Święta to podobno wyjątkowy czas w roku.
Przez swoje lata życia wiem że potrafią być bardzo różne, od bardzo radosnych po bardzo smutne.
Moje tegoroczne święta są bardzo wyjątkowe - przynajmniej dla mnie.
Mój organizm po trudach życia padł, poczułam się źle we wtorek, licząc że odpocznę ze dwa dni poleżę i będzie dobrze.
No cóż odpoczynek nie pomógł tabletki owszem powoli tak ale o świętach nie ma mowy.
Jednak nie jest mi ani przykro ani smutno.
Wszystkie obowiązki muszą poczekać i świat się nie zawalił - hura życie toczy się dalej.
Żal mi tylko mamy jest już w starszym wieku i po kilku latach sama przygotowywała wigilię dla siebie i wnuka.
Nie, nie pomyliłam się moje święta to łóżko i ani mi w głowie wigilijny stół.
Młody jak wrócił od babci to powiedział że wszystko było smaczne, a to chyba najważniejsze ale też dodał że babcia jest bardzo zmęczona.
Nie dziwię się w jej wieku zrobienie wszystkiego do kolacji wigilijnej to wyzwanie, a taryfy ulgowej nie ma musi być wszystko jak za czasów kiedy miała kilkadziesiąt lat mniej, nie przetłumaczy się niczego.
Uprzedziłam mamę jak tylko się zorientowałam że nie dam rady przygotować świąt zmartwiła się mówiąc " już dawno mogłaś się pozbyć tego woreczka " Niestety nie mogę się pozbyć tego woreczka ponieważ mnie można operować tylko ratując życie.
Więc całe lata jestem a raczej byłam pod ścisłą kontrolą lekarza z odpowiednią dietą - no ale jest od prawie dwóch lat jeden Covid i cóż takie osoby jak ja są na drugim planie.
Nie wiem kiedy ludzie zrozumieją, mam na myśli antyszczepionkowców, ludzi którzy nie przestrzegają reżimu sanitarnego że przez nich osoby od lat chore przewlekle nie mogą korzystać z pomocy służby zdrowia, bo jest ona nastawiona na tylko jedna chorobę.
Powiem wam więcej mam namyśli dalej osoby lekceważące Covid, zdarzyło mi się parę razy w życiu nie umieć złapać oddechu, oczy wychodzą na wiesz ale płuca nie pracują, człowiek zwyczajnie umiera będąc zupełnie świadom.
Żyję dzięki lekom na astmę i w najgorszych momentach lekarzom bo inhalator to czasami za mało.
Więc was ludzie nie rozumiem prosicie się sami o chorobę i nie zwracacie uwagi na drugiego człowieka.
Ale wracając do świąt tych moich innych nie dopiętych na ostatni guzik, powiem dają dużo do myślenia
Mamy posprzątane ale nie mamy choinki, za to mamy dekoracje świąteczne, Młody pięknie śpiewa kolędy jak nigdy, aż przyjemnie na sercu się robi.
Może nie ma zapachu karpia czy makówek ale jest spokój - od lat marzyłam o spokojnych świętach - no to je mam, tylko szkoda że w łóżku i na ścisłej diecie.
Tym razem to Młody się mną opiekuje, dba jak potrafi najlepiej.
O tym że leżę nikomu nie powiedziałam ale też nikt nie pytał.
Wniosek sobie wysnułam taki że każdy tak zaaferowany choinką, karpiem porządkami że tyko zapomniano o prawdziwej magii świąt.
Ile osób wpuściłoby do domu na wigilię na święta zmęczonego wędrowca, czy miałby kto otworzyć drzwi, ile osób myśli o sąsiedzie za ścianą czy jest sam, czy może byłby szczęśliwy jak by przyszedł na kolacje, albo czy go stać na jedzenie, może ma tylko suchy chleb w domu a u nas stół się ugina. Nie zapomniałam o pandemii można zadzwonić powiedzieć dobre słowo, złożyć życzenia i podzielić się jedzeniem w razie potrzeby. wystarczy chcieć.
I nie, nie muszę sobie odpowiadać na takie pytania, ponieważ ja nie tylko od święta myślę o innych, co nie oznacza że nie mam wad i nie mogłabym coś jeszcze zmienić
Mój syn przez chorobę zachowuje się różnie ale wiem że po mimo wszystko jest dobrym człowiekiem, nie zostawi nikogo w potrzebie potrafi się dzielić i pomagać tak jak potrafi
W tym roku usłyszałam że moje macierzyństwo jest trudne - szczerze nie powiedziałabym tak jest inne wymaga dużo pokory, cierpliwości, wytrwałości ale też daje dużo dumy, miłości nie można tego porównać z niczym innym na świecie
Życzę wszystkim świąt radosnych, zdrowych szczęśliwych z Błogosławieństwem Bożym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz