła. Temu się dziwię najbardziej bo ma je wpisane w swojej kartotece, kiedy pytała o badania czy prześwietlenia też nie wierzyła. 

Po rozmowie zemną była jeszcze bardziej zdziwiona bo to co powiedział syn i babcia się potwierdziło. Teraz pani doktor myśli i dopiero za tydzień poinformuje mnie o dalszym leczeniu syna. 

Ja się bardzo cieszę co do skrupulatności jej pracy, rozumiem jej odpowiedzialność. 

Tylko czy nie przesadziła z takim podejściem. 

Owszem niepełnosprawność jest ale czy powinno się wszystko negować. 

Ja mam wątpliwości, przecież skoro syn jest osobą z deficytami to kiedy je pokonuje to powinno się gratulować postępów a nie je kwestionować. 

                                     


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz